wtorek, 10 stycznia 2012
Game 9 vs. Denver Nuggets
Jedno wielkie WOW. Taką grę można oglądać! Znów wypadł Smith, ale wrócił, a raczej pojawił się po raz pierwszy po kontuzji DaJuan Summers, którego poprzednim klubem było Detroit Pistons, ale tam ligi nie zawojował. Może tu się uda? Witamy. Nie wiem czy to Denver słabo zagrało, miało fatalny dzień, czy wszyscy wstali lewą nogą, a może to Nowy Orlean miał dzień konia i robił wszystko co chciał. Najważniejsze jest zwycięstwo, najważniejsze, że udało się przerwać passę 6 porażek z rzędu, najważniejsze, że jakoś to WRESZCIE wyglądało, zarówno w pierwszej, jak i drugiej połowie. Dobry start, jak i cały mecz zaliczył Belinelli, może wreszcie się obudzi? 19 punktów, bez cegieł, raz poczuł się jak Kobe. OK MAKARONIE! Wrócił stary, dobry, Emeka i od razu złapał szybkie faule w 1q. W całym meczu oddał 3 rzuty, zebrał 7 piłek i ładnie asystował Kaman'owi. Prosimy o większe cyferki w zbiórach. Kaman wreszcie pokazał swoje w ofensywie. 20 punktów na bardzo dobrej skuteczności 10/16, dobry mid-range. Zebrał 7 piłek, ale ponownie najlepszym zawodnikiem od zbiórek został Aminu (8). Gość w defensywie robi cuda! CO ZABLOKOWAŁ NENE TO GŁOWA MAŁA! W ofensywie nieco gorzej i do 4 punktów dołożył 5 asyst. Godnie zastępuję Arizę. Jarret Jack znów na słabej skuteczności, ale mimo wszystko bez niego nie byłoby zwycięstwa. Cichutkie 13 punktów (ważna trójka) i głośne 9 asyst. Oby tak dalej, ale wstrzymaj się od CEGIEŁ! Squeaky znów przyzwoite minuty, myślę, że teraz rodzina go oglądała. W sezonie jest już 4/5 za trzy! Vasquez jak zwykle agresywnie, trafił trójkę i flotterka w swoim stylu. Rozdał też 4 asysty. Ayon znów zagrał pod nieobecność Smith'a i nawet dostał się po raz pierwszy w swojej karierze w NBA na linie rzutów osobistych. Niestety zaczął cegiełką a'la Jan Vesely, ale potem trafił. CARL LANDRY to zupełnie inna historia. Ile gość ma energii to się w pale nie mieści. Świetnie wchodzi pod kosz, wymusza faule (dziś tylko 5/8 FT) i straszy z prawie każdego miejsca na boisku. Dostał się po raz kolejny do TOP10, a dziś nawet dwukrotnie. Najpierw 'okiwał' (hehehe) żelusia Gallinari'ego jak szmatkę i skończył z góry, a potem faulowany walnął MEGA PLAKAT NA BRAZYLU LOL! MVP, na co czekacie? Chcę to na ścianie powiesić. Do przerwy było +8 dla NOH i miałem obawy, że druga połowa będzie słabsza, na szczęście bezpodstawnie. Przez pewien czas było +15, kiedy Karl wziął czas. Wtedy nastąpił run Denver, trafili 2 trójki z rzędu i gdyby trzecią dołożył Rudy Fernandez mogłoby być arcy-ciężko. Na szczęście tego nie zrobił i obyło się bez nerwówki. Nene gra przeciętnie, nie wiadomo co robi Mozgov w S5, Koufos na szczęście niczym się nie popisał, Lawson był tak szybko, że go nie widziałem (15 pts), Żeluś trafiał i ceglił, Harrington nic nie dołożył z ławki, Afflalo dość solidnie, a zastępujący go Rudy przez jakiś czas ciągnął grę Denver. Andersena bym nie zauważył gdyby nie fryzura, Miller przeciętnie bardzo bardzo. Brewer poceglił swoje i trafił swoje. MANIMAL NIE ZAGRAŁ ZNÓW............. Smutek przeogromny... Co by się działo z Denver gdyby w NBA mogli grać Martin, Smith i Chandler. Solidna ekipa, ale nie na Nowy Orlean :) Teraz przed Hornetsami dzień przerwy, a potem trzeba rozwalić ogórki z Oklahomy!
MVP: Landry z ławki to strzał w dziesiątkę (21pts, 5reb)? Obejrzyjcie TOP10 MA MOC CHŁOPAK!
Najlepszy występ z ławki: UP UP UP UP UP
Najsłabszy występ: Andre Miller z ławki kaszanka 0/5 i tylko 3 asysty. NENE NA PLAKACIE HEHEHE też słabo zagrał.
Gwizdki: Po wsadzie Landry'ego powinni skończyć mecz. JARANKO. Gallinari bez gwizdków za faule w ofensywie, Nene bawił się w Garnett'a jeśli chodzi o kroki, które Landry'emu gwizdali od razu (tak jak śmieszne offensy). Nie ma smutku, bo przyszło zwycięstwo!
Krajobraz po CP3: Nadal ubolewam nad skutecznością z gry JJ2. Asysty spoko, ale czasem głupie forsowanie rzutów. Za to FT u JACK'A KOSMICZNE NA RAZIE! 96%>73% hehehe
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz