czwartek, 12 stycznia 2012

Game 10 vs. Oklahoma City Thunder



Po dobrym meczu z Denver, przyszedł kolejny dobry mecz. Tym razem jednak przegrany, bo na przeciw Nowego Orleanu stanęli dziś zawodnicy z Oklahomy. Czy było widać różnicę? BEZ PRZESADY! Gdy znikał Durant, udało się krok po kroczku niwelować straty. Niestety Scoot Brooks nie jest głupim trenerem i nie posadzi Durant'a na ławce w crunch (CZEMU NIE?)(ehh wybaczcie za to kretyńskie zdanie... Zawodnicy Monty'ego trzymali się dzielnie przez cały mecz. Po pierwszej połowie przegrywali jednym punktem, odrobili sporą przewagę w kwarcie numer trzy, żeby przegrać w czwartej. No ale coś się dzieje! Emeka zaczął z GRUBEJ rury, trafił pierwsze 5 rzutów i zebrał wspaniałe 4 piłki. Daj spokój Mek, jesteś starterem. Durant również zaczął niezwykle obiecująco i spudłował pierwsze trzy rzuty, ale to było na tyle z jego pomocy. Do końca meczu prześladował Hornets'ów, zdobywając 29 punktów, mimo całkiem niezłej obrony Aminu. Miałem nadzieję, że będą zmęczeni. Nie byli. Miałem nadzieję, że K-Perk będzie rzucał więcej jump-shotów. Nie rzucał. Miałem nadzieję, że NOH będą trafiali cały mecz. Nie trafiali. Miałem nadzieję, że Kaman trafi do TOP10 za blok na Westbricku. Trafił. Cieszyć może rozkład punktów na wszystkich którzy zagrali. Squeaky i Ayon pojawili się już w 1q! Ayon jeszcze nie spudłował rzutu na dwie próby! MVP MVP! Carldell ładnie holował piłeczkę (raz była kozacka akcja moich ulubieńców, Squeaky do Ayon'a!), ale nie trafiał tak dobrze jak poprzednio. Belinelli ponownie na marnym procencie. Za 3 był 0/5, a cała drużyna 1/16. PO CO RZUCAĆ SIĘ PYTAM? Dobrze grali Kaman, Okafor, Landry, trzeba było z tego korzystać! Aminu jak już pisałem fajnie w defensywie, agresywnie na tablicy przeciwnika, znów zebrał szalone 9 piłek! Kaman trafiał, na skuteczności 50% i chociaż zbierał w przeciwieństwie do Okafor'a, no ale czym byłby mecz Kaman'a bez strat? NO CZYM? Tym razem 3! Jack fajnie rozdawał piłki, nawet kilka zebrał, ale PONOWNIE marny procent z gry... Summers szybko rzucił 10 punktów, ale nie grał w crunch, jak w meczu z Denver. Landry znów potężnie z ławki. Niech pójdzie tak dalej, a powalczy z Harden'em o 6th man'a. Będzie to jednak ciężkie, bo po pierwsze: Harden ma kozacką brodę, a po drugie jest kozakiem. Co prawda rzucił tylko 3/10, ale OKC grało najlepiej z nim na parkiecie. Pchał się na linie, jak wszyscy zawodnicy z Oklahomy. Czasem aż ZA CZĘSTO! Na szczęście ich mierny procent z osobistych trzymał nas w grze. Reggie Jackson godnie zastępuje Maynor'a. Westbrook dalej cegli na potęgę i raczej się to nie zmieni, potrzeba prania mózgu. Sefolosha po swojemu, cichutko strasznie, ale dobrze grał w defensywie, co wiadomo OD TYLU LAT.  K-Perk i Ibaka nie zachwycili, pod koszami była widoczna przewaga Hornets'ów. Collison i Nazr pakowali z góry na czysty kosz, po ładnych akcjach. Niestety, tak jak mówiłem, źle że teraz trafiliśmy właśnie na Oklahomę, a nie na przykład na LAKERSUW KTURYCH BYŚMY ZJEDLI SZYPKO, MIMO TO KOBE MVP CO ON ROBI Z TOM RĘKOM I TO PO ROZWODZIE!!! Progres jest, teraz czekamy na mecz z Minnesotą, której pick BARDZO się przyda. Niestety nasz MVP, B-Easy nie zagra w tym meczu...

MVP: Durantula. Strasznie ciężko go zatrzymać, gdy mu siądzie. Rzadko kiedy mu jednak nie siada. 29 punktów, 10 zbiórek i 4 bloki! A MÓGŁ ZABIĆ!
Najlepszy występ z ławki: Sorry James, ale Landry KOZAK! 17 punktów, przyzwoity procent, szkoda, że tylko 3 zbiórki. Oby tak dalej, jeśli chodzi o punkty!
Najsłabszy występ: Włoch znów zagrał kaszankę... 3/10 w 40 minut? hehehe
Gwizdki: Jeden z sędziów nabawił się w meczu jakiejś kontuzji. Poza tym parę wątpliwych fauli zawodników z Nowego Orleanu (JAK ZAWSZE), jeden szczególny, gdy Westbrick faulował Landry'ego, któremu gwizdnięto kroki...
Krajobraz po CP3: Ładnie Paul pojechał z Miami? JJ2 to zrobi? hehehe

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz