sobota, 21 stycznia 2012

Game 15 vs. Houston Rockets



Szósty przegrany mecz z rzędu, ale tym razem po olbrzymiej walce. Drugi mecz w sezonie z bardzo ciekawą końcówką. Po wygranym meczu z Phoenix na otwarcie sezonu, dopiero w 15 spotkaniu mieliśmy nerwy, które nie były spowodowane formą Włocha. Mecz przegrany po dogrywce, jako tako na własne życzenie. Po połowie przegrywali dziewięcioma, potem szalona pogoń w 4q. Przez chwilę wydawało mi się, że nie da rady dogonić Houston, mimo iż podawali pomocną rękę. Sporo strat, długo rozgrywane akcje, no ale się udało, po szalonej dobitce Smith'a. Po świetnym początku OT coś zgasło i punktowali tylko gracze Rockets. Smutek wielki, bo była szansa na zwycięstwo po MOTZNEJ drugiej połowie (wreszcie)! Nowy Orlean ograniczył gospodarzy w czwartej kwarcie na SIEDEM PUNKTÓW!  Niestety, niecelny buzzer Smitha w 4q i strata kluczowej piłki w OT przez JJ2 przyczyniły się do tej porażki. Jest progres, zaangażowanie spore, a był to mecz back-to-back. Muszę być dobrej myśli, że w końcu przyjdzie 4 zwycięstwo. W Houston gra trzech graczy z mojego fantasy team'u, ale kim bym był, gdybym kibicował im w powiększaniu statystyk? Chase Budinger (późno się pojawił i zebrał 5 piłek), mój ukochany siatkarz w NBA, stracił miejsce w S5 na rzecz Chandler'a Parsons'a, który ten mecz grał bez rewelacji, mało WSADÓW CZEMU? Czemu nie chciałeś trafić do TOP10? Luis Scola grał długo, ale chyba ma jakiś kompleks Nowego Orleanu. Tylko 9 rzutów w 42 minuty! Oddawał piłkę kiedy tylko mógł, bał się wziąć na barki odpowiedzialności, bo widział że definitywnie nie były to jego zawody. 42 minuty? FOR REAL? 13 punktów, 4 zbiórki i 5 strat... Kevin Martin z kolei zaliczył F-E-N-O-M-E-N-A-L-N-Y start, długo był on fire. W sumie rzucił rekordowe dla siebie w sezonie 32 punkty,  z początkową skutecznością 9/10 (w tym kilka trójek). Był nie do zatrzymania! Na szczęście Monty ruszył łysą łepetyną i w 2 połowie Martin'a bronił mistrz Ariza. Z tego powodu przeszliśmy ze stanu 9/10, do stanu 12/27 (5/12 za trzy) hehehe. Dalembert robił bardzo dużo na boisku. Nie dał pograć Okafor'owi i Kaman'owi, zebrał 17 piłek i dołożył 15 punktów, w tym kluczową dobitkę... Lowry niby cichutko, ale znów był blisko triple-double. To kwestia czasu kiedy przekroczy tą barierę. 10 punktów, 9 zbiórek i 8 asyst. Prawie cała piątka (poza Parsons'em) grała powyżej 40 minut (w NOH dwóch)! Chandler w crunch był zastąpiony przez Courtney'a Lee, który pomógł drużynie zdobywając 17 punktów. Reszta ławki (Patterson, Budinger, Dragic, Adrien) w SUMIE zaliczyła wspaniałe statystyki: 0 punktów, 2 asysty, 2 bloki, 6 zbiórek i 3 przechwytów. To jednak wystarczyło na Nowy Orlean. Smith wreszcie pokazał nam, co widzi w nim Monty, który sadza na ławce i Kaman'a i Landryneczkę. Bardzo pozytywny mecz, skuteczność 50% i gdyby tylko zbierał więcej piłek to byłby miód. Dołożył trzy bloczki i GDY TYLKO trafił ten rzut na zwycięstwo (musi nabrać automatyzmu z mid-range, tak jak robił to West)! W głowie się nie mieści, ale akcja ładnie rozpisana, rzucał z w miarę czystej pozycji. NO NIC. Trevor zagrał swoją normę, świetny defence, kulawa ofensywa, no ale wykonuje to co się od niego wymaga, tęskniłem TREVOR, bo robisz jednak różnicę na boisku. Trochę nam narobił stracha, gdy zszedł wcześnie z boiska w trzeciej kwarcie, ale pojawił się na rowerku, tak jak to zwykł robić CP3 i okazało się, że to nic poważnego. UFF. Emeka pozbierał piłeczki (12, a cała drużyna w pierwszej kwarcie zebrała REKORDOWE 4 piłki, tak dobrze Rakietki rzucały), dorzucił te 8 punktów, ale Sammy za łatwo go ograł w tej JEDNEJ akcji (nie chodzi o ostatnią)! Włoch zagrał 42 minuty! WŁOCH! Rozumiem że gdyby coś, ale to 'tylko' 15 punktów od niego... Jack znów słabsza skuteczność (6/15), ale nadal był bardzo ważnym zawodnikiem i liderem, chciał się też bawić w Calderon'a, ale jego podanie na siedząco zostało przechwycone. 15 pts, 7 ast, 5 reb, ale stracił tą waloną piłkę w ostatniej akcji dogrywki, przy remisie po 88 i nie trafił ARCYKLUCZOWEGO OSOBISTEGO DO CH*JA, krew się polała! Ławka znów cieniowała. Landry rzucił zawrotne 6 punktów, co jest i tak jego najlepszym wynikiem od czterech meczy... Kaman znów chciał być Midasem i to jest jego nowy przydomek. Co dotknął to rzucił. Skuteczność 2/9 mówi sama za siebie. Dodał co prawda 8 zbiórek i grał w końcówce, ale co z tego? Nie pomagał w ofensywie. Poza tym TRADYCYJNE już straty... Vasquez TRADYCYJNIE swoje, 6 punktów, 4 asysty i 3 zbiórki. Jako tako jak na drugiego PG, ale jest OK, nie ma co się czepiać. Ayon krótko, tylko 2 minuty. AYON? CZEMU? Aminu zapisał się kozacką akcją, gdy zebrał 4 piłki z rzędu w ataku, dostał 2 czapy z rzędu, ale punktów nie zdobył. MOC! Mimo to fajnie oglądało się Arizę i Aminu razem na boisku. TE POŚCIGI Ta obrona! Summers i Johnson'owie tym razem nie zagrali. Cóż, gdyby rozegrali jeszcze lepiej 4 kwartę, byłoby zwycięstwo, ale wybaczam. Pierwsze prowadzenie o dziwo dopiero w OT... Może bali się zwyciężyć? Gdyby nie ta zasłona Smith'a i and1 Dalembert'a to byłoby zwycięstwo, a tak, trzeba spiąć poślady na Dallas i przerwać serię, bo niedługo NOH mogą zostać drużyną z najsłabszym bilansem, bo Washington gra coraz lepiej.

MVP: Chyba tylko za pierwszą połowę Martin, no ale 32 punkty robią wrażenie.
Najlepszy występ z ławki: Lee, dawał radę chłopak, aż 17 punktów i przechwyt kluczowej piłki w OT.
Najsłabszy występ: Dla mnie Scola, może oglądałem nieuważnie, ale wyglądało to tak, jakby bał się rzucać. Tylko 13 punktów w 42 minuty.
Gwizdki: Szkoda tej zasłony w OT, ale o dziwo bez zarzutów. To musi znaczyć, że nie oglądałem meczu uważnie i muszę zrobić to ponownie :)
Krajobraz po CP3: JAK MOGŁEŚ SPUDŁOWAĆ TEGO OSOBISTEGO? Skuteczność koło 90%, a taka kupa w gaciach w końcówce 4 kwarty, że aż u mnie w domu zrobiło się ciepło... Nie wyobrażam sobie Paul'a pudłującego tak ważny rzut.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz