wtorek, 31 stycznia 2012
Game 20 vs. Atlanta Hawks
Ten mecz to definicja dramatu. Ale ja wiem coś, czego Wy, drodzy czytelnicy, nie wiedzieliście do tej pory. Ten mecz równie dobrze mógł się nie odbywać. A wszystko dlatego, że był to swoisty rewanż za ten draft z roku 2005 (dzięki za Marvin'a!). No i za te zwycięstwo Nowego Orleanu w zeszłym roku w Atlancie 100-59. Tak całkiem serio mówiąc, mecz był tragiczny dla mnie do oglądania. Początek to ostra sieka, wszystko Atlancie wpadało, a Hornetsom absolutnie NIC, poza tym grali zupełnie bez pomysłu, rzuty nieprzygotowane zupełnie. Przez chwilę w 1q było -21, a bałem się, że nie wyjdą z dziecięciu przez te dwanaście minut. Skończyło się na season low, jedensatu punktach. Potem nastąpiła szalona pogoń i było nawet -6 już, ale nigdy nie jest tak dobrze, aby nie mogło być lepiej. Skończyło się na -22. Po prostu głowa mała, no ale takie mecze też muszą się zdarzać i są wkalkulowane w ten sport. Marvin Williams zaczął mecz od trójki, ale nie miałem mu tego za złe. W ogóle to Atlanta powinna być moja ulubioną drużyną za ten 2005 rok. Rzut za trzy Marvin'a tak się spodobał innym zawodnikom Hawks, że nie chcieli być gorsi, od DRUGIEGO numeru i w całym meczu trafili 12/23 za trzy. Teague 4/4, Green 4/7, Johnson 0/4 hehehe. Ogólnie to liczyłem na największą przewagą Nowego Orleanu właśnie na pozycji PG. Jeff skutecznie rozwiał moje nadzieje. Wyrównał swój rekord kariery, zdobywając 24 punkty i cały mecz był ON FAJER (9/11). Marvin w sumie też jako tako był on fire. Zdobył 14 punktów i był aktywny w defensywie, przechwytując trzy piłki. Joe Johnson i Josh Smith (dobry defence, wiadomo) musieli być smutni patrząc na ekipę z Luizjany i bardzo chcieli przedłużyć nadzieje kibiców Nowego Orleanu. Joe (4/15) i Josh (3/10) ceglili na potęgę i ŻADEN z nich nie przekroczył 10 punktów, bo skupili się na zbieraniu (odpowiednio 9 i 8), a mimo to Hornets przegrali. NO JAK JA SIĘ PYTAM? Zaza Paczuszka nie przeszkadzał na boisku. Zebrał 7 piłek, zdobył 5 punktów i zablokował 2 rzuty. Z ławki najbardziej pomógł Willie Green. Willie Green, nad którym tak ubolewa Monty, że nie udało się przedłużyć z nim kontraktu. Willie Green nad którym ubolewam i ja. Jest KOZAKIEM, choć co prawda czasem zdarzy mu się rzucić NIEPOTRZEBNIE zupełnie, ale jak już siądzie to nie ma bata. Dobrze było znów Cię zobaczyć w Nowym Orleanie! Ivan 'Groźny' Johnson robił na boisku dużo dobrego dokładając 9 punktów. Kirk Hinrich niewidoczny, wyróżniał się tylko goglami (jak ja hehehe). Tracy patrzył na mnie cały czas swoimi oczami, dlatego nie spałem pół nocy... Collins zbierał na atakowanej tablicy, a trójka Stackhouse, Pargo, Radmanovic grała ogony w 4 kwarcie. Jerry wracaj do telewizji, a nie w NBA grasz. Po stronie Hornets najbardziej wyróżnił się chyba Emeka Okafor wraz z Vasquez'em, bo o Ayon'ie nie muszę chyba wspominać. Mek zaliczył świetną drugą kwartę, gdzie NOH byli najbliżej Atlanty. Zdobył 13 punktów i zebrał 8 piłek. Wenezuelczyk z ławki otarł się o double-double. 10 punktów i aż 8 asyst. Świetne podania, ma to coś, jest ten błysk, jest gorąca główka (4 straty niepotrzebne). Ayon to po prostu największy kozak (nawet gdy mecz był przegrany nikomu nie odpuszczał, nawet Ivan'owi - a mogło się to źle skończyć), ma ósme PER w całej lidze. W CAŁEJ LIDZE (był +7 w 25 minut - jak to przegrali?). 6 punktów, 7 zbiórek, 3 bloki, 2 asysty. MISTRZ. Chodzą słuchy, że Stern ma anulować nagrodę MVP dla LeBron'a i dać ją właśnie obywatelowi Meksyku. Nie mam nic na przeciwko! Belinelli popisał się nawet klawym wsadem, ale CO Z TEGO? skoro grał tylko 12 minut i był 2/6. On też w kolejce do trejdu razem z Kaman'em chyba wiadomo :). Jason Smith jak zwykle zszedł szybciutko, a potem próbował zyskać w oczach. Niestety się nie udało, 4 punkty i 3 zbiórki. MARNOŚĆ. Ariza grał swoje, czyli nic nie widać w boxscorze. Jack marny mecz, spodziewałem się po nim dużo więcej. 10 punktów (3/9) i 4 asysty w 30 minut. No nic, nie wyszło, nie będę płakał przecież.......... ;(. Landry MAŁO, w 14 minut był 0/4 i ani razu nie był na linii. Aminu spore minuty, ale znów się podpalał i rzucał głupiutko (raz nie trafił w tablice LOL). 2/8, ale defensywa wiadomo, na poziomie. Summers, Henry i Squeaky grali głównie pod koniec, ale jak powszechnie wiadomo, nie odwrócili losów spotkania... Ogólnie to wielki smutek, a w perspektywie był przecież mecz back-2-back w Miami. Czekam z wypiekami co też wymyśli Dell Demps za Kaman'a, czy będzie to trade z Clippers'ami i czy oprócz Paul'a, Griffin'a i Evans'a przyjdzie ktoś jeszcze? Liczę przede wszystkim na picki i w sumie Jordan by się przydał. Tak, zdmuchnąłem wszystkie świeczki i właśnie O TYM pomyślałem. Razem ze mną urodziny obchodził DeSagana Diop, król osobistych! STO LAT!
MVP: Teague. Miał nie grać, a robił co chciał, dziurawił siatkę, że aż miło było patrzeć. KLASA!
Najlepszy występ z ławki: MOTZNO rozdarty jestem, Green i Ayon kozaki na całego są :) Vasq ------> gdyby nie te straty...
Najsłabszy występ: Joe Johnson, ale HAJS ma przynajmniej prawidłowy!
Gwizdki: Raz Zaza w pysk oberwał i gwizdnęli mu faul, ale to chyba tylko dlatego, że jest Gruzinem. Poza tym spoko!
Krajobraz po CP3: Chris wrócił do wielkiej formy, kosztem Jack'a chyba. MARNIUTKO, ale liczę na poprawę!
niedziela, 29 stycznia 2012
Game 19 vs. Orlando Magic
3.20 i to powinien być koniec wpisu. TAKI KURS A JA GŁUPI NIE POSZEDŁEM STAWIAĆ... Wiedziałem przed meczem że Nowy Orlean wygra, to przeczucie, ta pewność. 3.20... mogłem już zatrudniać ludzi, aby pisali na tym blogu, kto wie, wykupiłbym domenę internetową na ten adres... Leżałbym teraz wygodnie na plaży w stolicy Trynidadu i Tobago, Port of Spain z drineczkiem, dupeczkami i przy prywatnym odrzutowcu, NO ALE NIE NIE RUSZYŁEM DUPY OBSTAWIĆ... Więc na razie stąd się nie ruszam, prowadzę bloga dalej, wszystko jest NA RAZIE po staremu. Przed meczem smutne wieści, rozwiązano kontakt z najlepszym zawodnikiem, który znajdował się NA ławce, Trey'em Johnson'em. Najlepszym, bo był na ławce najaktywniejszy. Szkoda... Kaman REAL DEAL będzie na ałcie, myślą nad trade'em! To akurat dobre wieści, więcej minut dla Jason'a, Landrynki i EL TITANA! No i wpadnie jakieś młode mięsko i WYSOKIE PICKI w drafcie, najlepiej TOP3 hehe. Wracając do meczu, to nie zagrał Ryan Anderson, który o dziwo ma bardzo wysoki wpływ na działania Orlando. Albo się wstrzeli, albo nie. Teraz się nie wstrzelił, bo nie zagrał. Nieaktywny był także DeAndre Liggins. KTO KUR*A? No, ale dobrze że nie zagrał, a nuż by się wstrzelił akurat? Hedo zaczął mecz od trójki i się BAŁEM przez chwilkę, tylko przez chwilkę. W 30 minut nie trafił żadnego rzutu więcej (dołożył 6 strat - raz wjechał z buta, jak Sobota), zresztą jak większość graczy Magic. 67 punktów! LOL. Z czego sam Howard aż 28. Dobry mecz zagrał, 9/14 z boiska i 10/17 z linii osobistych. JAKI PROCENT WYSOKI! Do tego 16 zbiórek, ale robił dobrą minę do złej gry. Nikt mu nawet nie próbował pomóc. NIKT! No może z ławki troszkę JJ Redick, który trafił trzy trójki. Nikt więcej. W pierwszym składzie zagrał UNO UNO Davis, ale zdobył tylko 4 punkty. J-Rich dorzucił 2 w 24 minuty, a Jameer 'Drugi Jordan' Nelson nabawił się kontuzji szczęki i w 10 minut sypnął 2 punkty. Sporo z ławki grał Duhon, aż 30 minut rozdając 5 asyst i zdobywając 6 punktów. Clark 4 punkty, Quentin
MVP: Ciężko wstawiać osobnego bohatera, bo na wyróżnienie zasłużyli wszyscy, BEZ WYJĄTKU.
Najlepszy występ z ławki: Tutaj to nie ma problemu, Landry WRACA MOTZNO!
Najsłabszy występ: Orlando - DH12 = PRZECIĘTNOŚĆ, ale szukając kozła ofiarnego stawiam na Hedo '1/7 i 6 strat, nie chce pana w fantasy' Turkoglu.
Gwizdki: Mogło być parę ofensywnych fauli przeciw Howard'owi, ale wybaczam.
Krajobraz po CP3: Jack zaczął asystować jak Paul, serio. Mam nadzieje, że nie był to jednorazowy występ, ale te podania do Smith'a wyglądały BAAAARDZO dobrze. Oby tak dalej!
czwartek, 26 stycznia 2012
Game 18 vs. Oklahoma City Thunder
Kaman poza meczową dwunastką. Wielkie WOW, do tej pory nie wiem czemu to zdarzenie miało miejsce, bo nie było to spowodowane żadną kontuzją. No ale decyzja podjęta, trzeba było grać o zwycięstwo. I grali naprawdę dobrze, a przegrali jak zawsze, tym razem -10 choć na boisku nie było tego widać. Mamy już prawie najgorszy bilans w lidze... Na szczęście na horyzoncie pojawia się mecz z Orlando, którzy jeśli nie będą trafiać trójek, to Hornets POWINNI wygrać. Z Oklahomą jednak słaby występ zaliczyła pierwsza piątka i śmiało można napisać ŁAWKA > S5. W MIARĘ czyste sumienia z podstawowego składu mogą mieć JJ2 i Smith. Jarret zdobył 20 punktów (znów dużo!) i niby spoko, dodał 5 asyst, no ale sporo jego rzutów nie wpadło. Smith cichutka pierwsza połowa (blok na Ibace), żeby w drugiej wyjść i jak szmatę zablokować Durant'a (fotka UP). Akcje znajdziecie także w TOP10! Dodał też 8 punktów i zebrał 4 piłki. Arizę będę musiał przemilczeć, bo ceglił pięknie (1/8), trafił dopiero w 4q, + 6reb i 2 blk. Spodziewałem się też lepszej defensywy na KD, no ale się nie doczekałem. Trevor złapał sporo fauli, które ograniczyły jego minuty. Innym zawodnikiem Szerszeni z kłopotami z faulami był Emeka, który zagrał w miarę przyzwoicie (8pts i reb), ale grał tylko 20 minut. Belinelli kolejny 'wielki' mecz, nie wiem co on robił na boisku w ostatniej odsłonie. 2/8 i jedynie spoko dwa przechwyty. Tak to już z nim jest, zagra jeden mecz na poziomie, to pięćdziesiąt musi się regenerować... Za to ławka to już zupełnie inna sprawa. Carl Landry oddał tylko 5 rzutów, z czego trafił 2, ale i tak zdobył 15 punktów. 11 razy był na linii i 11 razy trafił. Gdyby był to ktoś z drużyny przeciwnej to bym go zabił. Ale nie Landryneczke :) Może chodzić na linie nawet 100 razy, byleby wygrywali. Zadebiutował też
MVP:
Najlepszy występ z ławki: Tu się zlituje i postawie i na Ayon'a i na Harden'a, niech ma prezent z okazji wygrania meczu.
Najsłabszy występ: Włoch NIC nie dołożył od siebie... słabizna!
Gwizdki: Pierwszy błąd w 4 kwarcie, gdy nie gwizdnęli faulu na Jack'u, raczej OCZYWISTEGO!
Krajobraz po CP3: Chris wrócił do zdrowia i bardzo się ciesze, ale to Jack rzuca teraz po 20 punktów na mecz (jego średnia to 16.8). Chciałbym więcej asyst i bardziej przemyślanych rzutów, nie zawsze wpadnie!
środa, 25 stycznia 2012
Game 17 vs. San Antonio Spurs
Ból. Smutek. No i rozczarowanie. Była KOLEJNA już szansa na zwycięstwo w tym sezonie, niestety niewykorzystana. Znów Nowy Orlean przegrywa mecz DWOMA punktami. TRZECI RAZ Z RZĘDU. Śrubują jakiś rekord? Z Houston się nie udało, z Dallas też, teraz przyszła kolej na San Antonio. Można było wygrać, ale jednak się nie udało. Plus jest taki, że przekroczyli po raz pierwszy(!) w sezonie 100 punktów! WHOA! Kiedyś za takie rzeczy były darmowe hot-dogi czy inne przysmaki. Wiadomo czemu nie zdobywali tych 100 punktów. Stern zabronił, bo 29 właścicieli nie może się wypłacić... Dallas grało bez Dirk'a, a SAS bez Manu
MVP: Duncan. Nadal potrafi zadziwić, a ja myślałem, że nie da rady...
Najlepszy występ z ławki: Landry, bo przedłużył nadzieje i rzucił najwięcej. Oby tak dalej.
Najsłabszy występ: W sumie to nikt, no ale Kawhi mało, jak na S5. Zerowe statystyki przez 7 minut.
Gwizdki: Bez zarzutów, ale jeden mogli podyktować, za łokieć Duncan'a.
Krajobraz po CP3: Kolejny wielki mecz Jack'a, kolejny wrzód na tyłku Chris'a od siedzenia na ławce. Statystki pięknie, tylko jedna strata. Szkoda że Jarret nie przechwytuje piłek chociaż w najmniejszej ilości. No i te kontry. KA-TA-STRO-FA. Brak kontroli, bezsensowne wchodzenie pod kosz. W meczu miał takich akcji parę, szczególnie zabolała ta na remis na 38 sekund przed końcem... Nie dość, że mógłby się uczyć od Paul'a to w tym samym meczu mógł podpatrzeć Tony'ego, który kontry przeprowadzał wzorowo. No nic...
poniedziałek, 23 stycznia 2012
Game 16 vs. Dallas Mavericks
Drugi już mecz sezonu przeciwko Dallas, drugi przegrany, nikogo to już nie dziwi. Nowy Orlean jest trzeci od końca w całej lidze, a pierwszy w konferencji. Nie widzę najbliższej przyszłości w najjaśniejszych barwach. I stąd taki smutny wstęp, brak różnorodności w przyrodzie... Będzie lepiej, czekam tylko kiedy. Już było lepiej, bo Dirk nie zagrał w tym spotkaniu, a z konieczności w pierwszym składzie pojawił się Lamar Odom, ale nawet to nie pomogło (nie zagrał też Vince, a w Nowym Orleanie i tu niespodzianka, nie zagrał Gordon)... Nie pomógł też rekord (?) NBA w airball'ach. 3 z 5 od samego Mariona, który jak zwykle gdy rzucał musiałem zamykać oczy. Zaczęło się obiecująco, Okafor trafił 2 osobiste i pomyślałem, tak, oto ten dzień kiedy rzuci 17 punktów i zbierze 17 piłek. Co prawda pomyliłem się o punkt, ale byłem pod wielkim wrażeniem występu Mek'a. Czemu nie może mieć co mecz double-double? Smith w SUMIE krótko, no ale jako starter w 20 minut zdobył 4 punkty i zebrał 2 piłki. Mało ziomek. Jason raz trafił też do własnego kosza, pewnie myślał, że to liczy się x2. No ale się pomylił hehehe. Ariza znów w obronie wyczyniał cuda, żeby w ataku wyczyniać zabójczą skuteczność 5/15, osobiste 1/3. DO tego 6 zebranych piłek, no ale 10 nietrafionych rzutów? PO CO TYLE? Belinelli zagrał swoje, w 25 minut 4 punkty i skuteczność 1/7. Do tego Monty trzymał go na boisku w samej końcówce (pewnie sprawka mafii włoskiej). PO CO, PYTAM, PO CO MAFIA INGERUJE W NBA??? Jarret Jack przejęty rolą lidera w drużynie, liderował w cegłach. 3/12, zupełnie niepotrzebne odpalenia (po jednym rzucie za 3 piłka odbiła się 'prawie' pod sam dach i wpadła!) i ta spudłowana dobitka na dogrywkę... 6 asyst rozdane, śliskie buty założone (ten poślizg w samej końcówce...). Summers z Aminu mniej więcej po tyle samo. DeJuan zdobył 4 punkty, zabrał 3 piłki i pojawił się w TOP10, po tym jak Yi sprzedał mu taką czapę, że w Chinach ten dzień ogłosili wolnym od pracy i nikt nie musiał uprawiać ryżu. Al-Farouq aktywnie, niczym specjalnym się nie wyróżnił, razem dwaj SF wykonali fajną akcję, którą Summers skończył z góry. Z Johnson'ów tym razem zagrał Squeaky, ale trafiał po gwizdkach, więc mecz skończył ze skutecznością 0/2 i z połamanymi kostkami przez Beaubois'a. Akurat włosy Carldell'a nadały się do wytarcia podłogi hehehe. Kaman chyba czyta tego bloga, bo oddał tylko 2 rzuty w 7 minut. W 7 minut? Niedawno przecież grał w S5... No nic, 7 minut nie przeszkodziło w zanotowaniu dwóch strat. Była też komiczna sytuacja gdy Kaman wziął na plecy większego z Francuzów, a ten się odsunął i Kaman poleciał na plecy. MUST SEE! Vasquez to ten sam kozak od wielu spotkań, ale wenezuelski temperament skutecznie stłumili sędziowie, którzy reagowali na jego KAŻDY kontakt z przeciwnikiem i mecz skończył z 4 faulami w 16 minut. Ayon znów króciutko... tak jak Summers pojawił się w TOP10, ale z okazji plakatu, na którym się pojawił. Mahinmi zapakował, Sarkozy tego nie widział, więc dnia wolnego od pracy Żabojady nie mieli. No i na deser
MVP: MV kto? W tym meczu nikogo nie uświadczyłem,
Najlepszy występ z ławki: Landry! Wspaniale widzieć Cię z powrotem.
Najsłabszy występ: Tu też ciężko, bo nikt AŻ tak nie odstawał od reszty.
Gwizdki: Słabo, w 3q nie gwizdnęli OCZYWISTEGO goaltending'u Uszata, a w następnej akcji nie zobaczyli, że piłka nie poszła po Jack'u a po Mahinmi'm. To zaważyło na porażce, NO DOUBT!
Krajobraz po CP3: Jack przynajmniej jest zdrowy, no ale te głupie straty i niepotrzebne cegiełki... Śmieszna sytuacja była jak Jack rzucał technicznego osobistego, którego spudłował, a zaraz po nim wypowiedział znamienite słowa 'o shit'. Podsumowanie wszystkiego? No i w tej ostatniej akcji zdecydowanie się pośpieszył, miał więcej czasu, za gorąca głowa!
sobota, 21 stycznia 2012
Game 15 vs. Houston Rockets
Szósty przegrany mecz z rzędu, ale tym razem po olbrzymiej walce. Drugi mecz w sezonie z bardzo ciekawą końcówką. Po wygranym meczu z Phoenix na otwarcie sezonu, dopiero w 15 spotkaniu mieliśmy nerwy, które nie były spowodowane formą Włocha. Mecz przegrany po dogrywce, jako tako na własne życzenie. Po połowie przegrywali dziewięcioma, potem szalona pogoń w 4q. Przez chwilę wydawało mi się, że nie da rady dogonić Houston, mimo iż podawali pomocną rękę. Sporo strat, długo rozgrywane akcje, no ale się udało, po szalonej dobitce Smith'a. Po świetnym początku OT coś zgasło i punktowali tylko gracze Rockets. Smutek wielki, bo była szansa na zwycięstwo po MOTZNEJ drugiej połowie (wreszcie)! Nowy Orlean ograniczył gospodarzy w czwartej kwarcie na SIEDEM PUNKTÓW! Niestety, niecelny buzzer Smitha w 4q i strata kluczowej piłki w OT przez JJ2 przyczyniły się do tej porażki. Jest progres, zaangażowanie spore, a był to mecz back-to-back. Muszę być dobrej myśli, że w końcu przyjdzie 4 zwycięstwo. W Houston gra trzech graczy z mojego fantasy team'u, ale kim bym był, gdybym kibicował im w powiększaniu statystyk? Chase Budinger (późno się pojawił i zebrał 5 piłek), mój ukochany siatkarz w NBA, stracił miejsce w S5 na rzecz Chandler'a Parsons'a, który ten mecz grał bez rewelacji, mało WSADÓW CZEMU? Czemu nie chciałeś trafić do TOP10? Luis Scola grał długo, ale chyba ma jakiś kompleks Nowego Orleanu. Tylko 9 rzutów w 42 minuty! Oddawał piłkę kiedy tylko mógł, bał się wziąć na barki odpowiedzialności, bo widział że definitywnie nie były to jego zawody. 42 minuty? FOR REAL? 13 punktów, 4 zbiórki i 5 strat... Kevin Martin z kolei zaliczył F-E-N-O-M-E-N-A-L-N-Y start, długo był on fire. W sumie rzucił rekordowe dla siebie w sezonie 32 punkty, z początkową skutecznością 9/10 (w tym kilka trójek). Był nie do zatrzymania! Na szczęście Monty ruszył łysą łepetyną i w 2 połowie Martin'a bronił mistrz Ariza. Z tego powodu przeszliśmy ze stanu 9/10, do stanu 12/27 (5/12 za trzy) hehehe. Dalembert robił bardzo dużo na boisku. Nie dał pograć Okafor'owi i Kaman'owi, zebrał 17 piłek i dołożył 15 punktów, w tym kluczową dobitkę... Lowry niby cichutko, ale znów był blisko triple-double. To kwestia czasu kiedy przekroczy tą barierę. 10 punktów, 9 zbiórek i 8 asyst. Prawie cała piątka (poza Parsons'em) grała powyżej 40 minut (w NOH dwóch)! Chandler w crunch był zastąpiony przez Courtney'a Lee, który pomógł drużynie zdobywając 17 punktów. Reszta ławki (Patterson, Budinger, Dragic, Adrien) w SUMIE zaliczyła wspaniałe statystyki: 0 punktów, 2 asysty, 2 bloki, 6 zbiórek i 3 przechwytów. To jednak wystarczyło na Nowy Orlean. Smith wreszcie pokazał nam, co widzi w nim Monty, który sadza na ławce i Kaman'a i Landryneczkę. Bardzo pozytywny mecz, skuteczność 50% i gdyby tylko zbierał więcej piłek to byłby miód. Dołożył trzy bloczki i GDY TYLKO trafił ten rzut na zwycięstwo (musi nabrać automatyzmu z mid-range, tak jak robił to West)! W głowie się nie mieści, ale akcja ładnie rozpisana, rzucał z w miarę czystej pozycji. NO NIC. Trevor zagrał swoją normę, świetny defence, kulawa ofensywa, no ale wykonuje to co się od niego wymaga, tęskniłem TREVOR, bo robisz jednak różnicę na boisku. Trochę nam narobił stracha, gdy zszedł wcześnie z boiska w trzeciej kwarcie, ale pojawił się na rowerku, tak jak to zwykł robić CP3 i okazało się, że to nic poważnego. UFF. Emeka pozbierał piłeczki (12, a cała drużyna w pierwszej kwarcie zebrała REKORDOWE 4 piłki, tak dobrze Rakietki rzucały), dorzucił te 8 punktów, ale Sammy za łatwo go ograł w tej JEDNEJ akcji (nie chodzi o ostatnią)! Włoch zagrał 42 minuty! WŁOCH! Rozumiem że gdyby coś, ale to 'tylko' 15 punktów od niego... Jack znów słabsza skuteczność (6/15), ale nadal był bardzo ważnym zawodnikiem i liderem, chciał się też bawić w Calderon'a, ale jego podanie na siedząco zostało przechwycone. 15 pts, 7 ast, 5 reb, ale stracił tą waloną piłkę w ostatniej akcji dogrywki, przy remisie po 88 i nie trafił ARCYKLUCZOWEGO OSOBISTEGO DO CH*JA, krew się polała! Ławka znów cieniowała. Landry rzucił zawrotne 6 punktów, co jest i tak jego najlepszym wynikiem od czterech meczy... Kaman znów chciał być Midasem i to jest jego nowy przydomek. Co dotknął to rzucił. Skuteczność 2/9 mówi sama za siebie. Dodał co prawda 8 zbiórek i grał w końcówce, ale co z tego? Nie pomagał w ofensywie. Poza tym TRADYCYJNE już straty... Vasquez TRADYCYJNIE swoje, 6 punktów, 4 asysty i 3 zbiórki. Jako tako jak na drugiego PG, ale jest OK, nie ma co się czepiać. Ayon krótko, tylko 2 minuty. AYON? CZEMU? Aminu zapisał się kozacką akcją, gdy zebrał 4 piłki z rzędu w ataku, dostał 2 czapy z rzędu, ale punktów nie zdobył. MOC! Mimo to fajnie oglądało się Arizę i Aminu razem na boisku.
MVP: Chyba tylko za pierwszą połowę Martin, no ale 32 punkty robią wrażenie.
Najlepszy występ z ławki: Lee, dawał radę chłopak, aż 17 punktów i przechwyt kluczowej piłki w OT.
Najsłabszy występ: Dla mnie Scola, może oglądałem nieuważnie, ale wyglądało to tak, jakby bał się rzucać. Tylko 13 punktów w 42 minuty.
Gwizdki: Szkoda tej zasłony w OT, ale o dziwo bez zarzutów. To musi znaczyć, że nie oglądałem meczu uważnie i muszę zrobić to ponownie :)
Krajobraz po CP3: JAK MOGŁEŚ SPUDŁOWAĆ TEGO OSOBISTEGO? Skuteczność koło 90%, a taka kupa w gaciach w końcówce 4 kwarty, że aż u mnie w domu zrobiło się ciepło... Nie wyobrażam sobie Paul'a pudłującego tak ważny rzut.
Game 14 vs. Memphis Grizzlies
Przepraszam za tak długie opóźnienie WSZYSTKICH BEZ WYJĄTKU WIERNYCH CZYTELNIKÓW, ale miałem trochę innych spraw na głowie. Wrócił Ariza! Od początku nie był oszczędzany przez Monciaka i zagrał 40 minut! Czekaliśmy długo Trevor! Niestety nie udało się uniknąć 5 porażki z rzędu. Źle to nie wygląda, ale porażka to porażka, kolejna, w krótkim czasie poniesiona z Memphis...Jest coraz lepiej, a przynajmniej powinno być. Niedługo wróci Henry, Gordon, ale czy będzie sens łapać zwycięstwa, skoro PO już są daleko, a będą jeszcze dalej? Nie ma co liczyć na wysoki pick od Minnesoty w tym jakże mocno zapowiadającym się drafcie. Mimo to liczę na jedynkę i na Olka Czyża. Lampe wraca i MOC! Smith ZNÓW zaczął w S5, widać nie zraził do siebie trenera. Tym razem zagrał całkiem przyzwoicie, zdobywając 14 punktów, 6 zbiórek i 2 bloki, które można znaleźć w TOP10! Okafor najkrócej ze wszystkich starterów. 4 punkty i 4 zbiórki, nie ma to tamto, otarł się prawie o double-double... Tak miecie podstawowy center z Nowego Orleanu! Belinelli zadziwiająco długo na parkiecie, jak Ariza i Jack. Dziwne o tyle, że oddał tylko 7 rzutów, z czego trafił TYLKO 2 (1/5 za trzy), chociaż osobiste trafiał zadowalająco. Pytanie kto rozpisał akcje w 4q, gdzie arcyważny rzut rzucał właśnie Włoch. NO KTO JEST WINNY BO JA NIE? Wspominany wyżej Ariza zagrał o wiele lepiej niż wymagałem od niego po powrocie. SZOK! Tego było trzeba tej drużynie, szkoda że tak słabo spożytkowane, ale wreszcie pozycja SF wróciła do normy. Ten defence, ten OFFENCE (?). TAK! Ariza trafiał rzuty! Zdobył 18 punktów (7/13, 4/6 FT), asystował 7 razy (!!!), zebrał 5 piłek i przechwycił 4, przy 5 stratach. 5 stratach! Gonił go w tym elemencie jak zwykle Kaman (4 pts, reb, ast 3 blk w 20 min), który jest jednym ze speców od tracenia piłek (3). W sumie 17 strat, które były główną przyczyną porażki. Landry znów komicznie mało. 10 minut, 2 punkty! CO JEST GRANE? Kto będzie tak MONDRY i mi to wytłumaczy? Monty nie odbiera ode mnie telefonów...Summers i Aminu śmiesznie mało, bo Ariza, to jednak Ariza. W sumie przez 8 minut dołożyli do porażki 0 punktów, i 1 zbiórkę! Jest backup! Vasquez nie schodzi poniżej PEWNEGO poziomu, ale bez rewelacji. Trey i Ayon dołożyli po 2 punkty, ale Gustavo jak zwykle był aktywny i niepotrzebnie usiadł na dupie w 4q w której JAK ZWYKLE robił swoje. Klasą samą dla siebie był JARRET JACK. Jeszcze dużo szczęśliwych chwil z nim przeżyjemy. Kolejny kozacki mecz, przekozacki! 27 punktów na skuteczności 11/15 (4/4 za trzy SIC - jedna z nich od tablicy, po której JJ2 spalił się ze wstydu hehehe)! Od PG? Dołożył 8 asyst i 3 zbiórki. Popełnił jednak 5 fauli i zagrał 'tylko' 35 minut, ale w 4q Monty nie bał się na niego postawić, mimo iż był 1 faul od końca gry. JEST LIDER! W ostatniej odsłonie dwoił się, troił i czworzył, ale bez KOŃCOWYCH rezultatów, poza tym, że udowadnia, że jest KIMŚ! Przez cały mecz jednak Hornets gonili wynik i ANI RAZU nie wyszli na prowadzenie! Połowa była tylko na -7. 3 kwarta żenadna z dwóch stron, a można było odskoczyć, ale straty NORMA. Memphis mogło sobie pozwolić na kaszankę w 3q, bo CO ONI TRAFIALI w 1HT! Absolutnie wszystko! 1q 81% rzutów. Nawet Tony Allen rzucał, ale na szczęście tylko na początku. Marc Gasol nawet asystował, ale na szczęście tylko na początku. Tak, nie pomyliłem się, MARC GASOL! W pojedynkę rozjeżdżał wysokich z Nowego Orleanu, gdzie powinna być przewaga pod koszem, ale jej po prostu NIE MA, BRAK, ZERO! 22 punkty, 12 zbiórek i 7 asyst. Conley bardzo dobre zawody, trafiał ważne trójki. 18 punktów i 10 zbiórek. Ładnie prowadzi grę. Speights tym razem kaszana ostra, ale nie przełożyło się to na wynik. Rudy Gay długo na boisku, ale zdobył tylko 12 punktów, krótko trzymany przez Trevor'a. Selby z ławki trafiał szalone rzuty, Davis i Cunningham po prostu zagrali. Mayo ciągnął grę dla MEM gdy nie szło, trafiał te swoje rzuty w czwartej kwarcie ku rozpaczy kibiców NOH, skutecznie odpowiadał Jack'owi i nie pozwolił Hornetsom wyjść na prowadzenie. Pondexter po raz pierwszy zagrał w Nowym Orleanie w barwach drużyny przyjezdnej. Niestety kibice chyba go nie poznali, bo są piknikami i kupili karnety tylko dla CP3. Nie było tej owacji co dostał Perkins, a szkoda, bo dokonania porównywalne hehehe. Mimo bolesnej porażki po tak dobrej 4 kwarcie (gdyby nie te straty...) nie ma co się przejmować i trzeba grać dalej!
MVP: Aktualnie ten lepszy z braci! W pojedynkę rozmontował NOH, po raz kolejny w tym sezonie.
Najlepszy występ z ławki: O.J.
Najsłabszy występ: Emeka, od CIEBIE to ja wymagam ciut DUŻO więcej, a nie jakieś marne czwóreczki w statystykach. DD co mecz, albo TD nawet jak chcesz!
Gwizdki: Musieli spojrzeć, czy Jack miał nogę na linii, zrobili to z wielką ochotą. Swoje dokładali w 3q i w crunch! Gwizdnęli Smith'owi, że przeszedł linię i nakazali powtórzyć osobistego (spudłowanego). W TAKIM MOMENCIE RZEKŁ MONTY WILLIAMS!
Krajobraz po CP3: Chris leczy kontuzję, a Jack gra jak z nut. Na takiej skuteczności to można grać! Prawdziwy lider się zrobił, nie drży ręka!
Z cyklu MOM PLEASE:
nie wygląda na oryginał, no ale AYON <3
wtorek, 17 stycznia 2012
Game 13 vs. Portland Trail Blazers
Czyżbyśmy wracali do wariantu z trzęsieniami ziemi? Jason Smith zastąpił w S5 Chris'a Kaman'a i nie było to spowodowane kontuzją. Miesza Monty, miesza. Niestety, roszady na nic się nie zdały i pojawiła się 4 porażka z rzędu w nieciekawym do oglądania meczu moich dwóch ulubionych drużyn! JAK TEN MECZ NIE MÓGŁ BYĆ CIEKAWY? No nie mógł jednak... Zazwyczaj mecze Nowego Orleanu nie są jakimiś arcydziełami, a i Portland złapało zadyszkę. Pierwszy raz zdarzyło się także, że mecz z udziałem NOH był rozgrywany o tak wczesnej porze, ale to już zasługa ś.p. doktora King'a. Wracając już do samego meczu, to Smith nie wykorzystał szansy, bo zagrał raptem 12 minut jako starter, gdzie więcej gra jako rezerwowy. Gdzie tu logika? Poceglił, zebrał mało piłek. Ogólnie słabo. W cegleniu nie mógł się równać jednak ze specem od tego fachu w Nowym Orleanie Marco Belinelli'm. 1/8 w 20 minut. Jak nie idzie to nie idzie CO NIE? Summers znów w pierwszej piątce, ale nic ciekawego nie pokazał, dodał 8 punktów, dupy nie urwał. Okafor solidne cyferki, 12 punktów i 10 zbiórek, oraz tradycyjna już skuteczność 50% z osobistych. Jarret Jack dwoił się i troił na tym boisku, gdy nie było rezerwowych, bo wsparcie podstawowego składu znikome. Znów musiał zostać najlepszym punktującym w drużynie (21), a asysty pozostawił Wenezuelczykowi. Vasquez (STO LAT ZIOMUŚ) kolejny raz został najlepszym asystentem, dokładając 6 podań. Ładnie funkcjonowała po raz kolejny współpraca wenezuelsko-meksykańska (najlepsza taka współpraca w DZIEJACH). Ayon znów okazał się największym kozakiem na boisku i robił wszystko. WSZYSTKO. Jeśli ktoś się pierwszy pokusi o osiągnięcie quintuple-double, to będzie to właśnie Ayon (8/5/2/2/2 w 20 minut). Zaliczył MEGA blok, który powinien być w TOP10, a dlaczego go nie ma, to tą historie już znacie. Dziwne, że nie zagrał dłużej w 4q, ale znając roszady Monty'ego, niedługo Gustavo może zagrać w pierwszym składzie. Oby jednak do tego nie doszło, bo kto gra w pierwszym składzie, zazwyczaj wszystko pieprzy. Dobrym przykładem jest Chris Kaman, który tym razem zagrał z ławki, więc nie miał skuteczności 0/10, a już lepszą 6/15. Nadal szału nie ma, ale jest zauważalny progres! Najlepszym wyjściem, będzie zaczynanie meczu w czterech, bez pozycji PF. Dopiero później powinny być zmiany. Landry kolejne mikroskopijne minuty, co z tego, że wszedł już w 1q. O CO CHO? Niezłe pieniądze zarobi za ten sezon, porównywalne do D-West'a... Przez te 10 minut jeden fajny blok i jeden trafiony osobisty. Gość przez jakiś czas zdobywał 17 punktów, a teraz jego średnie zjeżdżają ostro... Aminu solidnie z ławki (8pts, był wszędzie, świetny D), w przeciwieństwie do Trey'a Johnson'a. Ogólnie to krajobraz po porażce KOLEJNEJ marny. Znów arcydużo strat, arcymało asyst, arcyprocent z lini za 3 (CAŁE ZERO - to już przesada gruba...) To już można w ciemno pisać, o stratach, asystach, że nie przekroczą 100 punktów, o skuteczności za 3, o tym że Ayon to MVP i powinien grać 49 minut, o kaszance w 3q i pogoni w 4q, o STRONNICZYCH sędziach. Muszę zrobić test i opisać jeden mecz bez oglądania... Gordon zajął się komentowaniem w trakcie meczu, OK, może tu nie złapiesz kontuzji! Połowa jeszcze w miarę zadowalająca. Tylko -2. Trzeciej kwarty SZCZERZE NIE PAMIĘTAM. Było 27-16, także norma! Po przerwie przebudził się LaMarcus, który w 1HT grał kaszankę, a po zmianie stron się obudził. Roy nie zagrał, bo zakończył karierę, a szkoda. Zagrał
MVP: Niech będzie, że Aldridge, ale tylko za drugą połowę i za to, że go Ayon zablokował. 22 punkty, 9 zbiórek i 2 bloki AGAINST!
Najlepszy występ z ławki: Batum/Ayon, dwa kozaki, jeden (Ayon), większy od drugiego (Batum)
Najsłabszy występ: Włoch, dalej jesteś pomyłką w S5, kiedy Henry wraca?
Gwizdki: Standard, kilka fauli w ofensywie, gwizdnęli block Ayon'owi gdzie był offence Aldridga!
Krajobraz po CP3: Jack w tej drużynie musi rzucać, bo nie ma komu (inaczej po 50 pts w meczu), choć gdyby był CP3, to zaraz Belinelli rzucałby po 100 punktów z jego asyst w sumie. MAŁO ASYST DŻAK!
niedziela, 15 stycznia 2012
Game 12 vs. Memphis Grizzlies
Kolejny mecz z odtworzenia, kolejny mecz przegrany. Nowy Orlean nie potrafił wykorzystać tego, że Memphis gra bez kontuzjowanego Zach'a Randolph'a i nie jest tą samą drużyną co w zeszłym sezonie. Tankowanie na całego. Jesteśmy słabsi od słabych. Najsłabszy bilans na zachodzie. S5 nie wygląda imponująco, nie wiadomo, czy powrót Gordon'a wiele zmieni. W każdym razie czekam, miło będzie na niego popatrzeć. Być może to jedyny sezon, kiedy gra w drużynie z Luizjany. Nie potrafiliśmy ograniczyć GŁÓWNIE TYLKO Gasol'a. Młodszy z braci rzucił 20 punktów i zebrał 11 piłek. Grał 42 minuty! Nie widać było zmęczenia i z za dużo łatwością zdobywał punkty. Obok niego zagrał Marreese Speights, którego powinno zjeść na śniadanie MEGA DUO Kaman Okafor. Niestety tak nie było, 12 punktów od byłego gracza Florida Gators. Tony Allen skutecznie ograniczał Włocha, choć pewnie mógłby go zostawić samemu sobie. 12 punktów i 8 zbiórek (4 w off!). Conley trafił bardzo ważną trójkę i nie pozwolił zbliżyć się Hornetsom bliżej w 4q. Dodał 17 punktów i 7 asyst. Rudy Gay grał po prostu swoje (jeden nietrafiony PAŁER DANK hehe), nie sprostali mu ani Summers, ani Aminu. Z ławki grały takie asy przestworzy jak Josh Davis (MOC), Dante Cunningham i Josh Selby (3 straty w 6 minut). O.J. Mayo postraszył przez chwilę i zdobył tylko 9 punktów. Zagrał też mój ulubieniec. Quincy Pondexter zagrał na prawdę odważnie z ławki, zdobył 9 punktów i grał bez żadnych kompleksów przeciw swoim byłym kolegom (pamięta ich raptem PIĘCIU). Mimo iż dołożyłeś swoją cegiełkę to i tak Cię kocham Kuponiku. Rozwijaj się dalej i ciesz moje oczy swoją grą! Obie drużyny STOPNON chodziły na linię osobistych. NOH 31, a MEM 41 (oczywiście musieli trafić zawrotne 81%). NUDA ZIOMECZKI! Nikt po tym meczu nie spodziewał się także trójek, a mimo to dwie drużyny rzucały razem na skuteczności 9/20. Przez pewien moment Nowy Orlean prowadził 9 punktami, żeby na przerwę schodzić z bagażem 10 punktów. NO PO PROSTU TAK NIE MOŻNA. Summers ostra kaszana w swoim drugim starcie. 1 punkt i standardowo sporo fauli (5). Wtórowali mu Kaman (całkiem niezły start, tylko start) i Okafor. Odpowiednio 16 i 21 minut z 4 faulami. Razem rzucili 13 punktów i zebrali 9 piłek!!! A JA GUPI spodziewałem się przewagi pod koszem... Włoch skutecznie ograniczany, trafił dwie fajne trójeczki, ale stracił trzy piłki. JJ2 na fajnej skuteczności, znów nie bał się rzucać kiedy trzeba było, ciągnął grę, rzucił 23 punkty, ale rozdał tylko 4 asysty. W podaniach lepszy był Greivis Vasquez, który zaliczył ich 6. Zagrał też bardzo duże 27 minut przeciw swoim byłym kolegom (pamięta ich więcej od Kupona) i stracił bardzo duże 4 piłki. Dobrze wyglądała współpraca na linii środkowo-amerykańskiej. Vasquez i Ayon to dobry duet. Ayon staje się na prawdę ważnym ogniwem z ławki i gra całe czwarte kwarty. Tym razem otarł się o triple-double z 9 punktami, 7 zbiórkami i 5 asystami w 19 minut. Gość ma to coś. Zaliczył też mega blok na Davis'ie, ale z tego powodu, że jest z Meksyku i nie jest jasne skąd wziął się w USA nie zawitał do TOP10. Z nim na parkiecie Hornets byli +10. Jeszcze lepiej jeśli chodzi o -/+ zaprezentował się Trey Johnson, który ostatnio nie pojawiał się na parkiecie. Zagrał tylko 8 minut, ale popisał się kilkoma ładnymi zagraniami. Squeaky króciutko i nie zrobił nic. Landry ostatnio zgubił gdzieś formę i minuty (wcześniej na boisku Ayon i Smith, a pewnie także DJ Mbenga). 4 punkty w 12 minut. Jestem ciekaw O CO CHODZI na linii Monty-Carl. Czyżby więcej w oczach Monty'ego miał Jason Smith, który zagrał kolejny dobry mecz, ale był na boisku 27 minut. Double-double z ławki, 15 punktów i 10 zbiórek. NAJS. 6 zbiórek, 5 punktów i błąd 5 sekund dodał Aminu, który chyba stanie się żelaznym rezerwowym, ale tylko od defensywy. Za dużo strat (17-9) po których Memphis w mgnieniu oka kontrowało. Kolejny mecz w MLK Day o 21! O 21! PIJEMY!
MVP: Stawiam na Gasol'a. Nie łapał głupich fauli i umiał pociągnąć drużynę do zwycięstwa.
Najlepszy występ z ławki: Miłość podzielona na Kupona i Mr. Triple-Double.
Najsłabszy występ: Summers w S5 to pomyłka. Ogólnie w NOH nie ma typowego scorer'a na pozycji SF, a szkoda...
Gwizdki: 82 osobiste w meczu! SIC! 82! Oczywiście gwizdane zasłony, głównie przeciw NOH, rozdawane dachy dla Monty'ego i Vasquez'a (za grymasy). Gwizdali prawie wszystko. Nie gwizdnęli też jump-ball'a Ayon'owi i Kuponowi, zamiast tego był faul... smutek
Krajobraz po CP3: Chris Paul magiczny mecz przeciw Lakers'om, oby JJ2 to powtórzył, albo zagrał jeszcze lepiej :) Szkoda, że tak mało Jack asystuje i tak mało przechwytuje.
sobota, 14 stycznia 2012
Game 11 vs. Minnesota Timberwolves
Pierwszy mecz, którego nie obejrzałem na żywo... Na szczęście dzięki życzliwości kolegi Fear'a (kocham go, czy to dziwne?) udało mi się obejrzeć mecz na ILP. Z ważniejszych wydarzeń, to po pierwsze spadł śnieg, po drugie Summers zaczął w S5 za Aminu, a po trzecie, w Minnesocie swój pierwszy start zaliczył Ricky Rubio. Nie zagrał z kolei nasz MVP, czyli B-Easy, a do Nowego Orleanu wreszcie powrócił Jason Smith. Mecz ten był także wewnętrzną batalią o pick w drafcie, który jak wiadomo powędrował do Hornets z Clippersów od Minny (hehehe). Niestety, chyba celujemy w wysoki pick, ale jako nasz własny, z loterii. Skoro przegrywają U SIEBIE! W ULU! z Minnesotą to coś musi być nie tak. DaJuan mecz rozpoczął ostro, szybkie 5 punktów, a skończył z 11. Został też pierwszym zawodnikiem z Nowego Orleanu, który został wyfaulowany. Chris Kaman już chyba na stałe wszedł do pierwszej piątki. DZIŚ ZAWROTNE 0/10 Z GRY! W 17 minut z gry! 9 zbiórek i 2 punkty. 0/10!!!!!!!!!! Z wysokich spisał się za to Okafor, który był na początku go-to-guy'em LOL. EMEKA? Cyferki serio piękne, 16 punktów i 14 zbiórek (po 7 z obu stron), ale nie będą się liczyć, jeśli to Okafor ma robić grę w ofensywie. FT oczywiście na poziomie 0/3 (strzeż się Dwight). Wreszcie wystrzeliły jakiekolwiek trójki. Belinelli zdobył 20 punktów! Wreszcie coś, na nawet przyzwoitej skuteczności 8/14. Jarret Jack najdłużej na boisku, a najważniejsze rzuty trafiał podczas pogoni w 4 kwarcie, niestety POGOŃ się nie udała. Przez 42 minuty tylko 8 punktów i 9 asyst. Osobiste na poziomie 50%... Przed tym meczem JJ2 spudłował tylko jednego osobistego. No, ale skoro chodzi się na linie rzutów osobistych jako drużyna TYLKO 16 razy i rzuca TYLKO 50% to coś jest NIE TAK. Sam Love na linii stawał razy SIEDEMNAŚCIE. Aminu króciutko, nie wiem, może jakaś spina z Monty'm, może jakiś drobny uraz. Czyżby miał zostać trzecim SF w Nowym Orleanie? Landry dziś się niestety nie popisał. Tylko 1/8 z gry w 21 minut. Trafił co prawda istotnego and1, ale na nic się to nie zdało. Dziwne było też to, że Monty tak późno dał go do gry. Smith po powrocie na słabym procencie, ale wprowadzał tą pozytywną energię gdzie tylko mógł. Squeaky przyzwoicie, jako jedyny nie faulował nikogo, ale w ofensywie dużo nie robił. Wreszcie dobre spotkanie zagrał Ayon, więc może Monty częściej będzie dawał mu większe minuty. Dziś Gustavo został nawet na crunch! Ogólnie świetnie wyglądała gra pod koszem, ale zza pomalowanego Nowy Orlean straszył skutecznością. Cieszyła też konsekwencja w fastbreak'ach, które nasiliły się w 1 i 2 kwarcie. Pojawił się PONOWNIE syndrom trzeciej kwarty. Przegrana 26-13. W drugiej części spotkania dopiero wystrzelił Kevin
MVP: Kevin Love. Zadziwiający biały człowiek z magnesem w ręce. 34 punkty i 15 zbiórek. Norma dla tego gościa, którego strasznie podziwiam. Do tego 3 bloki i dziecinna łatwość w chodzeniu na linię osobistych.
Najlepszy występ z ławki: Wszyscy niemrawo, ale GUSTAVO AYON potężne minuty! Zagrał swój najlepszy mecz w NBA do tej pory. 7 punktów i 4 zbiórki (2 tu i tu). Szkoda, że nie trafił tych dwóch osobistych...
Najsłabszy występ: Chris Kaman. Udowadniaj dłużej, że to Ty powinieneś grać w S5.
Gwizdki: Słabo, gwizdali prawie każdy kontakt, każda przepychanka do 4 kwarty była przeciw Nowemu Orleanowi. Gwizdnęli charge na Smith'a w akcji, gdy faulowany był Carldell. Landry na kontakcie pod koszem znalazł tylko jeden faul. Gwizdnęli chyba 6 fauli ofensywnych, ale nie wszystkie były klarowne. Ogólnie to za często używali gwizdka. Nie widzieli też goaltending'u przeciw Nowemu Orleanowi w ważnym momencie 4q. TAKIE ŻYCIE.
Krajobraz po CP3: JJ2 zaczął trafiać dopiero w 4 kwarcie jakiekolwiek rzuty. Wcześniej rzucał z nieprzygotowanych pozycji. Tęsknie głównie za tym, bo do ilości asyst przyczepić się nie mogę.
czwartek, 12 stycznia 2012
Game 10 vs. Oklahoma City Thunder
Po dobrym meczu z Denver, przyszedł kolejny dobry mecz. Tym razem jednak przegrany, bo na przeciw Nowego Orleanu stanęli dziś zawodnicy z Oklahomy. Czy było widać różnicę? BEZ PRZESADY! Gdy znikał Durant, udało się krok po kroczku niwelować straty. Niestety Scoot Brooks nie jest głupim trenerem i nie posadzi Durant'a na ławce w crunch (CZEMU NIE?)(ehh wybaczcie za to kretyńskie zdanie... Zawodnicy Monty'ego trzymali się dzielnie przez cały mecz. Po pierwszej połowie przegrywali jednym punktem, odrobili sporą przewagę w kwarcie numer trzy, żeby przegrać w czwartej. No ale coś się dzieje! Emeka zaczął z GRUBEJ rury, trafił pierwsze 5 rzutów i zebrał wspaniałe 4 piłki. Daj spokój Mek, jesteś starterem. Durant również zaczął niezwykle obiecująco i spudłował pierwsze trzy rzuty, ale to było na tyle z jego pomocy. Do końca meczu prześladował Hornets'ów, zdobywając 29 punktów, mimo całkiem niezłej obrony Aminu. Miałem nadzieję, że będą zmęczeni. Nie byli. Miałem nadzieję, że K-Perk będzie rzucał więcej jump-shotów. Nie rzucał. Miałem nadzieję, że NOH będą trafiali cały mecz. Nie trafiali. Miałem nadzieję, że Kaman trafi do TOP10 za blok na Westbricku. Trafił. Cieszyć może rozkład punktów na wszystkich którzy zagrali. Squeaky i Ayon pojawili się już w 1q! Ayon jeszcze nie spudłował rzutu na dwie próby! MVP MVP! Carldell ładnie holował piłeczkę (raz była kozacka akcja moich ulubieńców, Squeaky do Ayon'a!), ale nie trafiał tak dobrze jak poprzednio. Belinelli ponownie na marnym procencie. Za 3 był 0/5, a cała drużyna 1/16. PO CO RZUCAĆ SIĘ PYTAM? Dobrze grali Kaman, Okafor, Landry, trzeba było z tego korzystać! Aminu jak już pisałem fajnie w defensywie, agresywnie na tablicy przeciwnika, znów zebrał szalone 9 piłek! Kaman trafiał, na skuteczności 50% i chociaż zbierał w przeciwieństwie do Okafor'a, no ale czym byłby mecz Kaman'a bez strat? NO CZYM? Tym razem 3! Jack fajnie rozdawał piłki, nawet kilka zebrał, ale PONOWNIE marny procent z gry... Summers szybko rzucił 10 punktów, ale nie grał w crunch, jak w meczu z Denver. Landry znów potężnie z ławki. Niech pójdzie tak dalej, a powalczy z Harden'em o 6th man'a. Będzie to jednak ciężkie, bo po pierwsze: Harden ma kozacką brodę, a po drugie jest kozakiem. Co prawda rzucił tylko 3/10, ale OKC grało najlepiej z nim na parkiecie. Pchał się na linie, jak wszyscy zawodnicy z Oklahomy. Czasem aż ZA CZĘSTO! Na szczęście ich mierny procent z osobistych trzymał nas w grze. Reggie Jackson godnie zastępuje Maynor'a. Westbrook dalej cegli na potęgę i raczej się to nie zmieni, potrzeba prania mózgu. Sefolosha po swojemu, cichutko strasznie, ale dobrze grał w defensywie, co wiadomo OD TYLU LAT. K-Perk i Ibaka nie zachwycili, pod koszami była widoczna przewaga Hornets'ów. Collison i Nazr pakowali z góry na czysty kosz, po ładnych akcjach. Niestety, tak jak mówiłem, źle że teraz trafiliśmy właśnie na Oklahomę, a nie na przykład na LAKERSUW KTURYCH BYŚMY ZJEDLI SZYPKO, MIMO TO KOBE MVP CO ON ROBI Z TOM RĘKOM I TO PO ROZWODZIE!!! Progres jest, teraz czekamy na mecz z Minnesotą, której pick BARDZO się przyda. Niestety nasz MVP, B-Easy nie zagra w tym meczu...
MVP: Durantula. Strasznie ciężko go zatrzymać, gdy mu siądzie. Rzadko kiedy mu jednak nie siada. 29 punktów, 10 zbiórek i 4 bloki! A MÓGŁ ZABIĆ!
Najlepszy występ z ławki: Sorry James, ale Landry KOZAK! 17 punktów, przyzwoity procent, szkoda, że tylko 3 zbiórki. Oby tak dalej, jeśli chodzi o punkty!
Najsłabszy występ: Włoch znów zagrał kaszankę... 3/10 w 40 minut? hehehe
Gwizdki: Jeden z sędziów nabawił się w meczu jakiejś kontuzji. Poza tym parę wątpliwych fauli zawodników z Nowego Orleanu (JAK ZAWSZE), jeden szczególny, gdy Westbrick faulował Landry'ego, któremu gwizdnięto kroki...
Krajobraz po CP3: Ładnie Paul pojechał z Miami? JJ2 to zrobi? hehehe
wtorek, 10 stycznia 2012
Game 9 vs. Denver Nuggets
Jedno wielkie WOW. Taką grę można oglądać! Znów wypadł Smith, ale wrócił, a raczej pojawił się po raz pierwszy po kontuzji DaJuan Summers, którego poprzednim klubem było Detroit Pistons, ale tam ligi nie zawojował. Może tu się uda? Witamy. Nie wiem czy to Denver słabo zagrało, miało fatalny dzień, czy wszyscy wstali lewą nogą, a może to Nowy Orlean miał dzień konia i robił wszystko co chciał. Najważniejsze jest zwycięstwo, najważniejsze, że udało się przerwać passę 6 porażek z rzędu, najważniejsze, że jakoś to WRESZCIE wyglądało, zarówno w pierwszej, jak i drugiej połowie. Dobry start, jak i cały mecz zaliczył Belinelli, może wreszcie się obudzi? 19 punktów, bez cegieł, raz poczuł się jak Kobe. OK MAKARONIE! Wrócił stary, dobry, Emeka i od razu złapał szybkie faule w 1q. W całym meczu oddał 3 rzuty, zebrał 7 piłek i ładnie asystował Kaman'owi. Prosimy o większe cyferki w zbiórach. Kaman wreszcie pokazał swoje w ofensywie. 20 punktów na bardzo dobrej skuteczności 10/16, dobry mid-range. Zebrał 7 piłek, ale ponownie najlepszym zawodnikiem od zbiórek został Aminu (8). Gość w defensywie robi cuda! CO ZABLOKOWAŁ NENE TO GŁOWA MAŁA! W ofensywie nieco gorzej i do 4 punktów dołożył 5 asyst. Godnie zastępuję Arizę. Jarret Jack znów na słabej skuteczności, ale mimo wszystko bez niego nie byłoby zwycięstwa. Cichutkie 13 punktów (ważna trójka) i głośne 9 asyst. Oby tak dalej, ale wstrzymaj się od CEGIEŁ! Squeaky znów przyzwoite minuty, myślę, że teraz rodzina go oglądała. W sezonie jest już 4/5 za trzy! Vasquez jak zwykle agresywnie, trafił trójkę i flotterka w swoim stylu. Rozdał też 4 asysty. Ayon znów zagrał pod nieobecność Smith'a i nawet dostał się po raz pierwszy w swojej karierze w NBA na linie rzutów osobistych. Niestety zaczął cegiełką a'la Jan Vesely, ale potem trafił. CARL LANDRY to zupełnie inna historia. Ile gość ma energii to się w pale nie mieści. Świetnie wchodzi pod kosz, wymusza faule (dziś tylko 5/8 FT) i straszy z prawie każdego miejsca na boisku. Dostał się po raz kolejny do TOP10, a dziś nawet dwukrotnie. Najpierw 'okiwał' (hehehe) żelusia Gallinari'ego jak szmatkę i skończył z góry, a potem faulowany walnął MEGA PLAKAT NA BRAZYLU LOL! MVP, na co czekacie? Chcę to na ścianie powiesić. Do przerwy było +8 dla NOH i miałem obawy, że druga połowa będzie słabsza, na szczęście bezpodstawnie. Przez pewien czas było +15, kiedy Karl wziął czas. Wtedy nastąpił run Denver, trafili 2 trójki z rzędu i gdyby trzecią dołożył Rudy Fernandez mogłoby być arcy-ciężko. Na szczęście tego nie zrobił i obyło się bez nerwówki. Nene gra przeciętnie, nie wiadomo co robi Mozgov w S5, Koufos na szczęście niczym się nie popisał, Lawson był tak szybko, że go nie widziałem (15 pts), Żeluś trafiał i ceglił, Harrington nic nie dołożył z ławki, Afflalo dość solidnie, a zastępujący go Rudy przez jakiś czas ciągnął grę Denver. Andersena bym nie zauważył gdyby nie fryzura, Miller przeciętnie bardzo bardzo. Brewer poceglił swoje i trafił swoje. MANIMAL NIE ZAGRAŁ ZNÓW............. Smutek przeogromny... Co by się działo z Denver gdyby w NBA mogli grać Martin, Smith i Chandler. Solidna ekipa, ale nie na Nowy Orlean :) Teraz przed Hornetsami dzień przerwy, a potem trzeba rozwalić ogórki z Oklahomy!
MVP: Landry z ławki to strzał w dziesiątkę (21pts, 5reb)? Obejrzyjcie TOP10 MA MOC CHŁOPAK!
Najlepszy występ z ławki: UP UP UP UP UP
Najsłabszy występ: Andre Miller z ławki kaszanka 0/5 i tylko 3 asysty. NENE NA PLAKACIE HEHEHE też słabo zagrał.
Gwizdki: Po wsadzie Landry'ego powinni skończyć mecz. JARANKO. Gallinari bez gwizdków za faule w ofensywie, Nene bawił się w Garnett'a jeśli chodzi o kroki, które Landry'emu gwizdali od razu (tak jak śmieszne offensy). Nie ma smutku, bo przyszło zwycięstwo!
Krajobraz po CP3: Nadal ubolewam nad skutecznością z gry JJ2. Asysty spoko, ale czasem głupie forsowanie rzutów. Za to FT u JACK'A KOSMICZNE NA RAZIE! 96%>73% hehehe
niedziela, 8 stycznia 2012
Game 8 vs. Dallas Mavericks
Ciężko jest pisać o kolejnej porażce, tym razem szóstej(!) z rzędu... Dzisiejszym trzęsieniem ziemi był brak Jason'a Smith'a. Nie nabawił się on jednak kontuzji, a zmarła mu babcia... Trzymaj się królu! Bylem pełen nadziei przed meczem. To nie jest to samo Dallas i ten sam Dirk, a przynajmniej nie są sobą na początku sezonu. Ciekawie zapowiadał się pojedynek dwóch przeciwników z kadry Niemiec, Kaman'a i Nowitzki'ego. Tak, Kaman znów rozpoczął mecz w S5. Dirk szybko zszedł za faule, a Nowy Orlean miał większe problemy, gdy Niemca nie było na boisku... 10 punktów w 30 minut? MVP? Skuteczność 2/11 (kilka solidnych cegieł) NAJS, A HORNETS PRZEGRYWAJĄ! Lamar
MVP: Squeaky! Podziwiam gościa!
Najlepszy występ z ławki: Ławka Dallas. 53 punkty?
Najsłabszy występ: Jarret Jack. Kiedyś bym tego nie napisał, ale wymagam od niego sporo po odejściu CP3.
Gwizdki: Słabo, BAAAAARDZO SŁABO. Spora pomoc sędziów dla drużyny Dallas. Techniczne z dupy, nie podyktowali flagranta1 przeciwko Dallas, nawet nie było faulu! Gwizdnęli nielegalną zasłonę, której nie było. Nie gwizdnęli ważnej akcji, gdzie powinien być clear path. Sędziowie się nawet dotykali po pleckach! WUT? Ostry faul na Aminu, po którym powinny być osobiste nie gwizdnięty, a w konsekwencji faul techniczny dla Monty'ego podsumowujący wszystko... słabiutko panowie.
Krajobraz po CP3: Straty, straty, same straty. Niektóre wręcz debilne, tak się nie da grać... Nie ma komu holować piłek...
sobota, 7 stycznia 2012
Game 7 vs. Denver Nuggets
Jak można tak trząść ziemią? No jak? Gordon out na 2-3 tygodnie! Kaman, Włoch w S5! Komedia! Tankowanie na całego :). Oglądając Nowy Orlean trzeba, tak jak Zdzichu, iść spać zaraz po pierwszej połowie. Ma się przed oczami obraz na prawdę solidnej drużyny. Mimo to, wszystko pięknie się zaczęło (jak zwykle), po paru głupotach prowadzili na koniec 2q +7. Niestety, potem stała się kaszanka. No, ale od początku. Belli robił co mógł na samym początku meczu, szybkie 5 punktów, przestał nawet zbierać! Skończył z 13 punktami i trzema trójkami. Not bad. Aminu znów zaczął za Arizę i tym razem na prawdę zaczął. Ładny power dunk, w sumie 6 punktów, ale za szybko złapał faule. Kaman znów zaczął za Landry'ego. CO PROSZĘ? 6 punktów i 12 zbiórek, wszystkie w D, gdzie na serio nieźle się zastawia, ale oprócz tego co mecz, CO MECZ, musi dołożyć głupie straty grając tyłem do kosza. Mimo to on i Landry robią to najlepiej w drużynie, bo Emeka jest bezpłciowy w ofensywie. 7 punktów i 5 zbiórek od podstawowego centra. Na szczęście dorzucił 4 bloczki. JJ2 po dwóch świetnych meczach, dziś zagrał co najwyżej poprawnie. 15 punktów i 6 asyst, a poza tym głupio odpalane trójki. Poza tym nie trafił pierwszego FT w sezonie! DRAMAT PANIE JACK ZAPRASZAM NA HALĘ ĆWICZYĆ. Ławka poprawnie, najlepiej punktującym był dziś GREIVIS Rondo VASQUEZ! CO? Jak mamy wygrać, jeśli to on jest najlepiej punktującym? Co prawda był on fire za 3 (pierwszy raz w życiu), a jak się poczuł to ceglił i bawił się w Rajon'a Rondo z fake passami, ale to nadal Vasquez. Nie wykorzystali jego dyspozycji... Landry potężnie z ławki, widzieliście go w TOP10 z całkiem fajnym dunkiem. 15 punktów i 6 zbiórek, wracaj do S5 prędko! Smith jak zwykle, gościu zadziwia, w D ładne bloczki, w O 8 punktów. Chyba nie zejdzie poniżej pewnego poziomu. Chwała mu za to! Dwaj panowie o nazwisku Johnson zagrali i znów Squeaky otrzymał brawa. No i byli +5 i +3. Czemu nie grali całego meczu? Ayon znów nie zagrał, kiedy coś zobaczymy od niego panie Monty? W Denver liczyłem mimo wszystko na dobrą dyspozycję Brazylijczyka i MANIMALA NAJWIĘKSZEGO KOZAKA NA ŚWIECIE CO PAN NA TO PANIE KARL? bo mam ich w fantasy, ale jak na złośc Nene kaszana ładna, 6 punktów 8 zbiórek od gościa o którego się bili! W 4 kwarcie zastąpiony przez takiego ogórka jak Koufos! LOL! To właśnie w 4q pierwsze prowadzenie objęli Nuggets... z Koufosem byli +19, a 4q standardowo 34-25 w plecy. Zagrali tak, że pierwszy rzut Nowego Orleanu miał miejsce ok. 3 minuty kwarty. Komedia! Jak można tyle piłek tracić w tak kretyński sposób? Podania widmo, nielegalne zasłony... Do zwycięstwa Denver najmocniej przyczynił się Nowy Orlean do spółki z ceglarzem żelusiem Gallinarim... Ale mimo wszystko Włoch>Gallinari od tylu lat! Lawson padaka, jak mogliśmy tego nie wykorzystać? Skuteczność 3/13 + 8 asyst. Mozgov, Rudy, Afflalo, Miller, Birdman bez szału, a my przegrywamy. Rozumiem, że zagrałby Manimal i by nas zmiażdżył, ale Karl nas oszczędził! JJ2 aż kręcił głową i pewnie myślał, że to on powinien być wytransferowany do Clipps, a nie CP3. Vasquez kręcił głową gdy widział włoskie flagi po swoim rzucie za 3! HAHAHAHAHAHAHAHAH! Ja kręciłem głową standardowo, po piątej porażce z rzędu. Jakie kroki Monty? Bez Gordona, bez Arizy, z Gordonem, z Arizą ta sama kaszana... Dziś/jutro w Dallas. I BELIVE MIMO WSZYSTKO. Aha no i taki tweet widziałem: MOTZNY!
MVP: Nie żeluś, a Koufos. 8 punktów, 5 zbiórek i 3 bloki, większość w 4q, przy 17 minutach (+19)? Tylko ogórki tak mogą... No i Manimal, za to że jest!
Najlepszy występ z ławki: UP no i LANDRYNA ZA WSADZIK i Vasquez za trójeczki mimo wszystko.
Najsłabszy występ: Nene 2/7? For real? Suty kontrakcik najważniejszy hehehe.
Gwizdki: Łysy sędzia kłamie, clear path i flagrant przeciwko Hornetsom? HARRINGTON (14 pts i 6 reb z ławki i połyskująca łysa pała) KROKI!
Krajobraz po CP3: Nie ma komu, ewidentnie nie ma komu robić gry w drugich połowach... wracaj!
czwartek, 5 stycznia 2012
Game 6 vs. Philadelphia 76ers
Czwarta porażka z kolei... Kolejny mecz i kolejne trzęsionko ziemi. ERIC GORDON WRÓCIŁ MARCO NIE GRA PO RAZ PIERWSZY! Takie trzęsienia mogą być! Jednak co to za mecz, jeśli nie ma w Nowym Orleanie problemu kadrowego? Wrócił Gordon, wypadł Ariza, a jedynym SF w dwunastce był Al-Farouq Aminu, zdobywca całego ZERA punktów w czasie 19 minut. Przed meczem obawiałem się najbardziej dominacji Iggy'ego na trójce właśnie. Na szczęście nic takiego nie miało miejsca. W tym meczu prowadzili nawet +14! Niestety, znów zawalona końcówka... 4q 34-20! Dali sobie rzucić 34 punkty w 4q! Jedna z lepszych defensyw poprzedniego sezonu! SHAME ON YOU MONTY! Po raz pierwszy także Gordon zagrał z Jarret'em Jack'iem i byłem ciekaw co z tego wyniknie. Projekt mimo porażki wypalił. Gordon zaczął ostro, z gorącą główką, co spowodowało trzy głupiutkie straty . Skuteczność na dzień dobry 4/4, ale potem było już tylko gorzej. Skończył z bardzo dobrym wynikiem 22 punktów, ale przy skuteczności 8/22. To nie powinno mieć miejsca. Dodał do tego 6 zbiórek, 3 przechwyty i 3 bloki. Poziom dla Marco (pojawił się w 1q na 1.34 minuty, a ja go nawet nie zauważyłem :( sorry królu) w sumie nieosiągalny i w sumie, to dobrze że wróciłeś panie Gordon :). Jarret Jack zagrał drugi kozacki mecz z rzędu! Dużo dał mu okres gry z CP3. 19 punktów, 11 asyst i 5 zbiórek. Nadal nie spudłował osobistego i całkiem nieźle kontroluje tempo, wie kiedy rzucić. Emeka niestety nie rzucił w crunch time dwóch osobistych i odjazd Philly stał się faktem. Włoch (kto mu dał rzucać kluczową trójkę? Ty Monty?) z Vasquez'em ceglili. Smith uczył się farciarskich trójek od Harris'a i dziwne, że dziś dłużej nie pograł. 9 punktów w 13 minut. Kaman, jak to Kaman. Musiał mieć kroki i to dwukrotnie. Poza tym 10 punktów i 8 zbiórek z ławki na skuteczności 5/7. Wreszcie prawidłowo! Trey Johnson z konieczności musiał grać troszkę minut na SF, ale w defensywie wygląda całkiem solidnie i 1,96 cm wzrostu wcale mu nie przeszkadzało. Odblokował się Landry, który rzucił 21 punktów i zebrał 8 piłek. Jak sam pokazał, potrzeba mu minut. Nie bał się większych Brand'a i Hawes'a. Całkiem pozytywny obraz nie wystarczył na pokonanie 76ers. Czwarta porażka z rzędu... Iggy rzuca tylko 6 punktów! 6! I to bez Arizy na boisku! Zaliczył jednak kluczową akcje, którą znajdziecie w TOP10. Philadelphie do zwycięstwa pociągnęło trzech zawodników. Hawes, Holiday i Turner. Jrue narzucał nam trójek w czwartej kwarcie i ładnie dzielił się piłką. Turner robił co mógł i nie pozwolił Nowemu Orleanowi odskoczyć, gdy grało się ławką. Tak, to ten sam Turner, który został wybrany z drugim numerem w drafcie 2010! Hawes ten sezon ma po prostu przekozacki! Dużo dobrego dał też Elton Brand i zbierał na atakowanej tablicy. Młody Tadek i Meeks niewidoczni, a Battie zaliczył KOZACKIEGO AIR-BALLA! Czwarta porażka z rzędu... a przed nami kolejne back-to-back: Denver i Dallas. Ciężko to widzę, chyba serio chcą trafić do loterii z jak największą szansą na pick, skoro Minny tak dobrze się prezentuje. Zacznijcie grać w drugich połowach! Zobaczymy co nam przyniesie przyszłość. Z ciekawszych doniesień
MVP: Jrue Holiday. 23 punkty, z czego spora część w 4q. 8 asyst. Świetnie się rozwija, oby tak dalej.
Najlepszy występ z ławki: Evan placuś Turner. 21 punktów, 6 zbiórek i 4 asysty. Wreszcie zagrał jak numer2 draftu.
Najsłabszy występ: Sorry Al, ale mogłeś zagrać lepiej pod nieobecność Trevorka... 0/4
Gwizdki: Dick Bavetta był troszkę za aktywny ;)
Krajobraz po CP3: JJ2 kolejny raz kawał dobrej roboty! Oby tak dalej! Szkoda tylko, że nikt nie gra w tej 4q! 4q! 4q!
wtorek, 3 stycznia 2012
Game 5 vs. Utah Jazz
Wstawałem pełen nadziei. 3.00 w ciągu tygodnia to mordercza pora. Gordon nie pojawił się na boisku w czwartym meczu z rzędu. Może serio Monty chce tankować, skoro Minnesocie tak dobrze idzie? Porażka boli tym bardziej, że przez sporą część meczu prowadzili i wcale nie prezentowali się fatalnie. Niepokojącym aspektem jest to, że Carl Landry tak mało gra oraz to, że na listę kontuzjowanych trafił Trevor Ariza. Dziś zagrali tylko po 17 minut. Z drugiej strony świetnie z ławki zagrali Smith (jego catch-and-shoot jest świetne, gorzej gdy bawi się w pompki, które przy wzroście 2.13 wyglądają dość zabawnie), który bez mrugania dołożył 16 punktów, Aminu dorzucił 11 (i ładnie pchał się na linię osobistych), a Kaman 14. Trzej panowie zagrali na świetnej skuteczności 17/26. Taki wynik z ławki i wybitna postawa Jarret'a Jack'a powinny pomóc, ale niestety, za błędy w końcówce przyszło słono zapłacić. Dziś bardzo słabo zbierali w ofensywie, zupełnie nie przypominali siebie sprzed kilku meczy, a to by pomogło, badzo pomogło. Trafili też trzy rzuty za 3! SZOK. Emeka jak zwykle swoje 50% osobistych, ale dziś wyjątkowo mało pozbierał z tablic. Włoch jak zwykle zamiast punktować bawił się w zbieranie piłki. Zebrał 4 piłki i zdobył 6 punktów przy 9 rzutach z gry. GRAMY BEZ SG! Cytując klasyka: Fabik! Fabik! Co ty k**wa robisz idioto Ty k**wa! Nie mamy bramkarza! Gramy bez bramkarza k**wa! Wracaj panie Gordon. Wyjątkowo wcześnie na boisku pojawił się nawet Trey Johnson, ale cóż on mógł biedaczyna poradzić? Vasquez w kretyński sposób stracił dwie piłki, popełniając ten sam faul.Cały czas próbuje wykorzystać swoją przewagę wzrostu na pozycji PG, ale jak nie idzie to po co powtarza? Zagrał tylko 9 minut, ale przy tak dysponowanym Jarrecie Jack'u nie było dla niego miejsca. DZIŚ BYŁ ON FIRE. 3 kwarta należała do niego, oraz do Al'a Jefferson'a. Big Al świetnie wykorzystywał swoją przewagę w kilogramach i przepychał każdego zawodnika z Nowego Orleanu. 131kg robi wrażenie. W dalszej grze Hornetsów trzymały osobiste drużyny Utah. Tylko 65%, a pomylił się nawet Josh Howard, który do tej pory był bezbłędny. Kluczowym momentem gry była 4 kwarta i wynik po 86. Wtedy mega farciarską trójkę rzucił Devin Harris. Załamałem się wtedy. Odrobinkę nadziei dał mi Jarret Jack, który zablokował wsad Miles'a. Niestety, to był koniec pozytywów. Dalej była strata JJ2, zbiórka
MVP: Jarret Jack. Chimeryczny, ale przy Gordonie może taki zostać. 27 punktów, 11 asyst, 5 zbiórek i 2 bloki. W Utah najlepiej BIG AL 131
Najlepszy występ z ławki: Jason Smith. 16 punktów i 8 zbiórek. NAJS DŻEJSON.
Najsłabszy występ: Włoch, znów ładne cegiełki i tylko 2/9.
Gwizdki: Bez zastrzeżeń tym razem, ale nie powinni zaliczać tych farciarskich rzutów...
Krajobraz po CP3: Stan z dnia dzisiejszego może zostać. JJ2 MONSTER GAME!
Subskrybuj:
Posty (Atom)