środa, 29 lutego 2012

Game 34 vs. Chicago Bulls



Było tak blisko, tak blisko, aby użądlić kolejną ekipę. Końcówka (właściwie ostatnia minuta) spieprzona totalnie, gorzej tego zrobić się nie dało! Nie wiem czy to było zamierzone, pewnie tak. Wszystko się powoli zazębia, maszyna zaczyna trybić, ale jeszcze sporo czasu na JAKIEKOLWIEK sukcesy :) Kaman na wylocie, podobno na wylocie i Gordon. Zobaczymy, już bliżej niż dalej końca sezonu, a na pewno bliżej 15 marca. Wracając do tej ostatniej partii spotkania, to była to komedia pomyłek ze strony Hornets. 4 kwarta to  szalone gonitwy Hornets, bo przegrywali już -11, a potrafili zrobić z TAKĄ defensywą run 13-0. PROPSY. Ayon trafił na 1.26 przed końcem i Nowy Orlean miał 4 punkty przewagi. Rose został sfaulowany i po dwóch osobistych zostały 2 punkty. Wtedy Jack musiał się popisać i stracił piłkę... Rose nie trafił rzutu, ale dobił piłkę Noah. Monty wziął czas, a jedne z końcowych punktów zdecydował się zdobyć Ayon swoim popisowym zagraniem. Niestety Taj Gibson się nie nabrał i zablokował ten rzut. Rose trafił farciarski rzut, ale po dobrym uwolnieniu, Jack nie trafił w obręcz i zaczęło się faulowanie... Szkoda wielka, można było wygrać z jednym z kandydatów do mistrzostwa (Bulls grali w pełnym składzie) i to na obcym terenie. Seria wyjazdowa zakończona, czas wrócić do domu. I tak jestem BAAARDZO zadowolony z postawy Hornets podczas tournée. Do drużyny Chicago wrócił po miesięcznej przerwie spowodowanej  kontuzją Rip Hamilton. Thibodeau ograniczył mu minuty, a Rip w 17 minut zdobył 5 punktów (na dzień dobry and1) i rozdał 5 asyst. Carlos Boozer pewnych nawyków nie zmieni, obrony u niego nie uświadczymy, jest plackiem WCIĄŻ. 14 punktów i 7 zbiórek oraz techniczny faul (jak Noah - za bycie plackami). Deng jak zwykle najdłużej w drużynie, ale rozegrał słaby mecz w ofensywie, ozdobiony pięknymi cegłami. Rozkręcał się jednak z biegiem czasu, a mecz skończył z 14 punktami (6/16) i 11 zbiórkami (początkowo zdobywał punkty tylko po dobitkach). Noah staje się klasowym all-arounderem. Gdyby partnerzy z drużyny wykorzystywali wszystkie jego podania to spokojnie zaliczyłby triple-double. Nie przepadam za nim, ale jego gra robi wrażenie, a jego zasłony wywołują uśmiech na twarzy! 15 punktów, 16 zbiórek (kluczowa dobitka), 5 asyst, 2 przechwyty i 2 bloki. Rose szczerze dupy nie urwał, jak na emvipi przystało. Co prawda kibice krzyczeli swoje i tak gdy rzucał osobiste, ale myślę, że to było akurat 'MVP' dla Ayon'a a nie dla Rose'a. 32 punkty (11/24) i 9 asyst. Ławka szczerze tak sobie, jeśli dalej będzie tak grała, to Chicago może mieć ciężko w PO. Najlepszy był Gibson. 7 zbiórek, 5 punktów i 5 bloków. Korver raczej ceglił za 3 (jak cała drużyna, 3/18), a jak już trafił ten jeden rzut, to na trybunach było wielkie poruszenie. WOW. Szacunek Kyle! Asik był Asikiem, nie Asem z poprzedniego spotkania obu drużyn. Watson długo się nie nagrał, Brewer także krótko, a teraz po powrocie Hamilton'a będzie jeszcze krócej. Do drużyny Hornets wciąż nie wrócili ani Okafor, ani Smith, więc skład pozostał niezmienny, z Jacusiem na ławce. Chris Kaman brylował w aż 3 statystykach pozytywnych (17pts, 11reb, 5ast), ale pozytywny obraz musiał SPLAMIĆ stratami. Wartość rynkowa Caveman'a waha się po każdym meczu. Oby była jak najwyższa, w pakiecie Kaman+Gordon można zyskać POŁOWĘ LIGI ZAWODOWEJ NBA! Ariza solidnie AS OLŁEJS! 16 punktów, 8 zbiórek, 4 asysty i 3 przechwyty. Do pełni szczęścia zabrakło mi tylko lepszego przykrycia Rose'a. Ayon średniawka szczerze. Poza tym, że to niekwestionowany MVP tej ligi, to dziś dał się wykazać kolegom. 5 punktów (znów 2 FG w kluczowym fragmencie spotkania, na sam koniec 4q, nerwy ze stali!), 4 zbiórki, 3 bloki (co zatrzymał Rose'a raz to szok, szkoda że potem Gibson zatrzymał jego) i 2 przechwyty. Belinelli był zbyt dobrze kryty by rozwinąć skrzydła, trafiał tylko czyste rzuty. Vasquez oddaje powoli minuty Jarret'owi. 21 do 28 na rzecz Jack'a. Wenezuelczyk 12 punktów i 3 asysty, jego zmiennik 10 punktów i 4 asysty. Boli ta strata w końcówce strasznie, STRASZNIE. Pozostali z ławki bez szału, acz stworzyli niezły kolektyw. Każdy coś dołożył i dzięki temu Hornets byli dalej w grze. Lance Thomas podjarany tym, że podpisał z NOH kontrakt do końca roku zdobył 5 punktów. Solomon Jones ewidentnie mu pozazdrościł. 10 punktów i 4 zbiórki. Donald Sloan pozazdrościł im dwóm, ale mecz przesiedział na dupie i raczej już tak zostanie. Henry wszedł, rozgrzał się do czerwoności, rzucał wszystkim, ale z mało wymiernym skutkiem. Przynajmniej osobiste wychodziły. 12 punktów (3/10, osobiste WRESZCIE 6/7) i 6 zbiórek (piła go szukała ewidentnie). Aminu 2 punkty, 3 asysty, 4 zbiórki, szkoda, że rzuty mu nie siedzą. Mimo wszystko jestem zadowolony, a byłbym bardziej gdyby nie ten KRETYŃSKI komentarz ludzi z nba.tv komentujących ten mecz. Jak znacie nazwiska to podajcie. MASAKRA jedna wielka. Nie dało się słuchać tych placków kompletnie. Początek meczu: rzuca Ayon, u nich Vasquez, Vasquez trafia, mówią Belinelli, Aminu dla nich ma na nazwisko Henry. Debile! Śmiali się z Arizy gdy nie trafił z pozycji wide-open, zapomnieli o TRZECH air-ball'ach Deng'a. BEKA Z WIEPRZY PRZEOKRUTNA. Nazwali nawet Derrick'a Rose'a MVP. Phi... DROGA LIGO, JEŚLI TO CZYTASZ, TO DO KOŃCA ŻYCIA ZAPAMIĘTAM JAK NAGRODA MVP ZOSTAŁA ODEBRANA OD CHRIS'A PAUL'A KUTASIE!

MVP: Aaaaayyyyyooooooooooooo......  Jednak Noah... :( Dobry mecz bardzo nawet spoko mi się podobały jego zasłony w ogóle pozdrawiam też!
Najlepszy występ z ławki: Cała ławka NO. Wygrali z ławką Chicago 39-19.
Najsłabszy występ: Eee.... Ashton Kutcher? Ławka CHI? KOMENTATORZY PADALCE!
Gwizdki: Ooo i tu sporo zastrzeżeń, a raczej wątpliwości. Niestety darmowe ILP nie działa i nijak mogę obejrzeć te sytuacje od nowa.
Po 1 wydawało mi się, ze gdy Boozer kończył akcje z góry, to pomagał sobie ewidentnie lewą dłonią odpychając obrońce Hornets.
Po 2 wydawało mi się, że gdy Noah zebrał kluczową piłkę i oddał Rose'owi, aby ten rzucał osobiste, w momencie podania Rose był poza boiskiem i szybko wskoczył. I tu moje pytanie, czy to jest prawidłowe zagranie?
Gwizdki dla Chicago, takie odniosłem wrażenie.
Krajobraz po CP3: Chris ewidentnie tęskni za Nowym Orleanem. Nie podaje tak dużo, nie przechwytuje tak dużo. Szkoda, ze nie pomaga NO w zdobyciu picku w drafcie. Dziś LAC przegrali u siebie z Minnesotą. WSTYD!

czwartek, 23 lutego 2012

Game 33 vs. Cleveland Cavaliers



ZWYCIĘSTWO! Ahhh ta seria wyjazdowa, warto było wstawać te trzy noce z rzędu. Hornets zakończyli serię b2b2b zwycięstwem z Cleveland Cavaliers (koniecznie chcieli nerwy, jak zawsze. z +10 przed 4q na wynik oscylujący blisko remisu). To była mordęga dla nich jak (choć wyglądali całkiem nieźle kondycyjnie) i dla mnie i niepozornie dotarliśmy do połowy sezonu. 33 mecze za nami, 33 przed. Wiadomo, szkoda, że priorytety w drużynie są inne i nie walczymy o PO, a o pick. Szczęście w nieszczęściu jest takie, że grać nie mogą Okafor, Smith i Landry i duże minuty gra Ayon, który po prostu MUSI grać! Jest bestią, nie wiem czemu uchował się przed NBA tyle lat. Nie wykorzystywany potencjał w defensywie, ale gość robi WSZYSTKO! Po stronie Cavs najbardziej obawiałem się pierwszego picku w drafcie, Kyrie'go Irving'a. Na szczęście podopieczny trenera Scott'a zaliczył jeden ze swoich słabszych meczy w krótkiej karierze i zdobył tylko 6 punktów (2/13 miernie), ale dodał do tego rekordowe 11 asyst. Mimo wszystko AYON ROTY! Byron Scott właśnie ma wielkie szczęście do młodych rozgrywających. Pod jego skrzydłami rozpoczynał karierę Chris Paul i teraz robi to Irving. Były gracz m.in. Lakers ma najlepsze porównanie tych dwóch zawodników. Twierdzi, że to Kyrie łatwiej zdobywa punkty na początku kariery, ale nie asystuje tak dobrze jak robił to od początku CP. Będą z niego ludzie, jest pod dobrymi skrzydłami. Semih Erden pełni rolę startera pod nieobecność Varejao. Pełni rolę, czyli po prostu jest. Zagrał tylko 8 minut. Antawn Jamison rzucał. Rozpoczął mecz po mistrzowsku, pudłując 5 pierwszych rzutów. Później było trochę lepiej i były All-Star zdobył 22 punkty (8/22) oraz zebrał 12 piłek. Omri Casspi ma pecha, gdyż z ławki świetnie gra Alonzo Gee i pożera mu minuty. Izraelczyk nijak nie może nawiązać do swojego debiutanckiego sezonu. 6 punktów i 3 asysty w 20 minut. Daniel Gibson w 34 minuty raczej skupił się na cegleniu. 7 punktów(1/9). Ławka przyzwoicie. Jak już mówiłem, Alonzo Gee jest KOZAKIEM! Ahh ta liga polska, co robi z zawodnikami (GINOBILI EVERYBODY). Wysyła gotowe produkty do NBA. Co by było gdyby Jordan zdecydował się wtedy przejść do Śląska... 13 punktów (4/13 co prawda), 5 zbiórek i MNÓSTWO energii. Ryan Hollins raczej w defensywie, niż w ofensywie. 5 punktów, 6 zbiórek i 2 bloki w 29 minut. Tristan Thompson ma POWER! Gdyby nie fatalnie wykonywane osobiste (2/8) mógłby być bohaterem. 10 punktów i 10 zbiórek w 16 minut!!! Czas dłużej mu się poprzyglądać. Ramon Sessions dorzucił 11 punktów. Luke Harangody grał tylko na przełomie 3 i 4 kwarty, ale robił rzeczy nieprzeciętne. Zdążył w 7 minut zebrać 4 piłki w ataku i spudłować 5 rzutów. Tylko rudzi to potrafią. On jest rudy, prawda? Zabawne dosyć jest to, że Cleveland zebrało 22 piłki w ataku, tylko 4 mniej od zbiórek defensywnych. Hornets nie chcieli być gorsi w zbiórkach na atakowanej tablicy. 20 w ataku, 36 w obronie. ŁADNIE! Przewodził temu EL TITAN, aka MISTRZ. Career high 17 zbiórek (6off/11def), 9 zbiórek, 4 magiczne podanka, 2 przechwyty i blok. Jedyny minus jest taki, że za mało gra w ofensywie i mógłby lepiej trafiać osobiste (1/4). I powoli dopiero odnajduje się w kryciu gości na obwodzie, preferuje raczej obronę w pomalowanym. Nowy Orlean wygrał nim los na loterii, a usunięcie go z 10 najlepszych rookies na nba.com podziałało na niego jak płachta na byka! Za swoje zasługi wreszcie otrzymał swoje zdjęcie na TV Companion. GRATULACJE! Obok niego statystycznie najlepiej, jak nie lepiej zagrał Kaman, Problem w tym, że Król oddał aż 25 rzutów, z czego wpadło 10. 21 punktów, 13 zbiórek, 4 straty (kroki all day n' night). Co będzie po powrocie 3 wysokich? Który wypada? CZYŻBY MIDAS?
-(Ja)Jak wytłumaczysz ten faul na Danielu w końcówce 4q panie Kaman? Gibson rzucał wtedy 3 osobite.
-(Chris)-Panie władzo... to był moment!
Tyle o defensywie od Kaman'a, granej zrywami, od chcenia zależy...
Ariza krótko, zupełne zero w ofensywie tym razem (0/6). Nie wiem, czy z powodu urazu, czy z powodu zmęczenia. W każdym razie Hornets wygrali bez pomocy Trevora (6 zbiórek, 3 asysty, 2 bloki). Belinelli jest kozakiem, a ja wychodzę na pajaca, po poprzednich zniewagach Makarona. 19 punktów (8/13) i 3 zbiórki. Seria wyjazdowa ewidentnie mu służy. No i ten trafiony dagger! BELLIssimo. W S5 znów zaczął Vasquez i może to być stała zmiana (choć z Jacusiem sporo grali obok siebie). 13 punktów i 5 asyst, ale także 6 strat. Jarret Jack z ławki najdłużej, 17 punktów, 3 asysty i 7 zbiórek. Stara się, robi co może, a musi dyrygować ławką, gdy S5 odpoczywa i wywiązuje się z tego nienagannie. Aminu w 16 minut 6 puntów i 2 bloki. Ładnie kończył akcje z góry. Thomas, Henry i Jones w sumie zdobyli 4 punkty na skuteczności 1/9, zebrali 8 piłek(Thomas 3 w ofensywie) i Solomon zablokował 2 rzuty. Pracują na swoje kontrakty, ale po ASW, kiedy mają wrócić Oak, Jason i Carl może być im ciężko. Czas na zasłużony odpoczynek, zawodnicy nie są zobligowani do wystąpienia podczas Weekendu Gwiazd, jest czas na regeneracje, a po weekendzie kończą serie wyjazdową meczem z Chicago. I koniecznie muszę trafić transmisje z CST, z tymi ogórkami z Cleveland NIE DAŁO się oglądać...

MVP: GOOSE! Meksykański mistrz w swoim fachu, ewidentnie najlepszy gracz z Meksyku aktualnie w Luizjanie, a kto wie, może i na świecie?
Najlepszy występ z ławki: GINOBILI JJ solidnie.
Najsłabszy występ: Kyrie, ale będzie lepiej! Choć nie, w sumie miał 11 asyst. Niech będzie GIPSon hehe.
Gwizdki: Początek czwartej kwarty fatalnie się oglądało, same faule ofensywne, głównie Vasquez'a, ale udało się dowieść zwycięstwo. To najważniejsze!
Krajobraz po CP3: Rzadko kiedy obok CP musiał grać drugi rozgrywający. Vasquez i Jack wyglądali nieźle i bardzo sobie nie przeszkadzali.

środa, 22 lutego 2012

Game 32 vs. Indiana Pacers



O dziwo był to ciekawy mecz, z MASĄ podtekstów. Niestety, nie można wygrać spotkania, jeśli w dogrywce pozwala się przeciwnikom zdobyć 17 punktów! Jakby ktoś nie umiał liczyć, to SIEDEMNAŚCIE punktów to dużo! ZA DUŻO! Szczęście, że do dogrywki w ogóle doszło, po bardzo zaciętej końcówce game winner'a nie trafił Paul George (czemu piła do West'a w takiej chwili nie poszła...aaa zapomniałem, że nie gra już w Nowym Orleanie). Wyjazdowa seria trwa dalej. Byłby lepszy wynik, gdyby nie career night Hibbert'a, bądź co bądź, zawodnika klasy All-Star. Co do Dawidka West'a właśnie to od niego zacznę podteksty opisywać (po stronie NOH też dużo ludzi z podtekstami z Indiany. Gordon, Monty, Jack, Landry, Solomon) . Do tego sezonu nie ruszał się z Luizjany, było mu tam dobrze. Szkoda, że za takie małe pieniądze trafił do Indiany, wielka strata... Duet DW30 i CP3 to było to. Teraz West nie jest w centrum uwagi, a i tak robi co może i bardzo pomaga drużynie. Była to jego pierwsza potyczka przeciw byłej drużynie, ciekawe, czy płakał :). Pewne jest to, że zdobył 16 punktów i zebrał 7 piłek. NORMA, PAN SIĘ NIE ZMIENIA, OD TYLU LAT! Szkoda, że uniform nie ten :( Danny Granger urodził się w Nowym Orleanie i widać było sentyment w jego rzucie, bo ewidentnie chciał pomóc. Szkoda tylko, że OT rozpoczął od trafionej trójki. 14 punktów (4/14), Ariza spisał się świetnie. Ostatnim zawodnikiem powiązanym z Szerszeniami był Darren Collison. Świetny zmiennik Paul'a w swoim debiutanckim sezonie, który pobił sporo rekordów. Był bliski triple double, zdobywając 18 punktów (nie trafił jednego osobistego, w końcówce 4q), 8 zbiórek i 6 asyst. Właśnie asysty są jego największym mankamentem, gdyż najwięcej w karierze zdobywał ich właśnie w Nowym Orleanie, kiedy grał dużo mniej. Z pozostałych zawodników, nie związanych już z miastem z Luizjany wybił się EWIDENTNIE Roy 'Hipcio' Hibbert. Jak już wspominałem, poczuł się w obowiązku zamknąć wszystkim niedowiarkom usta, którzy pukali się w głowę po jego wyborze do tegorocznego All Star Game. Roy wciąż jest młody, rozwija się i ma kosmiczne warunki fizyczne (3 wsady z rzędu :)). 30 punktów, 13 zbiórek (7off/6def) oraz 3 bloki. Popracuje nad obroną i spokojnie może liczyć na kolejne powołania do ASG. Paul George grał najdłużej z całej drużyny. Gość się rozwinął kosmicznie, na parkiecie może robić wszystko, nie można zostawić mu odrobiny wolnego miejsca, bo będzie się tego żałowało. 20 punktów, 6 zbiórek i asyst, 2 przechwyty w swoim DRUGIM sezonie! I ten wsad w samej końcówce. O SDC jestem spokojny :) Z ławki nie popisał się Tyler Hansbrough. Po transferze D-West'a zyskał co prawda mentora, ale stracił minuty, które gwałtownie powinny wzrosnąć, bo Psycho-T ma talent niewątpliwy. 4 punkty w 16 minut. Lance Stephenson ma kosmiczne zwody i ma ich spory arsenał. Z łatwością ogrywał obrońców Hornets. 4 punkty w 9 minut. Jeff Foster tworzy tylko radę starszych w drużynie, niczym się nie popisał. AJ Price w 14 minut zdobył 11 punktów i trafił dwie trójki. Dahntay Jones nadal ma trudne imię i podobnie jak Foster zdobył zero punktów. Szkoda, że w meczu nie mógł zagrać George Hill, jeden z moich ulubieńców. Zawodnicy Nowego Orleanu grali równo, początkowo zbudowali 10 punktową przewagę (Vogel drugi czas wziął już w 7.34 1q), ale nie potrafili utrzymać jej do końca (pierwsze prowadzenie IND to 61-59). O dziwo, zdobyli też powyżej 30 punktów w jednej kwarcie, a to są cuda, niewykorzystane. Jack znów rozpoczął mecz na ławce, ale widać, że jest głodny gry i bez walki miejsca w S5 nie odda. Nadal rzuca kretyńsko przez ręce, ale wiadomo, jak wpadnie, jest bohaterem. 19 punktów (8/17, czyli przyzwoicie), 10 asyst i 5 zbiórek w 32 minuty gry. Dziwne, że Vasquez grał tak krótko, ale pewnie był oszczędzany. W 21 minut 9 punktów i 7 asyst. Kaman przypomniał sobie jak się rzuca (początkowo 5/5), a przede wszystkim, jak nie rzuca się absolutnie wszystkim co się rusza. W 39 minut 17 punktów (8/14, kilka cegieł niestety na początku OT), ZATRWAŻAJĄCE, DUPĘ URYWAJĄCE 2 zbiórki, 2 bloki i 5 strat. LeBron Kaman KROKI cytując klasyków. Goose Ayon był go-to-guy'em w samej końcówce 4 kwarty i mimo iż do tej pory meczu trafił tylko 1 rzut, to ręka mu nie drżała. Zdobył 6 punktów z rzędu w przeciągu ostatniej minuty i piętnastu sekund. KOZAK. Ogólnie 9 punktów, 4 zbiórki i szkoda, że aż 5 fauli, przez co był ograniczony, ale o tym już w gwizdkach na dole... Belinelli to nie Belinelli, mało rzuca, większość trafia,  szczególnie trójki. 15 punktów i 6 zbiórek od jednego z byłych pośmiewisk. Oby tak dalej, seria wyjazdowa ewidentnie mu służy. Ariza zadziwia, staje się pierwszą opcją w ofensywie. Trafia rzuty, doprowadził nawet do dogrywki! Ręka nie drży, rzadko widzimy cegły, osobiste poprawione, przez ofensywę nie cierpi defensywa. MISTRZ! 21 punktów (8/15), 6 zbiórek, 5 asyst i świetny blok, który pojawił się w TOP10 wraz ze wsadem Solomon'a Jones'a. D leads to O! WITAMY NA PLAKACIE HIPCIU! Właśnie Jones, obok JJ2 zagrał najdłużej z ławki, a byłby to jeszcze dłuższy występ, gdyby nie 6 fauli. 9 punktów, 3 zbiórki. Jest praca na kolejny 10 dniowy kontrakt. Dziwne, że zaproponowali kolejne 10 dni Sloan'owi za siedzenie na ławce. Henry świetnie pakuje się pod kosz, ale osobiste rzuca zaskakująco słabo, jak na swoją pozycję (jak można rzucić cegłę z osobistego, nie będąc DeSaganą Diopem. ASK THIERRY). Może to dlatego, że jest z Belgii. Może, kto wie, nie będę gdybał. Belgię reprezentuje przecież DJ Mbenga, mistrz NBA. 5 punktów w 13 minut. Lance Thomas w 14 zebrał 3 piłki i zdobył 2 punkty. Aminu po dobrej nocy tym razem kaszankę, te same statystyki co Thomas. Trójki siedzą, osobiste kuleją, a już tej nocy, o 1.00 ostatni mecz w b2b2b. Nawet ja jestem już zmęczony! A no i MARDI GRAS skończone... Wszystko się skumulowało, smutek ogólny...

MVP: No raczej, że Hipcio, za jeden ze swoich najlepszych występów w życiu. AKURAT przeciw NO.
Najlepszy występ z ławki: JJ2 wiadomo, chce wrócić do łask. Przyzwoicie.
Najsłabszy występ: Dwie drużyny stworzyły niezłe widowisko, ale skoro lud chcę abym typował, to wybieram eee...
Jones'a. Za trudne imię. WYPUŚCIĆ LWY!
Gwizdki: Ewidentnie pod gospodarzy, 3 techniczne faule Nowego Orleanu: Jack, Monty, Kaman. BEKA! Czysty blok Ayon'a potraktowany jako faul. Ewidentnie farmerzy z tego stanu nie przepadają za Meksykanami, bo na EL TITANA gwizdali wszystko...
Krajobraz po CP3: I po DW30... Smutek ogólny, brak takiego duetu jak nie wiem... Na zawsze w moim sercu!


wtorek, 21 lutego 2012

Game 31 vs. Oklahoma City Thunder



To był już trzeci mecz w sezonie między tymi ekipami. Pierwsze dwa -10, a teraz 'tylko' -8. Wynik do końca nie odzwierciedla poziomu spotkania, ale nie było źle. Szczególne propsy dla ławki rezerwowych! Zarazem był to koniec trzymeczowej, zwycięskiej serii Hornets i był to pierwszy z trzech (ten numer prześladuje fanów Nowego Orleanu od dłuższego czasu...trzy wygrane w konferencji zachodniej, trzy wygrane u siebie, ostatnie dziesięć meczy to 3W i 7L) meczy w back2back2back. Jak to zawsze ja, miałem jakiekolwiek nadzieje na sukces. W końcu w drużynie z Oklahomy nie zagrali ani James Harden, ani Nick Collison. To niestety nie wystarczyło, bo na Hornets WYSTARCZYŁO tylko dwóch zawodników ekipy Thunder. Durant i Westbrook. Tak tak, Westbrook, nie Westbrick. To nie był zawodnik którego znałem do tej pory. Jego poprzednie mecze z Nowym Orleanem to były wypadki przy pracy. Teraz gra zupełnie inaczej. Dwa wielkie talenty zagrały solidarnie, zdobywając razem po 31 punktów. Sporo. Russell dołożył 4 asysty (solidarnie z Kevin'em) i 5 strat, a Durantula zebrał 8 piłek, wszystkie w obronie. Obyło się bez większej pomocy ofensywnej reszty drużyny, ale już w defensywie sami nie daliby rady. Tu na pomoc nadeszli Perkins i Ibaka. K-Perk do 5 punktów dołożył 13 zbiórek i aż 6 bloków (dodatkowo, aż 6 strat, w tym jedna, kiedy narzucał na alley-oopa zupełnie do NIKOGO). Ibaka SOLIDARNIE z Perkins'em 13 zbiórek oraz 3 bloki i 9 punktów. Daequan raczej nie brał udziału w destrukcji ekipy z Luizjany. Zajął się budową własnego budynku. 3/13 od podstawowego rzucającego obrońcy (btw. razem z Kaman'em mogliby pokusić się o zbudowanie Wielkiego Muru). I tu cytat niezawodnego duetu z CST. Cook must hang with Westbrook, dotyczący szybkich, bezmysłowych rzutów. Ławka nic specjalnego, wiadomo, bez dwóch asów. No ale nie byli aż tak potrzebni. Royal Ivey sypnął dwie trójki, Reggie Jackson rozdał 4 asysty, Nazr Mohammed faulował 5 razy w 14 minut, a Cole Aldrich, wielka nadzieja białych zdobył 4 punkty, zebrał 3 piłki i zablokował 2 rzuty. To właśnie dzięki Aldrich'owi w Nowym Orleanie pojawili się tacy gracze jak Pondexter, Green, Smith, czy Vasquez, a to dlatego, że Hornets wybrali go w drafcie i szybko wymienili na dwa picki z pierwszej rundy, Q-Pona i Craig'a Brackins'a. Brackins powędrował razem z Songailą do 76ers w zamian za Green'a i Smith'a. Za Q-Pon'a przyszedł Vasquez i PUFFFFFF tak powstał Chocapic. W drużynie z Nowego Orleanu, jak pisałem na początku, głównie wyróżniła się ławka, ale zacznę od S5. Belinelli podczas tej wyjazdowej serii wygląda na prawdę solidnie, stara się rzucać z czystych pozycji i mu to wychodzi. 10 punktów w 23 minuty, czyli krótko. Vasquez obudził się dopiero w 3q, kiedy pobudził do walki całą drużynę. 15 punktów w 29 minut, ale ŻADNEJ asysty... Kaman, jak już wspominałem, bawił się materiałami budowlanymi. KRÓL MIDAS rzucał dosłownie ze wszystkiego i rzucał wszystkim co się ruszało. Zadziwiająca skuteczność 4/17, czyli 12 punktów, 8 zbiórek i częsty błąd kroków. Kto go pozyska, no kto? OKAZJA! TANIO SPRZEDAM! Ayon jak zwykle się starał, ale ten mecz mu nie wyszedł niestety. 4 punkty, 5 zbiórek, 2 bloki i AŻ 2 straty... Wypadek przy pracy, rozumiemy! Ariza. Jeden wyraz powinien wystarczyć. Co prawda nie zagrał mistrzowsko w ofensywie, ale znów był wszędzie. 7 punktów, 5 asyst, 4 zbiórki, 3 asysty. Nikt z pierwszej piątki nie zagrał powyżej 30 minut, bo czwarta kwarta należała do ławkowiczów. Jarret Jack zagrał po raz kolejny jako rezerwowy, ale na parkiecie przebywał najdłużej. I był to całkiem przyzwoity występ, okraszony niestety ładnymi cegiełkami. 18 punktów (6/15), 5 asyst i zbiórek. Stara się wrócić do S5, widać. Obok niego najlepiej wypadł Big Chief Aminu. Nie dość, że wziął na piękny plakat K-Perk'a (4 miejsce w TOP10), to jak na siebie zagrał przyzwoicie w ofensywie. 14 punktów (nie bał się ponawiać rzutów za 3 po fatalnych cegłach, ładnie pompował pod koszem) i 6 zbiórek. Lance Thomas zagrał najdłużej w karierze i w 20 minut miał 8 zbiórek i 4 punkty. Ewidentnie ma klej w łapach, bo zbiera, że aż miło patrzeć. Prawdopodobnie znów zostanie przedłużony na 10 dni, w przeciwieństwie do Jones'a, który w 23 minuty zebrał 4 piłki i zdobył 2 punkty (1/7) i do Sloan'a, który już nawet nie dostaje minut. Henry aktywnie, starał się, ale rzuty nie wpadały. 6 punktów i 3 zbiórki. Spostrzeżenie pomeczowe jest takie, że osobiste wyglądały naprawdę dobrze, rzut za trzy także. Nowy Orlean stracił nawet mniej piłek, ale kontry nadal kuleją. Z -22 do przerwy dojść do -8, a w międzyczasie przegrywać jeszcze mniejszą ilością, to niezła prognoza przed następnymi meczami, ale niestety b2b2b rządzi się swoimi prawami i zagranie 3 dobrych meczy będzie ARCYtrudne. Teraz czas na Indianę Pacers i DAWIDKA KOCHANEGO Z ZACHODU!

MVP: Młodzi gniewni. Drugi świetny mecz z rzędu tej dwójki. Skromny pokłon z mojej strony.
Najlepszy występ z ławki: Jarret Jack i Aminu. Dobrze się działo, że ławka grała tak długo podczas tej serii.
Najsłabszy występ: Kaman, Cook, dwa budownicze bratanki. Full opcja przy budowie domu, dzwoń: 555687523. Zniżki dla kucharzy z Niemiec!
Gwizdki: I tu smutek. Zupełnie niepotrzebna pomoc ze strony sędziów. Ewidentny goaltending na samym początku ze strony Ibaki. W każdym bądź razie Belinelli mógł się wtedy poczuć, że jest w stanie rzucić 101 punktów. NIESTETY TAK NIE POMYŚLAŁ, PRZEZ SĘDZIÓW!
Krajobraz po CP3: Brak pewniaka na pozycji PG, wszyscy strasznie chimeryczni, nawet sam Paul w LA nie gra zawsze tak, jak grał w Nowym Orleanie.

sobota, 18 lutego 2012

Game 30 vs. New York Knicks



Mecz sinusoida, kwarty +14 (Knicks zatrzymani na season low w 1q, 29%), -10, +6 i -6, ale się udało. UDAŁO SIĘ. Ciężko było znaleźć po meczu takie zdjęcie, na którym nie było Lin'a. Leżącego, rozgrzewającego się, siedzącego na dupsku, smutającego po PORAŻCE! Tak, po porażce. Siedmiomeczowa SERIA została ZAKOŃCZONA. W Madison Square Garden! TRZECIE ZWYCIĘSTWO Z RZĘDU, jednak można. Po cichu liczyłem, że to właśnie Hornets, tak często lekceważeni i wyśmiewani w tym sezonie, utrą nosa Knicks i zakończą Linsanity. Nie żebym był hater'em. ABSOLUTNIE. Jeremy zwrócił moją uwagę już w Ligach Letnich TYM występem. Już wtedy mu kibicowałem i kibicuje dalej. Niech Linsanity trwa (z tą meczową przerwą) jak najdłużej. Życzę mu z całego serca tytułu MVP, 6th mana, ROTY, DPOTY, COTY. Historia dzieje się na naszych oczach, to bez wątpienia jest najpiękniejsza sprawa w ostatnich latach. WIWAT JEREMY! I tu koniec lizania dupki, bo Lin był dziś nawet w mojej lodówce, a także pojawił się na liście potencjalnych MVP sezonu na nba.com :) Hornets nie oddali prowadzenia przez całe spotkanie, a jedynym remisem był 0-0. Lin zaczął spotkanie piorunująco, 8 strat w pierwszej połowie. SZEDŁ NA REKORD NBA, Jason Kidd kibicował mu z całych sił. Na nieszczęście weterana Jeremy obudził się w 2 połowie i grał przyzwoitą koszykówkę z arcy-szybkimi penetracjami. SKUBANIUTKI był jak błyskawica. Ostatecznie absolwent Harvardu zdobył 26 punktów (może straszyć z dystansu), 5 asyst, 4 przechwyty (świetne czytanie gry) no i te 9 strat. Blisko double-double! Jeremy, jeśli to czytasz, to po pierwsze ZWIĘKSZ MASĘ! Obok Lin'a najjaśniej błyszczał Amare, który zdobył tyle samo punktów co nowa gwiazda NBA. Stat zaliczył nawet podwójne zdobycze w zbiórkach. 26 punktów i 12 zbiórek. Poza tym był bardzo dobrze kryty przez Meksykanina. Bill Walker poza jednym wjazdem pod kosz raczej niewidoczny. I tu pojawia się pytanie. Jak Knicks będą grali kiedy wróci Melo (czyli niedługo)? Pójdą w górę czy w dół. Czy jedna piłka to będzie za mało? NIE MÓJ PROBLEM hehe. Tyson Chandler, swego czasu mój ulubieniec, za tą współprace w Nowym Orleanie z Paulem (wróćcie te czasy gdy co mecz były piękne alley-oopy), grał dobrze w obronie i nie dał rozwinąć skrzydeł Kaman'owi. 10 zbiórek i 11 punktów. Szczęście, że nie siedziały mu osobiste. Landry Fields podobnie jak Walker, zapamiętany będzie za tego alley-oop'a od Lin'a. 4 punkty (1/8), 4 zbiórki i 3 asysty. Z ławki najlepiej zagrał Jared Jeffries, przede wszystkim w obronie. Tak, Knicks coś tam bronili, jakieś zalążki się pojawiały, szczególnie szybkie podwajanie Vasquez'a, gdy ten przekroczył połowę. 3 punkty (pierwszy rzut oddany w 21 minucie), 5 zbiórek i 3 przechwyty. Steve Novak, nasz daleki krajan tym razem nie popisał się skutecznością (jak cała drużyna, 41 % i 17% za 3). 5 punktów (2/9 raczej cegiełki hehe) i 4 zbiórki. Iman Shumpert się starał, szczególnie w 4q, ale niekoniecznie musiał parę razy rzucać przez ręce. 9 punktów, 3 asysty i 3 zbiórki. Po stronie Hornets głównie wyróżnili się dwaj panowie A. Ariza zdobył 25 punktów na 50% skuteczności. Dodał do tego 8 zbiórek, 2 świetne bloki i 3 przechwyty. ZMIAŻDŻYŁ! Dobrze się ogląda Trevorka, trafiającego 4/7 zza łuku. I ten defence, dalej wybitny! BEE D! D LEADS TO O! Drugi z panów A, to Ayon. Goose coraz lepiej odnajduje się w NBA i w całej organizacji Hornets, jest dużo pewniejszy, aktywny w każdym aspekcie. Świetnie wszedł w mecz, bo od przechwytu już w pierwszej akcji Knicks. Mecz kończył z double-double (drugim z rzędu!) 13 punktów (piękne reversy) i 11 zbiórek. Do tego 2 asysty i 2 przechwyty, bez strat i jedna asysta, kiedy pod kosz z czapą leciał już Chandler, Goose oddał na obwód i Ariza trafił za trzy. I jeszcze tylko te osobiste mogłyby być lepsze. Kaman poza pierwszą kwartą raczej nie pokazał się z dobrej strony. To właśnie w pierwszej odsłonie zdobył swoje jedyne punkty z gry (cały mecz 3/12). Później chodził tylko na linię osobistych i chwała mu za to, ze trafiał rzuty (6/6). Dodał do tego 8 zbiórek i rekordowe w tym sezonie dla siebie 6 asyst. Belinelli przyzwoicie. Drugi mecz z rzędu. Zaczynam się bać! 17 punktów (50% i ten wspaniały rzut z dupy od tablicy w końcówce 4q, który prawie zamroził spotkanie:) ) i 3 przechwyty. Widać poczuł oddech Henry'ego na plecach i zaczął się starać. Prawidłowo Makaronie! Wrócił do gry po paru meczach Jarret Jack, ale co ciekawe, spotkanie rozpoczął z ławki. Dobrze robi Monty, JJ2 potrzebuje czasu, ale statystyki są przeciwko niemu. Bez Jack'a Hornets są 3-3, z Jarret'em 4-20. Dziś ledwo, ale się udało zwyciężyć (Jack +/- najniższy w drużynie, -12...). JJ2 zdobył 4 punkty (1/6, ehh te rzuty przez ręce...) i nie czuł chemii z EL TITANEM (JackAyon < VasquezAyon OD TYLU LAT). KROK PO KROKU. Z kolei Vasquez bardzo przyzwoite spotkanie. Dobrze wymuszał straty, nie trafiał oszałamiająco (ważne dwie trójki), ale za to jak podawał. Współpraca wenezuelsko-meksykańska to maszyna do zdobywania punktów. JEST CHEMIA! 15 punktów, 11 asyst i 2 przechwyty. Okazuje się, że złoty interes zrobił Dell, choć Q-Pon'a dalej szkoda. Jones w 4 minuty 4 straty i 2 zbiórki w ofensywie. Lance Thomas tym razem bez zbiórek na atakowanej tablicy, ale ładnie skończył jedną akcje. Henry popisał się świetnym blokiem na Tyson'ie. Aminu wszedł, pograł w defensywie i zszedł. Dobrze uzupełnia się z Arizą. Szkoda tylko, że zapomniał kleju do rąk, bo piła nie chciała się trzymać ewidentnie. Okazuje się, że ta seria meczów na wyjeździe nie jest taka straszna. Już Nowy Orlean wygrał 2 spotkanie z 6, a przed nimi spotkanie z Oklahomą. Będzie dobrze, zważywszy na to, że Bobcats też wygrali mecz! Nie mogę przeboleć tylko tego, że Minny wygrywa i gra na serio dobrze... I koniecznie trzeba ograniczyć faule, bo Knicks na szczęście nie skarcili ekipy z Luizjany swoją skutecznością. Do poprawy także kontry, bo jeśli się nie wykorzystuje 3 na 1 to coś nie halo... No i CST wróciło do komentowania! TĘSKNIŁEM!

MVP: Dwaj panowie A, Riza i Yon! Świetne spotkanie, seria trwa! Wszyscy pięknie!
Najlepszy występ z ławki: Hmmmmmmmmmmmm, myślę.
Najsłabszy występ: Jak Steve Novak może mieć najsłabszy występ? Chyba nie ma takich rzeczy :)
Gwizdki: Ooo i tu się zdenerwowałem. W 1q konkretny faul na Kaman'ie. Najpierw myślałem, że gwizdnęli normalnie, potem, że z boku i 14 sekund, a koniec końców zostawili Hornets z 0.8s do rzutu... Do tego późny gwizdek i raz wydawało mi się, że Chandler za szybko wszedł pod kosz po rzucie osobistym i zaliczył dobitkę. ALE KTO BY SIĘ PRZEJMOWAŁ :) nie napiszę skargi do komisarza, bo jest zwycięstwo!
Krajobraz po CP3: Z chęcią wróciłbym to tamtych czasów, dobrych czasów... Gdzie Paul i Chandler byli zdrowi...

czwartek, 16 lutego 2012

Game 29 vs. Milwaukee Bucks



WOW, drugie zwycięstwo z rzędu! Coś nieprawdopodobnego, jednak można. Hornets tym spotkaniem rozpoczęli sześcio-meczowe tournée wyjazdowe. Najdłuższe w tym sezonie. Rozpoczęli to dobrze, najlepiej jak mogli. Magia koszulek Mardi Gras DZIAŁA FEST! Nowy Orlean prowadził w trzeciej kwarcie nawet 13 punktami, ale przyszło rozluźnionko na przedłomie 3/4 i run gospodarzy 12-0. Wiadomo, thriller trzeba było zrobić! Jak dobrze, że zbierali w ofensywie w tych ostatnich akcjach... UFF. Ostatecznie skończyło się trzypunktową przewagą i dobrymi nastrojami. Najlepszy nastrój musiał mieć Marco Belinelli, który rozegrał najlepszy mecz w sezonie. Trafił rekordowe w karierze sześć trójek (na siedem!) i skończył mecz z dorobkiem 22 punktów, 4 zbiórek i 2 asyst. WOW MARCO, w Nowym Orleanie to by latały flagi dookoła! STAY HOT! Raz co połamał kostki Dunleavy'emu. DZIE LECISZ! Ariza jak zwykle, SWOJE GRA (46 minut!)! 14 punktów, 7 zbiórek, 4 asysty (po świetnych penetracjach, Trevor ma oczy WSZĘDZIE), 2 przechwyty i 2 bloki. Kaman tym razem na kiepskiej skuteczności (8/23), ale zanotował double-double. 18 punktów i 10 zbiórek, wraz z czterema stratami. AYON to przegość, pierwsze double-double w karierze. 12 punktów i 12 zbiórek (4 w ofensywie, ważne, zbiera nawet na leżąco, ahh ta meksykańska magia!), a do tego 3 przechwyty, w tym jeden, który rozstrzygnął ten mecz. MEKSYK CIĘ KOCHA! OLSZTYN TEŻ! Vasquez miał od początku kłopoty z faulami i zagrał najkrócej z pierwszej piątki. Przyzwoite 6 punktów i 7 asyst w 26 minut. Aminu podobnie do Generała grał zbyt agresywnie, łapał szybkie faule, zdobył tylko 3 punkty i zebrał 4 piłki, ale jak zawsze pozostawił dobre wrażenie. Lance Thomas to już standard. Gość wywalczył sobie kolejny 10 dniowy kontrakt. Wszedł na 2 minuty, zaliczył dobitkę. To co się od niego wymaga. Sloan sporo minut, aż 22, ale krótko mówiąc dupy nie urwał. Musi ciężej pracować jeśli chce zaistnieć w tej organizacji. 3 punkty i 4 asysty. Cegiełka Henry (tak a propos, Henry'ego. MILAN ROZWALIŁ ARSENAL 4-0 WIWAT WIWAT!) musi czytać tego bloga. Tej nocy skuteczność 3/3, 6 punktów i 4 zbiórki w 13 minut. Na boisku pojawił się także kolejny zawodnik zakontraktowany na 10 dni. Solomon Jones (swoją drogą, Hornets niedługo wystawią całą dwunastkę graczy '10 dniowych') w 11 minut zagrał całkiem przyzwoicie, poza jednym air-ball'em. 6 punktów (2/2 osobiste, JARANIE KONKRET!) i 2 zbiórki. Po stronie Milwaukee najlepiej zagrał z ławki TURAS ILYASOVA. 23 punkty i 7 zbiórek od rezerwowego to niezły dorobek. Szkoda, że się obsrał, bo miał w rękach dwie piłki meczowe i nie wiedział co z nimi zrobić. Teşekkür ederim, Eğer kek! Z pierwszej piątki najlepiej zagrał Jennings, który nadal ma ten błysk w oku i gra na prawdę dobry sezon. 18 punktów (co prawda tylko 7/21) i po 3 zbiórki, asysty i przechwyty. Livingston 4 punkty w 21 minut, nic ciekawego nie pokazał, ta nieszczęsna kontuzja :( Drew Gooden miał świetny start, 4/4, a potem był tylko 1/9. W konsekwencji tylko 11 punktów i 5 zbiórek od zawodnika, który ostatnio świetnie zastępował Bogut'a, szczególnie w ofensywie. Carlos Rekino Delfino uzbierał 11 punktów, 3 przechwyty i 3 zbiórki. Luc Mbah a Moute (JEEE NIE POMYLIŁEM SIĘ!) grał krótko, jak większość pierwszego składu. Tylko 2 punkty i 3 zbiórki w 17 minut. To właśnie rezerwowi trzymali Milwaukee w grze. Poza Ilyasovą niezłe spotkanie zagrał ten białas, no jak on tam, Dunleavy. 10 punktów i 5 zbiórek, w tym trójka która przyniosła emocje. Leuer jest bestią i gdyby tylko nie spudłował tamtego wsadu, byłby na 1 miejscu w TOP10. 6 punktów i 4 zbiórki, głównie w 2 połowie. Capitan Jack zadziwiająco mało rzutów oddał w 20 minut. 2 punkty i 5 asyst w 20 minut z ławki. No właśnie, Z ŁAWKI, szkoda go... Sanders zebrał 3 piłki w ataku, a Udrih rozdał 3 asysty. Obaj bez punktów. Grał jeszcze Tobias Harris, ale niczym ciekawym się nie popisał. Nie grał za to Jon Brockman, który wolał trenować do HORSE'a. 1/6 na wyjeździe wypełnione, można powiedzieć mission complete. ALE NIE! Teraz czas zmierzyć się z WIELKIM LIN'EM. Jaranko przeokrutne! Oby Hornets byli pierwszą ekipą, która go zatrzyma! Potem życzę mu już jak najlepiej. Niech zostanie MVP, 6th man'em, rookie, coach'em, DPOTY i sam zdobędzie mistrzostwo. KOCHAM! Ważne też, aby Vasquez po raz kolejny nie złapał szybkich fauli i mógł grać przeciw Lin'owi cały czas. TĘSKNIE ZA CST NON STOP...

MVP: Goose, wiadomo, DOUBLE-double i Marco, niech mu będzie, świetny mecz!
Najlepszy występ z ławki: Herkesin bildiği, harika bir oyun.
Najsłabszy występ: Ilyasova w końcówce spotkanie, ewidentnie nie chciał wygrać. Ayıp Ersan!
Gwizdki: Bez rażących błędów, ale za szybko gwizdali na Wenezuelczyka :(
Krajobraz po CP3: Co by tu napisać, hmmmm. Wracaj Chris.

wtorek, 14 lutego 2012

Game 28 vs. Utah Jazz





 Wiwat Król kochany!
 Wiwat Sejm, wiwat Naród, wiwat wszystkie Stany!


WIWAT HORNETS! Wreszcie się doczekałem, po ośmiu porażkach z rzędu Nowy Orlean wygrał. Zwycięstwo tym ważniejsze, że zdolnych zawodników do gry było tylko dziewięciu! W tym takie tuzy jak Donald Sloan czy Lance Thomas. Miał nie grać także bohater tego meczu, Chris Kaman, ale ze względu na to, że Emeka wypadł po raz pierwszy w tym sezonie (kolanko, wiadomo hehe... / Williams said he was unsure how Okafor injured his knee. / BEKA STRASZNA), Sasquach musiał zagrać. Bez niego pierwsza piątka wyglądałaby niezwykle imponująco: Vasquez, Belinelli, Ariza, Aminu, Ayon. MOC! Zwycięstwa nie umniejsza nawet fakt, że Nowy Orlean był środkowym przystankiem serii back-to-back-to-back dla Utah. Z pierwszej piątki ekipy z Salt Lake City dłużej niż 26 minut grał tylko mój ulubieniec, Gordon Hayward. To właśnie ławka, a nie podstawowy skład narobiła tyle problemów Hornets w końcówce. Bałem się, że przewaga 20 punktowa to tylko mydlenie oczu, bo i tak zatankują także ten mecz. Na szczęście udało się zwyciężyć sześcioma punktami. WIWAT! Jak już mówiłem, bohaterem został Kaman. Zdobył 27 punktów (12/22, nawet nieźle), zebrał 13 piłek (6 off) w 42 minuty. Udawało mu się trafiać seriami, dzięki czemu Hornets mogli odskoczyć O DZIWO w trzeciej kwarcie (przecierałem oczy ze zdumienia, czy to NA PEWNO jest 3q? +20 nawet). Ariza standardowo cichutkie liczby, bo dzielił się czasem z Al'em. 9 punktów, 5 asyst (ahh te penetracje z oddaniem piłki), 5 zbiórek i 2 przechwyty. Wiadomo, był WSZĘDZIE! Ayon kolejne wielkie spotkanie. Pojawił się nawet w TOP10 (piękny blok!), choć z jego zagrań można by stworzyć małe TOP100 z tego spotkania.  13 punktów (6/7), 9 zbiórek i 3 bloki. MOC! Wchodził pod kosz, nie oddawał kretyńskich rzutów, grał dobrze w obronie. Zawsze MVP. Belinelli w SUMIE nieźle. W sumie, to miał zrytą skuteczność, bo tylko 3/13, ale trafiał osobiste, zawitał w TOP10 i w sumie wyszło nieźle, z konieczności chwilowo grał na PG, ZGROZA! Vasquez ciut lepsza skuteczność od Włocha, 4/12, ale dołożył do tego 10 asyst i przechwycił 3 piłki. Ogólnie cała drużyna świetnie wywierała presje na graczach Jazz (liczne podwojenia) i z ich 20 strat mieli aż 14 steali! Z ławki najdłużej Aminu. Tylko cztery punkty, ale MONSTER DUNK (czemu Belli był w top10, a to nie?) i świetny defence, wiadomo! Henry kompromitacja na linii rzutów osobistych, tylko 2/7. Nie wypada zawodnikowi z pozycji SG... Także 4 punkty od niego i nowa ksywa, CEGIEŁKA. Henry świrus dwa razy niebezpiecznie wylądował na plecach i bałem się, że może sobie uszkodzić kolano (hehe czarny humor). Thomas wszedł, pozbierał w ofensywie, zszedł. 11 minut i świetna akcja z Ayon'em zakończona przez Thomas'a pięknym revers'em. Pracuje ciężko na kolejne 10 dni kontraktu, w przeciwieństwie do Donald'a. Sloan (nie, to nie były trener Utah DŻERY) przez 8 minut zdążył oddać 4 rzuty, rozdać 2 piłki i stracić 2 piłki. Po stronie Utah wyróżnił się głównie z ławki Derrick Favors. 14 punktów (kilka ładnych wsadów) i 5 zbiórek. Devin Harris zagrał tylko 19 minut przez które rozdał 4 asysty. Raja Bell na początku trzymał swoją drużynę rzutami z dystansu. W sumie 11 punktów i płacz po tym, jak obciął go Trevor :). Millsap rozegrał fatalne spotkanie. 4 punkty (2/9) i 5 zbiórek w 22 minuty. Ewidentnie nie jego dzień. Bałem się OLBRZYMIEJ dominacji Utah pod koszem, na szczęście pomyłka. Jefferson starał się wykorzystać tą przewagę wysokich Utah, ale mu się nie udało. 14 punktów i 12 zbiórek oraz po 2 bloki i przechwyty. Kanter z ławki zabawny mecz, bo nie trafił z pod kosza dwóch dziecinnie łatwych rzutów. W sumie tylko 6 punktów przy 12 zbiórkach (5 w off). WIDZĘ POTENCJAŁ, zaskakująco łatwo piłka lądowała w jego rękach pod koszem Hornets. Hayward najdłużej w drużynie, 8 punktów, 2 asysty i 2 bloki. Watson z ławki popisał się farciarskim rzutem za trzy, który poprowadził do nerwowej końcówki. Miles ceglił na potęgę (1/8), a Burks wszedł w 4q i chodził tylko na linię osobistych. NUDA! 9 punktów (7/10 osobiste) i 4 zbiórki. Nastroje już lepsze, wiadomo, jedno zwycięstwo bardzo pomaga uwierzyć w siebie, szkoda, że ich ławka tak Hornets'ów pogoniła... Będzie lepiej, ale czy już teraz? Gordon w tym sezonie raczej już nie zagra i powątpiewam czy zagra KIEDYKOLWIEK (wyplute trzy razy przez lewe ramie). Można kwestionować wymianę Kaman'a, a może to CELOWY ZABIEG i gra tak aby skusić CHRIS'A DO POWROTU! Kto wie. I ogólny smutek, bez komentatorów z Nowego Orleanu. GDZIE JEST CST :( Te pajace z Utah rzucały jedzeniem sobie do buzi...  


MVP: Duet Kaman - Ayon, DEBEŚCIAKI!
Najlepszy występ z ławki: Favorek ofensywa, Kanter zbiórki. Dobry duet się kroi.
Najsłabszy występ: Millfap chyba, razem z Harris'em. Mierniutko jak na takie talenty. I osobiste Cegiełki, WIADOMO!
Gwizdki: Nie mam pretensji o nic, szkoda, że widowisko zepsute faulami w 4q...
Krajobraz po CP3: Paul mecz przegrał, Vasquez wygrał :) Choć nie wahałbym się przed wymianą tych graczy. CP notuje sporo strat w LA...

sobota, 11 lutego 2012

Game 27 vs. Portland Trail Blazers



Jest pozytyw, Nowy Orlean ma najładniejsze stroje w lidze (MARDI GRAS!), wraz z Miami Heat. Na zdjęciu Donald Sloan, który tej nocy zadebiutował przed kibicami w Ulu, gdyż Jack wypadł i będzie pauzował co najmniej do 17 lutego. Parodia, ta sama sytuacja co z Gordon'em. Kontuzja kolana, kilka meczy przerwy, jeden mecz po powrocie i znów out na bliżej nieokreślony czas... Listę kontuzjowanych wypełnił Chris Kaman, który ledwo co wrócił, a zrobił sobie coś z kostką. Mówię, cały czas czekam na telefon aby móc zagrać w Nowym Orleanie! Mecz był wyrównany, końcówka przespana jak zwykle, stąd 'aż' 8 punktów przewagi. Początek meczu to ceglonko z dwóch stron straszne. Szczególnie za trzy mieliśmy festiwal 'KTO ZBUDUJE LEPSZY DOM Z CEGIEŁ'. Portland 4/17 (trzy wpadły w trzeciej kwarcie i nie pozwoliły Hornets odskoczyć), NOH 3/16. Vasquez tym razem na miernej skuteczności, różne ma te mecze strasznie. 2/10, 6 punktów, 7 asyst i aż 5 przechwytów (połowę całej drużyny). Ariza o dziwo znów zdobył powyżej 20 punktów, na 50% skuteczności (nie forsuje, jest spoko). Dołożył 9 zbiórek i 5 asyst i grał AŻ 46 minut! Emeka był bliski double-double, ale grał na słabej skuteczności 5/13. MEK, NIE WYPADA... Ayon jeden ze słabszych meczy w NBA niestety. 2 punkty (1/5), 7 zbiórek, 4 straty. Widać granie w S5 niespecjalnie mu służy... był strasznie zagubiony, łapał szybkie faule. Włoch, średnio, czyli swoją normę zagrał, 12 punktów. Z ławki najlepiej Aminu. 4 zbiórki w ofensywie, trafiona trójka, która przedłużyła nadzieje Hornets w końcówce, niestety zaraz potem się wyfaulował... Sloan rozegrał swój pierwszy mecz i od razu była to career night. 7 punktów i 2 asysty w 11 minut. Witamy! Lance Thomas ma talent do zbierania piłek w ofensywie. W 8 minut zebrał 4 piłki (2 off ---> to właśnie punkty drugiej szansy trzymały Hornets w grze) i zdobył 7 punktów. ŁADNIE, widać druga szansa w Nowym Orleanie lepiej wykorzystywana. Henry miernie (osobiste...), czekam nadal, aż jego talent wystrzeli. 4 punkty w 14 minut. Po stronie Portland świetny mecz z ławki zanotował Jamal Crawford. Ciągnął Blazers gdy nikomu nie szło, trafiał ważne rzuty z mid-range (ahh te jego rainbow shoty). Świetny interes zrobiło Portland sprowadzając go, za nieduże pieniądze, wygra im jeszcze wiele meczy. 31 punktów i 8 asyst. Mistrzowski mecz. Nie potrafiliśmy wykorzystać słabszej dyspozycji LaMarcus'a. Jeśli można to nazwać słabszą dyspozycją. Po prostu nie dostawał wiele pił do gry. 14 punktów i 7 zbiórek od tegorocznego All-Star'a. Camby w 20 minut 2 punkty i 7 zbiórek. G-Force jak zwykle był wszędzie, ofensywa, defensywa. 14 punktów, 6 zbiórek i 3 świetne bloki. Felton dobrze w defensywie, dorzucił 18 punktów (trochę za łatwo pod kosz się wbijał) i rozdał 6 asyst. Przyzwoicie, dobre liczby dla rozgrywającego. Matthews zagrał słabe spotkanie, w 31 minut 4 punkty, 2 przechwyty, 3 zbiórki i 2 asysty. Trochę lepiej na jego pozycji pograł z ławki Batum. Francuz zdobył 9 punktów (trochę forsował rzuty za 3, pewnie kiedyś powtórzy wyczyn z tego sezonu, ale jeszcze nie teraz), 5 przechwytów, 2 bloki i 5 zbiórek. NAJS! Dziadzio Thomas i Williams niczym się nie wyróżnili. Babbitt wygląda dalej jak komputerowiec na tej ławce. Końcówka w wykonaniu NOH to niestety same pomyłki, a to strata, a to błąd 5 sekund, a to Włoch nie trafia czystej trójki po pięknie rozpisanej akcji... Będzie lepiej!

MVP: Jamal, 6th man!
Najlepszy występ z ławki: Jamal, 6th man!
Najsłabszy występ: Jamal, 6th man! Ayon, smutek, mam nadzieję, że tego nie czytasz...
Gwizdki: Sędziowie, te miękkie faje, gwizdali to, co im mówił McMillan, MONTY WŚCIEKŁY!
Krajobraz po CP3: A Paul jak gdyby nigdy nic, wygrywa mecz z 76ers... WRÓĆ

czwartek, 9 lutego 2012

Game 26 vs. Chicago Bulls



Blowout, blowjob, dramat, katastrofa, tankowanie. Każde słowo pasuje! Przykro się ogląda mecze, w których wypada lepiej nawet konferansjer (w tej roli Will Ferrell). 67 punktów, szczęście, że Marco trafił tamtą trójkę w ostatniej sekundzie meczu, bo byłaby kompromitacja, mecz poniżej 65 punktów... Miał nie grać Derrick Rose i w sumie tak było. Bo PO CO miał grać swoje, skoro nie było takiej potrzeby, nawet ja bym się odnalazł w rotacji Bulls. Wrócił za to Jarret Jack i co? I BRAK JARANIA, zabrał minuty Generałowi... Ze smutniejszych informacji to Hornets rozwiązali umowy z Carldell'em Johnson'em i DaJuan'em Summers'em, a podpisali z Donald'em Sloan'em. JA TEŻ NIE MAM KLUBU, PODPISZCIE MNIE! Akurat pozycja SG, akurat deficyt w klubie na tej pozycji. Zbiorę ziomków z czata zp1 i lecimy na podbój NBA, chemia w drużynie będzie i nie będziemy grali wcale gorzej od Hornets. Nowy Orlean przez blisko CZTERY minuty pierwszej kwarty nie zdobył punktu, a fani musieli stać aż tak długo. Myślę sobie, a co by było GDYBY Hornets nie zdobyli żadnego punktu przez cały mecz? Fani staliby dwie godziny...hehehe. Pisałem, że Jarret Jack wrócił? Tak, do swojej DAWNEJ dyspozycji. Skuteczność 2/11 i zawrotne 3 asysty. Powrót KRULA, król jest nagi. Ayon zanotował kolejny start i kolejne przyzwoite spotkanie. W obronie jeszcze się gubi, ale ma szybkie ręce, często wybijał piłki przeciwnikom. 6 punktów, 3 zbiórki i 2 przechwyty (z trzech całej drużyny....) w 19 minut. Pojedynek Ariza vs. Deng, czyli 'trafił swój na swego'. Dwaj spece od defensywy robili to co do nich należało, skutecznie wyłączyli się z gry. Ariza 6 punktów, 6 zbiórek i 4 asysty. Deng 9 punktów, 7 zbiórek i 5 świetnych asyst, otwierających czystą drogę do kosza. Emeka nieźle, ale był mało wykorzystywany. 10 punktów i 9 zbiórek. Belinelli fatalny mecz z linii rzutów osobistych (4/8), poza tym 13 punktów. Teraz to nie ma NIKOGO na pozycji SG nominalnie poza Włochem, więc jest dramat. Z ławki świetny mecz rozegrał Chris Kaman. Świetny, ale tylko w pierwszej kwarcie. Im dalej, tym GORZEJ. 6/17 (większość w 1q) i w konsekwencji 17 punktów (12 z 16 całego składu w pierwszej kwarcie) oraz 9 zbiórek i standardowe 4 straty. CO TAM. Lance Thomas o dziwo świetnie zbiera na atakowanej desce. W 12 minut 4 zbiórki (3 off). Aminu bardzo krótko, niewidoczny. Vasquez cierpi na powrocie Jarret'a. 5 punktów, 4 asysty i 3 zbiórki w 20 minut. Henry i jego rzucane cegły to inny temat. Po stronie Chicago każdy porządnie. Rose grał tylko 22 minuty i straszył tylko nazwiskiem i tytułem MVP. 6 punktów, 6 asyst i 5 zbiórek. BO PO CO SKORO NIE TRZEBA? I tak +/- na poziomie +28... Noah robił wszystko, świetna energia od zawsze na zawsze. 13 punktów i 10 zbiórek (5 w ofensywie). Boozer dalej jest plackiem, ale zdobywającym 18 punktów. Brewer to defensywna bestia, w ofensywie zupełnie inna osoba. 4 przechwyty, a piłę od Aminu po prostu sobie WZIĄŁ! Aszton Kuczer dorzucił 12 punktów z ławki, Watson kilka zabójczych cross-over'ów i kilka strat (4). Asik robił zdecydowanie za dużo. Nie był Asikiem, a ASEM. buahahahahahaha :) 8 punktów i 8 zbiórek, solidnie Kebabie! Taj Gibson jest kozakiem, kocham go i wybaczam, że tak się przejechali po Hornets. 14 punktów i 6 zbiórek. Butler, Lucas i White Mamba grali ogony, nic ciekawego. ALE TO WCIĄŻ SCAL.
-(Ja)POKAŻ PIERŚCIEŃ BRIAN
-(Brian)patrz młody
-(Ja)WOW, SZACUNEK PROSZĘ PANA. Prawdziwy?
-(Brian)nie
-(Ja)Jak to nie? Od Ormian, z ryneczku?
-(Brian) hehe nie no co ty młody, JUST KIDDIN'

Tyle o meczu, obejrzany, zapomniany jak najszybciej, ból jednak pozostał... I ten frajerski komentarz jakichś placków...

MVP: Niech stracę, AS!
Najlepszy występ z ławki: Kaman w 1q, As i Mel Taj Gibson.
Najsłabszy występ: Organizacja Hornets...
Gwizdki: Na dwie minuty prze końcem nie podyktowano faulu na Włochu. Game changing decision...
Krajobraz po CP3: ...

wtorek, 7 lutego 2012

Game 25 vs. Sacramento Kings



SAVE HORNETS IN NEW ORLEANS, SAVE KINGS IN SACRAMENTO.
MIŁOŚĆ FOREVER!

Wow, to już 25 meczy minęło? Trochę ten czas leci, zaraz minie połowa sezonu, a Hornets dalej w dupie... Tankowanie OVER AND OVER AGAIN.... Przecież nigdzie, ale to NIGDZIE nie jest napisane, że w Drafcie będziemy mieli szczęście i trafimy pierwsze dziesięć picków. Wiadomo, mówią że mocarny wybór będzie, ale to nie jest REAL DEAL NIGDY! Landry out na dłużej, Smith pewnie krócej, o Jack'u nic nie słychać póki co, a o Gordonie zdążyłem zapomnieć. TRU DAT. Wrócił Kaman, ale to Ayon zagrał w pierwszym składzie. Ayon, który na tych wszystkich absencjach korzysta. I dobrze, bo komu jak komu, ale EL TITANOWI należy się i to baaaaaaardzo. Mecz jak mecz, Thornton wrócił do Nowego Orleanu, była podnietka z mojej strony, kibicowała mu mama. Sacramento wygrało trzeci mecz z rzędu!(sic)!!!!! Wygrało przegrany mecz. Hornets prowadzili nawet osiemnastoma punktami, a na połowę miast schodzić +20, schodzili +13. Zaważyła czwarta kwarta (przed nią +9), jak zawsze. Wtedy to Sac uzyskali swoje pierwsze prowadzenie w meczu. 31-14. DRAMAT MONTY. Niepotrzebne trzymanie piłki w czwartej kwarcie i przy kończącym się czasie oddawanie rzutów z DUPY KOMPLETNIE. Nie tego się spodziewałem. Czasem tak sobie myślę, skoro mecze są ustawione (nagle stają się posągami, nie robią nic!), to po co zarywać nocki, bo tak ważny rok dla mnie się rozpoczął i prędko nie skończy. No nic, nie jestem kibicem sukcesu, trzeba się cieszyć, nawet z najmniejszego wypadku przy pracy (via Boston, Orlando). Ciągnę ten wózek dalej, zobaczymy co z tego wyjdzie. Jak Dell Demps nie wyczaruje nic ciekawego, to będę smutny. WIERZĘ MIMO TO! Wracając do samego spotkania, Hornets nie grali źle. Ariza drugi mecz na przyzwoitej skuteczności, choć bez rekordów punktowych. 11 punktów, 6 zbiórek, 4 asysty (i to jakie!) i 2 przechwyty, jak zwykle był wszędzie, bronił też Thornton'a. Wspominany wcześniej Ayon zaliczył swój pierwszy start w NBA EVER. Gratulacje królu, jesteś gość. Problem w tym, że nie był zupełnie wykorzystywany w ofensywie, a jak WSZYSCY wiemy, potrafi to robić. Spudłował głównie dobitki, a pierwszą piłkę, z której mógł przeprowadzić swoją akcje dostał dopiero w końcówce 4q... Przecież było wiadome, że nie rzuci za 8 punktów... W sumie 4 punkty, 9 zbiórek, 2 bloki i przechwyt od MOJEGO MISTRZA! Trafiła się w meczu nawet jedna perełka, akcja wenezuelskowłoskomeksykańska. JARANDO! Emeka znów na ryzyku związanym z wyfaulowaniem. 19 punktów (7/7 z osobistych, chyba zwariowałem, błagam, obudźcie mnie z tego koszmaru!) i 7 zbiórek. Problem taki, że miał skuteczność 6/14, a większość rzutów spudłował z rzędu, w FERALNEJ czwartej kwarcie. Belinelli wrócił do piątki i zdobył przyzwoite 18 punktów na identycznej skuteczności jak Emeka, ale partnerzy z drużyny oddawali mu piłki w końcowych sekundach akcji, gdy Marco pod presją nie trafiał. Mimo to spoko! Greivis jak zwykle z wybitnym przeglądam pola. 20 punktów i 9 asyst, często pojawiał się na linii rzutów osobistych. Z ławki wyróżnił się (chyba) CHRIS MIDAS KAMAN. Tak jest, witamy z powrotem! Szkoda, że koniecznie chciał zaznaczyć swoją obecność skutecznością 4/12 . Wybaczam mu to, za te 12 zbiórek i za to, że jednak wrócił. Bez płaczu, gość wie co w tej lidze robi, nie obraził się na zarząd Hornets i to się liczy! Zagrał także zakontraktowany na 10 dni Lance Thomas, który już grał w Nowym Orleanie na początku sezonu. Niezłe 4 zbiórki (3 w OFF) w 9 minut. Henry aktywnie, widać przejście do Arsenalu go pobudziło. Szkoda, że grał tak krótko. 8 punktów w 10 minut. Spójrzcie na zdjęcie, Henry puszcza oko, a WIĘC TO WSZYSTKO USTAWIONE! Aminu tym razem krótko, wszedł, pozbierał piłki (6) i zszedł. Summers wyleciał z rotacji, Monty chyba czyta hornets247.com, świetną stronkę, gdzie właśnie napisali, że nie widzą Summers'a w rotacji. W sumie ja też marnie to widziałem. Squeaky bez punktów, ale z dwoma asystami i przechwytem. Szkoda, że większość pozytywów jest z pierwszych dwóch kwart i po części z trzeciej. To właśnie w trzeciej do głosu zaczęli dochodzić goście. John Salmons rozpoczął pogoń, zdobywając większość ze swoich punktów w trzeciej kwarcie właśnie. Jason Thompson króciutko, a to przez problemy z faulami. Thornton nie zagrał wybitnie, chciał oszczędzić byłych pracodawców. 12 punktów (3/12) w 39 minut. Zupełnie nie bronił, nawet przeciw Włochowi. Niestety, w jego ślady nie poszedł Tyreke Evans. 20 punktów, 5 zbiórek i 4 asysty, czyli prawie kopia siebie z rookie season. Nawet popełnienie czterech fauli nie powstrzymało go od gry. Kompletnie (Olek) ZNISZCZOŁ nas Cousins. Świrus (pozytywny) miał monstrualne double double i niszczył Hornets na deskach. 28 punktów i 19 zbiórek. POKŁONY! Ułóż sobie w bańce, a będziesz miótł wszystko! Absolutnie nikt nie mógł go zatrzymać, był po prostu za duży, a DJ Mbenga w Hornets już nie gra. Z ławki większość cichutko. Hickson, Hayes, Fredette, Garcia i Outlaw w sumie zdobyli 9 punktów, a Hayes, jako jedyny z nich, zebrał 6 piłek. Pokłony poza Cousins'em zebrał jednak inny mistrz, Isaiah Thomas. NUMER SZEŚĆDZIESIĄTY DRAFTU. NUMER OSTATNI, wcześniej wybierano nawet Ater'a Majok'a. A no właśnie, ja też go nie znam. Rookie grał bez skrupułów, w pełni wykorzystał swoją szansę. 17 punktów, 6 asyst i 5 zbiórek, z czego większość w czwartej kwarcie. Kosmiczne trójki, świetna penetracja. 60 numer powiadacie? Sacramento było z nim na +18! Ma szczęście, że gra w Sacramento, gdzie może dostać szanse rozwoju! Oby tak dalej. I na przyszłość, szukajcie streamów z gośćmi z CST, bo takie placki stare jak ci z Sacramento to KATORGA!

MVP: COUSINS, BOJE SIĘ!
Najlepszy występ z ławki: Rookie zmiótł konkurencje. SLU SLU SLU
Najsłabszy występ: Francisco Garcia, bo ogólnie jest plackiem i mierni komentatorzy. KTO WAM DAŁ MIKROFON PAROBASY?
Gwizdki: Evans w 4q z kolankiem wjechał, byłem pewien, że ofensywny faul gwizdną. Niestety. AND1 I POPŁYNĘLI...
Krajobraz po CP3: Nie wiem skąd, ale Greivis ma radar w głowie. Sporo widzi, ale musi koniecznie ograniczyć straty. Cieszy to, że chodzi na linię, ale póki co, gramy bez backup PG, bo Squeaky gra zbyt chimerycznie.

niedziela, 5 lutego 2012

Game 24 vs. Detroit Pistons



Nowy Orlean vs. moja ulubiona drużyna za wschodzie. Kolejny dziwny pojedynek, ponieważ rozegrany między drużynami walczącymi o jak najwyższy pick w drafcie. Na szczęście z przebiegu meczu nie było widać odpuszczania. Połamany został raptem jeden nos, a drugi był w drodze. Hornets liczą już tylko na siebie, Minnesota wyszła po wczorajszym meczu na zero i maksymalnie możemy dostać od nich pick w granicy 12, 15 miejsca. I tak dobrze, każde ręce do pracy się przydadzą! O tyle Nowy Orlean ma deficyt pracowników, że wycofali Kaman'a z listy transferowej (pewnie straszna posucha, skoro nikt nie chce oddać jakiegoś All Star'a i potencjalnego 1 picku...) i włączyli do drużyny. Wróci dopiero na Sacramento, bo pewnie polował przed Pistons i był poza zasięgiem. Jestem ciekaw jak on teraz wygląda, podobno jest w formie meczowej. Jarret Jack pauzował drugi kolejny mecz. Najstarsi górale nie pamiętają, kiedy ostatnio dłużej odpoczywał. Pod jego nieobecność kolejny start zaliczył Greivis. Mecz miał małe podteksty. Do Motown wrócił DaJuan Summers, który nie znalazł uznania w sztabie trenerskim Detroit, a przeciw Nowemu Orleanowi, swojemu rodzinnemu miastu, zagrał Greg Monroe. I spotkanie zaczął przyzwoicie, od airball'a i złamania nosa Knight'owi. Później grał już tylko z Detroit. Zmiażdżył NOH na deskach, zbierając 16 piłek i zdobywając 24 punkty. Nie pokazuj się w domu na Mardi Gras. Razem z Greg'iem na tablicach (ofensywnie) aktywny był Jason Maxiell, który miał kluczową dobitkę w meczu. Dobitkę? POZAMIATAŁ tym zagraniem konkurencje. Do 5 zbiórek dorzucił 10 punktów i zapisał na listę kontuzjowanych Carl'a Landry'ego i Jason'a Smith'a. Oficjalnie, wróg publiczny numer jeden w Nowym Orleanie! Tayshaun Prince nadal wygląda na najchudszego zawodnika w NBA. Ariza jako tako go ograniczał. 5/14, 11 punktów, 6 zbiórek i 5 asyst. Pod nieobecność Will'a Bynum'a i Ben'a Gordon'a na obwodzie zagrali Stuckey i Knight. Drugiemu złamano nos i się nie nagrał, a szkoda, bo lubię gościa. Stuckey imponował na początku wjazdami pod kosz i był drugim najlepiej punktującym zawodnikiem drużyny, z 17 punktami. Za rookiego właśnie duże minuty (największe w życiu) zagrał Russell Walker, a może Walker Russell, albo Russell Walker, nie wiem nadal, stawiam jednak, że Walker Russell. 9 punktów i 4 asysty od wiekowego rookiego. Austin Daye mnie zawodzi w tym sezonie KONKRET. Preseason miał kozacki, przyszedł sezon i rzuca z morderczą skutecznością 31%. Gość z wielkim talentem, wielkimi możliwościami i warunkami, a chyba przejmie schedę po Tayshaun'ie w kwestii wagi tylko. Koniec spuszczanka, 1/5 i tylko 4 punkty w 20 minut. Czwarty z braci Jonas, Jerebko Jonas zagrał najlepsze spotkanie z ławki zdobywając 11 punktów i zbierając 5 piłek. Fanki piszczały! 6 minut zagrał mistrz, Ben Wallace, ale niczym się nie popisał, podobnie jak Damien Wilkins (nie-mistrz). Po stronie Nowego Orleanu MEGA ZAWODY rozegrał Trevor Ariza. Kręcił z niedowierzaniem głową, kiedy wpadały kolejne rzuty jego autorstwa, oraz dlatego, że nie miał wsparcia od kolegów. 26 punktów (9/12) , 7 zbiórek, 4 asysty i 3 przechwyty. WPADAŁY NAWET OSOBISTE W KRANCZ (6/6 w sumie)! Szkoda, że Trevor jest taki chimeryczny, ale może utrzyma formę, kto wie! Dawał radę i w ofensywie i w defensywie. Jako takie wsparcie od Vasquez'a. 14 punktów (większość w 4q), 9 asyst, 6 zbiórek, ale tak samo jak Ariza, aż 4 straty. Przynajmniej połamał kostki Stuckey'owi. DZIE LECISZ!? Summers przeciwko byłej drużynie grał tak, jakby dalej występował w Detroit. 8 minut, 3 faule i 2 zbiórki. Emeka wiadomo, jakąś traumę łapie na początku spotkania, musi szybkie faule złapać i usiąść na ławce, pokołysać się w kaftanie. Jason Smith swoje, był aktywny, póki nie został 2 razy znokautowany... 8 punktów i 4 zbiórki. Z ławki nie popisał się Landry, ale nabawił się kontuzji. Ayon dostaje zdecydowanie za mało piłek w ofensywie. 5 punktów, 4 zbiórki i 2 bloki w 14 minut. Szkoda jednak, że kiedy był osaczony przez zawodnika Detroit, nie wziął czasu, ale to dlatego, że nie wiedział jak. Nie zna jeszcze angielskiego na tyle dobrze...Aminu spore minuty, zagrał dobre spotkanie, kończył spod kosza, dobrze bronił. 14 punktów i 4 zbiórki. Do tego meczu miał serie 13 osobistych z rzędu, niestety skończyła się...Squeaky był najszybszy na boisku, dosłownie jak błyskawica. Zaliczył świetny przechwyt, zdobył 4 punkty i rozdał 2 asysty. Włoch tym razem średniutko, 4 punkty w 17 minut z ławki. Henry kolejny raz nie wstawał z ławki. Mecz jak mecz, przegrany, NIHIL NOVI, kontr nie umieją przeprowadzać, 3 kwarty norma, zbliżamy się do draftu wielkimi krokami. Jestem ciekawy jaki powrót zaliczy Kaman, czyim kosztem? Póki co nie będzie to problem przez kontuzje (pewnie specjalnie zdiagnozowane, podwaliny pod POWRÓT KRÓLA), ale jak już wszyscy będą zdrowi, to EL TITAN i tak musi grać, bo EL TITAN > każdy zawodnik NBA nie będący Chris'em Paul'em.

MVP: Z czystym sercem, miejscowy zawodnik, Greg Monroe. Przyjemność na niego patrzeć, niech się rozwija!
Najlepszy występ z ławki: Jak nie Ayon, to musi być ktoś z innej drużyny. Jonas Jerebko. Szkoda, że stracił poprzedni sezon...
Najsłabszy występ: Summers, spodziewałem się, że będzie chciał COKOLWIEK udowodnić.
Gwizdki: Kroki, kroki, kroki. Sędziowie widzieli same kroki, nawet u LeBron'a. Dobra, to nie było śmieszne. Smith dostał w papę od Jonas'a i nic. Maxiell usiadł na plecach podczas walki o zbiórkę na Jason'ie i NIC ZERO GWIZDKA!
Krajobraz po CP3: Vasquez niezła czwarta kwarta, poza nią niestety niewidoczny... jako tako wykorzystuje absencje Jack'a.

piątek, 3 lutego 2012

Game 23 vs. San Antonio Spurs



Który to już mecz w tym sezonie przegrany w tak frajerski sposób? Trzy kwarty w porządku, a ostatnia, KOMPLETNA PORAŻKA. Jestem ciekawy jak wyglądałaby gra Hornets, jeśli w perspektywie byłby spadek z ligi. Bo wygląda to na to, że nagle odpuszczają gierkę. Strasznie ciężko się to ogląda, jeśli drużyna ciągle przegrywa, a jeszcze ciężej się o tym pisze. OWER AND OWER EGEN. Zdziwko mnie walnęło, że nie zagrał Jack (pewnie też na wylocie heheHE). Ma poobijane kolano. KOLANO? Tylko nie to, Gordon i Jack, a teraz kto? Oj, wymiana z Kaman'em strasznie potrzebna! Greivis Vasquez zaczął mecz w pierwszej piątce po raz 2 w karierze i po raz 1 w Nowym Orleanie. Akurat o niego byłem spokojny. Zdobył 16 punktów (gorący początek) i rozdał 5 asyst. Nie mogłem być spokojny o Summers'a. 2 faule w pierwsze 20 sekund gry? FOR REAL? MISTRZ! ÓCZ MNIE MNISTRZU! W konsekwencji nawet przyzwoite 12 minut w których zdobył 7 punktów. Szkoda, że przez głupotę nie pograł więcej. Ariza tym razem słabiutko, od początku zaczął na Parkerze i w defensywie było spoko, ale skuteczność 2/10 i 4 straty wołają o pomstę do Nieba. Trevor gra długo i niestety oddaje za dużo nieprzygotowanych rzutów. Emeka ograniczony przez faule zagrał 21 minut. 8 punktów i 5 zbiórek i to samo co z DaJuan'em, szkoda, że nie zagrał dłużej. Smith po magicznej nocy zagrał jeszcze gorzej od Arizy, na skuteczności 2/11, nie trafiał 'swoich' rzutów. Na plus dla niego tym razem zbiórki (7) i bloki (2). Ostatnio ten gość blokuje świetnie! Ławka solidnie, Landry dorzucił swoje 17 punktów, a grał krócej od Jason'a (31 i 28). Szkoda, że nie siedzi mu ten rzut mid-range jak West'owi w zeszłym sezonie, wtedy mógłby walczyć o nagrodę 6th man'a. Aminu przez 21 minut oddał 2 rzuty, jak zawsze był aktywny. Ayon do trzech punktów dorzucił swoje rekordowe osiem zbiórek w 16 minut. Niestety grał tak krótko, bo wypunktował go Tim Duncan, przez którego Meksykanin zarobił cztery przewinienia. Ławka to idealne miejsce dla Belinelli'ego. 3/6 z ławki i 11 punktów. Jak się chce to można! Henry nie zagrał, więc nie jest jeszcze gotowy do gry na najwyższych obrotach. Kaman'a nigdzie nie widać, prawdopodobnie przesiaduje w lesie na polowaniu. Jako backup PG grał Squeaky. I w czasie 14 minut na boisku drużyna była z nim (+5). Poza tym 4 punkty (trafił to, co musiał), 5 asyst i 2 przechwyty. ŁADNIE! Na ławce najlepiej jednak prezentował się Jack, który podrygiwał kolegami z drużyny, że słyszałem go w swoim domu. LECZ KOLANO! Niestety, to nie wystarczyło, bo w San Antonio po raz kolejny świetne mecze zagrali Duncan i Splitter. Można powiedzieć, że cała drużyna nie napracowała się zbytnio, bo Nowy Orlean i tak nawet jak chciał, to nie mógł odskoczyć na więcej niż cztery punkty. Timmy w 22 minuty rzucił 19 punktów i zebrał 9 piłek (4 w OFF). Mistrz wrócił, uczyć się dzieciaki (nie, nie obchodzi mnie, że macie ferie). Parker z początku dobrze broniony, rozwinął skrzydła w drugiej połowie, zdobył 18 punktów i rozdał 7 asyst z 4 stratami. Gary Neal, mimo dużej ilości fauli grał na parkiecie i trafił chyba najważniejszą (farciarską, strasznie z dupy) trójkę. Ogólnie, Hornets dobrze ograniczali trójki San Antonio (4/19). Rudy Bonner z ławki był 1/5 (w sumie 2/10 i 6 punktów), tak samo jak Green (11 pts). Rycz i Neal właśnie, byli 1/4. Mimo to, Spurs nie bali się rzucać (w przeciwieństwie do NOH, tylko 3/8) i dzięki temu odskoczyli w czwartej odsłonie. Co dziwniejsze, nie trafiali otwartych pozycji, tylko te MEGA FARTOWNE :(. Blair zagrał świetne spotkanie, mimo iż nie widać tego po statystykach, a ta asysta do Duncan'a PALCE LIZAĆ. Joseph grał sporo w pierwszej odsłonie za Parker'a, ale najlepiej z ławki zaprezentował się Mistrz Splinter. 16 punktów i 7 zbiórek, mistrzowski występ w 28 minut. Krajobraz po porażce smutny, czas na jeden dzień przerwy, a potem mecz z Detroit. Odbędzie się mała weryfikacja sił i mały bój o pick w drafcie, bo będzie to jedyny mecz w tym sezonie tych dwóch, cieniujących drużyn.

MVP: Duncan prawie jak wino, im starszy tym lepszy. Tylko, że tak nie jest, spina się tylko na Nowy Orlean i gra jak PROFESOR. Good for you!
Najlepszy występ z ławki: Niestety, Brazyl > Meks tego dnia, a nawet Splinter lepszy od Landrynki. Rozwija się pod okiem Duncan'a, będą z niego ludzie.
Najsłabszy występ: Smith, który zawiódł mnie swoją marną skutecznością, wraz z Arizą. Razem byli 4/21 i popełnili 5 strat, a poza Vasquez'em grali najdłużej.
Gwizdki: Dziwne, bo nie narzekam. No może zbyt pochopnie traktowali Summers'a, Okafor'a i Ayon'a :)
Krajobraz po CP3: I po Jacusiu też krajobraz będzie niedługo (OBY NIE!). Greivis nie boi się rzucać, ma dobry przegląd boiska, ale wydaje mi się, że potrzebuje mentora, aby być jeszcze lepszym. Kogoś takiego jak Paul. A WIĘC WRACAJ CHRIS, DOSTALIŚCIE W ŁEB Z DENVER A HORNETS NIE!

czwartek, 2 lutego 2012

Game 22 vs. Phoenix Suns



To był już trzeci mecz w sezonie, rozegrany przeciwko drużynie Suns. I był to bardzo dziwny mecz, odbył się bez obrony z dwóch stron, co w przypadku Phoenix było normalne. Ale dziwne było, ze względu na Nowy Orlean. Brakowało JAKIEJKOLWIEK obrony! Przeciw ogórkom z Phoenix. DRAMAT DRAMAT DRAMAT. Przykro jest oglądać takie porażki, tankowanie na całego niestety... Małe trzęsionko ziemi na dzień dobry. Summers w S5 kosztem UWAGA UWAGA!!! WŁOCHA! Lepiej zacząć się nie mogło (w sumie mogło, jeśli wróciłby Gordon, albo zagrałby Thorton). Jego występ dupy jednak nie urwał. W 15 minut 5 punktów (i faulował Dudley'a, który zrobił wtedy akcje 3+1. Gdyby był Belinelli nigdy do tego by nie doszło, bo nawet nie próbowałby blokować), a Włoch w 24 minuty zaliczył całkiem fajny występ, zdobywając 10 punktów (3 flagi Włoch!) i nie trafiając osobistego. To jest to, Makaron musi grać z ławki. Jason Smith zaliczył prawie idealną noc, trafił 8 z 9 rzutów, zaliczył 3 bloki, ale także 3 straty. Tak grający Jason jest bardzo potrzebny, mid-range świetny, szkoda że jest biały i nie umie grać w post up. Emeka mocny początek, potem gasł w oczach. 11 punktów, 6 zbiórek i 5 asyst. W sumie nieźle, ale tylko w sumie, +/- na minusie 23... Ariza podobnie jak Mek, zapisał się prawie we wszystkich statystykach. 15 punktów (5/13 ZA DUŻO!), 5 zbiórek i 4 asysty. Musiał nawet bronić w końcówce meczu Nash'a, co na niewiele się zdało i tak... Jarret Jack wpadł w jakiś dołek. Im czystsza pozycja, tym większe problemy ma z trafieniem rzutu. 10 punktów i 6 asyst od lidera drużyny. Z ławki popisowy mecz zaliczył Greivis Vasquez, który coraz lepiej wykorzystuje przewagę wzrostu i floater dopracowany do perfekcji. Był to jego najlepszy mecz w karierze, zdecydowanie. 20 punktów (7/10), 12 asyst i 6 zbiórek. Wszystkie statystyki najwyższe w karierze, pierwsze double-double. Niestety, bez przełożenia na wyniki drużyny... Szkoda tych 4 strat, bo mógłby być to występ prawie idealny (+3 kiedy był na parkiecie). Ayon początek kosmiczny, a potem o dziwo słabo... nie grał jak na MVP przystało. Kilka popisowych akcji (dwa and1, niezłe zastawianie się), na skuteczności 4/9, 3 zbiórki, 2 przechwyty (i w sumie niezaliczona asysta, kiedy był blokowany, ale oddał piłkę Wenezuelczykowi), ale także 2 straty i dostał 2 bloki. Także średnio EL TITANIE. Landry szybko złapał faule, grał tylko 14 minut, gdzie zdobył 6 punktów. Aminu w sumie nic przez 12 minut. Henry nie zagrał, bo miał w tym czasie mecz z Boltonem. Nowy Orlean głównie załatwiły te straty, których mniej popełnili zawodnicy Phoenix (17 do 9). Na mecz z Hornets wrócił Steve Nash i to w jakim stylu. 30 punktów (13 na 16 SIC) i 10 asyst. Inna sprawa, że przed meczem przekazał kopertę zawodnikom z Luizjany, aby ci go nie bronili. Niezła sumka musiała być, nawet Ariza go nie tknął. ABSOLUTNIE NIKT NIE PODJĄŁ SIĘ OBRONY! Wchodził czyściutki pod kosz i rzucał jak na shootout'cie, tylko on ciągnął grę Phoenix w pierwszej połowie. Marcin Gokart ma patent na Nowy Orlean, szczególnie w drugich połowach spotkań. Kolejny dobry mecz, tym razem przyczyniły się do tego wizyty na linii rzutów osobistych (11/14). 23 punkty i 11 zbiórek od Polaka, i jedna ze strat na rzecz Ayon'a, WYBACZAM! Dobre było jak siurkowie komentatorzy wystraszyli się, że Gortat doznał kontuzji ręki, a ten łapał się tylko za jajka hehe. Grant Hill nabawił się jakiejś kontuzji i jest mi smutno. Dudley, jak Gortat, wymuszał faule i korzystał z pomocy sędziów. 15 punktów i 3 przechwyty. Channing Frye to wciąż jeden z czołowych ogórków w lidze, nawet mimo 16 punktów i 7 zbiórek, tego gościa to ja nie mogę przeboleć, nie wiem czemu :). Z ławki kozaczył Sebuś Telfair, 9 punktów (wszystkie w trzeciej kwarcie) i 2 ładne przechwyty i ta GROŹNA MINA! SKERY! Niestety jak na złość byli także komentatorzy z jakiejś słabej telewizji, a nie z CST i co gorsza jarali się Childress'em. Smutek! Ja mogę się jarać tylko jego fryzurą. Mimo to 8 punktów i 4 zbiórki. Markieff Morris łapie za szybko fauli, a szkoda, bo będą z niego ludzie. Ronnie Price zdobył 8 punktów i miał bardzo duży udział przy zwycięstwie. Robin'a Lopez'a nie komentuje, szkoda pisać, ośmieszany przez Ayon'a. Shannon Brown nie potrafił odnaleźć się w meczu, podobnie jak Warrick, którzy w ostatnim pojedynku bardzo pomogli w zwycięstwie. Jest problem, 120 punktów straconych z Phoenix, zawodnicy powinni zapaść się pod ziemie mimo 103 zdobytych. 17 PUNKTÓW RÓŻNICY, jak to w ogóle możliwe? Czemu tak często puszczali ich na linię osobistych? Znów dysproporcja w połowach, pierwsza spoko, druga tragedia, a 4 kwarta to ogólnie śmiech straszny. Phoenix wygrali swój pierwszy mecz w sezonie, przegrywając do przerwy. DRAMAT...

MVP: Steve, bo nawet z czystych pozycji trzeba umieć trafiać. Wielki mecz, niech Phoenix szybko go trejdują, bo dużo dostaną!
Najlepszy występ z ławki: Generał Greivis WIELKI MECZ!
Najsłabszy występ: Nie było nikogo takiego, bez obrony każdy trafiał.
Gwizdki: Dramat straszny, sędziowie przejęli końcówkę drugiej i trzecią kwartę. Dick Bavetta musi kończyć z sędziowaniem, manianę odstawiał. Dudley na kontakcie płakał jak panienka i dostawał późne gwizdki (dzięki temu NOH straciło przewagę w 2q i w konsekwencji przegrało, A JAKŻE) bo dziaduś się nabierał. Landry and1 zrobił, ale gwizdnęli mu offensa, a gość stał w kole... i techniczny też...
Krajobraz po CP3: CP3 jest najlepszym zawodnikiem na kuli ziemskiej, no doubt. WRACAJ DO NAS! Ten trade to jakieś nieporozumienie póki co :(



środa, 1 lutego 2012

Game 21 vs. Miami Heat



Jedyny mecz tych drużyn w tym sezonie. Jak wszyscy pamiętają, Nowy Orlean w zeszłym sezonie zagrał przeciw Miami jeden z najlepszych meczy. Niestety, tej nocy się to nie powtórzyło mimo iż miałem JAKĄŚ nadzieje, bo jak wiadomo ona umiera ostatnia. Mecz mimo wszystko przeszedł po części moje najśmielsze oczekiwania. Ale podzielił się na dwie części. Ogólnego rozradowania i ogólnego smutku. Niestety koniec był bez happy endu. Co start zaliczyli to się w pale nie mieściło, budowali jako taką przewagę, która była non stop niwelowana (sporo OFF zbiórek Miami), ale wciąż to była delikatna PRZEWAGA (pikniki z Miami siedziały cichutko). W 2 kwarcie nastąpił run Miami pod koniec, który przeciągnął się także na dramatyczną trzecią kwartę. W czwartej było za późno, by ograć ósmy garnitur Heat. Przyszła porażka, już siedemnasta, ale trzeba grać dalej i trzeba wciąż myśleć gdzie wytrejdować Kaman'a. Chris Bosh od początku meczu głupkowato się uśmiechał, chciałem go pobić... Na szczęście rzucił tylko 12 punktów i zebrał 3 piłki, ale nadaj był pajacem bo blanciku :). Wade na dobre wrócił po kontuzji i dobrze, bo jego nie hejtuje MOTZNO. 22 punkty i 5 asyst (w 24 minuty, świetna druga kwarta), zaliczył kilka ciekawych akcji, no ale nie miał na przeciw siebie Arizy, tylko Włocha. LeBron gra po prostu swoje, gra sprawia mu przyjemność, gra pod publiczkę, statystyki robi nieziemskie (poza stratami). Nie myślałem, że to powiem, ale jest kozakiem i to sporym. HATERS GONNA HATE mimo wszystko, więc jest ogórkiem :). Mario 'Charmeleon' Chalmers był ON FIRE w kluczowej, trzeciej kwarcie, ale największy smutek to Joel Anthony, który zdobywa OSIEM punktów przeciw obronie Hornetsów. No tak, zapomniałem, że to nie jest sezon 2010/11 i byle placki robią co chcą... Smutek. Dużo dobrego dała Miami ławka, na czele z Cole'm i Miller'em. Jeden z ciekawszych rookies w tym sezonie rzucił 12 punktów i rozdał 4 asysty, a biały Mike dorzucił 14 oczek. Haslem z ławki mało widoczny. James Jones gra coraz mniej, co mnie smuci, bo lubię gościa. Howard robił to, co do niego należało, był najstarszym zawodnikiem. Battier w defensywie wiadomo, ale jakoś do tej pory nie mogę się przyzwyczaić, że wybrał Miami i gra w koszulce drużyny z Florydy. Zagrał nawet Eddy Curry, któremu w 'udanym' powrocie pomógł Gustavo Ayon, gdyż zaliczył goaltending na piłce, która nie zmierzała do kosza. Curry zaprosił podobno po meczu Meksykanina na jakieś jedzonko. Nowy Orlean zawalił przede wszystkim zbiórki, skoro Okafor zebrał tylko 2 piłki. 2 piłki w 27 minut! O dziwo lepiej zagrał w ofensywie, gdzie przy skuteczności 6/7 zdobył 13 punktów. Smith niewidoczny, poza tym, że jest wielki i jest biały. 5 punktów i 4 faule w 18 minut. Ariza WIADOMO TZO robił, ceglił (4/12), bronił i O DZIWO asystował najlepiej w drużynie. 8 kluczowych podań od zawodnika z pozycji SF (ale za to jaki przegląd pola, palce lizać, BELLIssimo). Nie najlepiej świadczy to o reszcie. Jack miał tylko jedną asystę, a poza tym rzucił 14 punktów, więc słabiutko. Włoch był Włochem (nietrafiony layup na czysty kosz) i O DZIWO [2] był najlepiej zbierającym w drużynie z 5 zbiórkami. Ahhhh ten czarny humor hehehe. Grał też w opasce na nadgarstek więc go rozumiem z autopsji WIADOMO WYBACZAM ZAWSZE. Ławka przyzwoicie o dziwo. Landry po meczu - pomyłce rzucił 14 punktów. Vasquez znów zagrał spore minuty, rzucił 11 punktów i asystował 4 razy (współpraca Wen---> Meks). Henry poceglił, ale ma potencjał. Aminu w 23 minuty miał +/- PLUS 5 z sześcioma punktami i czterema zbiórkami. Summers i Squeaky grali ogony, a jeśli druga drużyna gra ósmym składem, to ma się wtedy lepsze statystyki. Znów z ławki najwięcej dał EL TITAN. Ayon to gość z innej planety, dziwne, że tak późno trafił do NBA. Wiadomo, że jestem nim zauroczony i dałbym mu statuetkę MVP, ale mam w tym trochę racji. 18 minut, na plusie 9, 8 punktów, 2 zbiórki, 2 przechwyty, blok i asysta. Gość jest wszędzie z ÓSMYM PER W LIDZE (zjada Bosh'a hehe). Monty, dawaj mu więcej minut. Już ostrze sobie zęby na pojedynek Meksykanina z Polakiem. Będzie się działo! Aaa i osobiste to parodia jakaś, 58% 11/19 Pasta 0/2, Vasq 1/3, Ayon się tylko nie myli, ale tej nocy nie rzucał hehe. O CZYM MY WIĘC ROZMAWIAMY? Pozytyw taki, że Monty nie zbił piony z ERIKIEM KOZAKIEM SPOLESTRĄ!

MVP: LeBron... :) 22 punkty, 11 zbiórek i 8 asyst w 30 minut. MVP ligi oficjalny? NIEEEE!
Najlepszy występ z ławki: Ayon wiadomo, no i Miller, co miał do trafienia trafił, rąsia nie drżała.
Najsłabszy występ: Nie mam kozła ofiarnego :( no dobra, Włoch. Ale to tak na wyrost, aby się motywował bardziej, bo wiem, że czyta tego bloga.
Gwizdki: LeBron z łokietkiem wchodził i nic, a Jack przewracał się sam i gwizdali i tak faul przeciw Miami (Zdjęcie). SPOKO!
Krajobraz po CP3: Jack niewidoczny, nie wziął meczu na klatę. Paul w formie OSTREJ JEST!