Czwarta porażka z kolei... Kolejny mecz i kolejne trzęsionko ziemi. ERIC GORDON WRÓCIŁ MARCO NIE GRA PO RAZ PIERWSZY! Takie trzęsienia mogą być! Jednak co to za mecz, jeśli nie ma w Nowym Orleanie problemu kadrowego? Wrócił Gordon, wypadł Ariza, a jedynym SF w dwunastce był Al-Farouq Aminu, zdobywca całego ZERA punktów w czasie 19 minut. Przed meczem obawiałem się najbardziej dominacji Iggy'ego na trójce właśnie. Na szczęście nic takiego nie miało miejsca. W tym meczu prowadzili nawet +14! Niestety, znów zawalona końcówka... 4q 34-20! Dali sobie rzucić 34 punkty w 4q! Jedna z lepszych defensyw poprzedniego sezonu! SHAME ON YOU MONTY! Po raz pierwszy także Gordon zagrał z Jarret'em Jack'iem i byłem ciekaw co z tego wyniknie. Projekt mimo porażki wypalił. Gordon zaczął ostro, z gorącą główką, co spowodowało trzy głupiutkie straty . Skuteczność na dzień dobry 4/4, ale potem było już tylko gorzej. Skończył z bardzo dobrym wynikiem 22 punktów, ale przy skuteczności 8/22. To nie powinno mieć miejsca. Dodał do tego 6 zbiórek, 3 przechwyty i 3 bloki. Poziom dla Marco (pojawił się w 1q na 1.34 minuty, a ja go nawet nie zauważyłem :( sorry królu) w sumie nieosiągalny i w sumie, to dobrze że wróciłeś panie Gordon :). Jarret Jack zagrał drugi kozacki mecz z rzędu! Dużo dał mu okres gry z CP3. 19 punktów, 11 asyst i 5 zbiórek. Nadal nie spudłował osobistego i całkiem nieźle kontroluje tempo, wie kiedy rzucić. Emeka niestety nie rzucił w crunch time dwóch osobistych i odjazd Philly stał się faktem. Włoch (kto mu dał rzucać kluczową trójkę? Ty Monty?) z Vasquez'em ceglili. Smith uczył się farciarskich trójek od Harris'a i dziwne, że dziś dłużej nie pograł. 9 punktów w 13 minut. Kaman, jak to Kaman. Musiał mieć kroki i to dwukrotnie. Poza tym 10 punktów i 8 zbiórek z ławki na skuteczności 5/7. Wreszcie prawidłowo! Trey Johnson z konieczności musiał grać troszkę minut na SF, ale w defensywie wygląda całkiem solidnie i 1,96 cm wzrostu wcale mu nie przeszkadzało. Odblokował się Landry, który rzucił 21 punktów i zebrał 8 piłek. Jak sam pokazał, potrzeba mu minut. Nie bał się większych Brand'a i Hawes'a. Całkiem pozytywny obraz nie wystarczył na pokonanie 76ers. Czwarta porażka z rzędu... Iggy rzuca tylko 6 punktów! 6! I to bez Arizy na boisku! Zaliczył jednak kluczową akcje, którą znajdziecie w TOP10. Philadelphie do zwycięstwa pociągnęło trzech zawodników. Hawes, Holiday i Turner. Jrue narzucał nam trójek w czwartej kwarcie i ładnie dzielił się piłką. Turner robił co mógł i nie pozwolił Nowemu Orleanowi odskoczyć, gdy grało się ławką. Tak, to ten sam Turner, który został wybrany z drugim numerem w drafcie 2010! Hawes ten sezon ma po prostu przekozacki! Dużo dobrego dał też Elton Brand i zbierał na atakowanej tablicy. Młody Tadek i Meeks niewidoczni, a Battie zaliczył KOZACKIEGO AIR-BALLA! Czwarta porażka z rzędu... a przed nami kolejne back-to-back: Denver i Dallas. Ciężko to widzę, chyba serio chcą trafić do loterii z jak największą szansą na pick, skoro Minny tak dobrze się prezentuje. Zacznijcie grać w drugich połowach! Zobaczymy co nam przyniesie przyszłość. Z ciekawszych doniesień
MVP: Jrue Holiday. 23 punkty, z czego spora część w 4q. 8 asyst. Świetnie się rozwija, oby tak dalej.
Najlepszy występ z ławki: Evan placuś Turner. 21 punktów, 6 zbiórek i 4 asysty. Wreszcie zagrał jak numer2 draftu.
Najsłabszy występ: Sorry Al, ale mogłeś zagrać lepiej pod nieobecność Trevorka... 0/4
Gwizdki: Dick Bavetta był troszkę za aktywny ;)
Krajobraz po CP3: JJ2 kolejny raz kawał dobrej roboty! Oby tak dalej! Szkoda tylko, że nikt nie gra w tej 4q! 4q! 4q!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz