piątek, 23 marca 2012

Game 47 vs. Los Angeles Clippers



BINGO. Tak, to był ten mecz. Tak długo wyczekiwany. Tak bardzo podobny do potyczki z Miami Heat z poprzedniego sezonu. MIAZGA! Od kiedy Chris Paul (witamy z powrotem! tu jest Twoje miejsce) przeniósł się do Los Angeles nie myślałem o niczym innym. I wyszło świetnie, rozpoczynając od Samuela L. Jacksona (świetne intro z kwestią z Pulp Fiction, KRÓL!), przez Jasona Smitha, kończąc na zwycięstwie całej drużyny. Można było wtapiać wszystkie mecze, ale to był MUST WIN! Kibice oszaleli z radości, ja oszalałem z radości, trzeba było to uczcić! I nie przyjmuję usprawiedliwień, że Clippers kończyli serię back-2-back-2-back. Przegrali w niej wszystkie trzy mecze. Czyżby koniec wielkich planów? Paul już może żałować? W końcu był to mecz z 'najsłabszą' drużyną z zachodu. BEKA NA GŁOS, WIECZNA, WIETRZNA, WIECZNIE GRANA! Aż tak dobrego meczu się nie spodziewałem, przebieg meczu też był ciężki, bo co Hornets dochodzili na 2 punkty, to Los Angeles odskakiwali na 10. Pierwsze prowadzenie osiągnięte zostało dopiero przy stanie 80-79, ale było warto grać zdeterminowanym. Wreszcie hala wypełniona była po brzegi. To wszystko dla jednego tylko, niskiego człowieka. Było oczywiście efektowne intro, ale potem przeważało buczenie, a Paul nie uchronił drużyny od porażki i nie przejął spotkania w 4q. Może celowo? Grał w końcu przeciw byłym przyjaciołom z drużyny. Po końcowym gwizdku uciekł jednak do szatni i obyło się bez przytulasków i misiaczków. Play-offy niedługo mogą być tylko marzeniem, co niedawno było nie do pomyślenia. Czas na zmianę trenera? Oby. Mam nadzieje, że duża w tym zasługa Hornets. Mecz toczył się w BARDZO szybkim tempie. Ze wszystkich akcji można by spokojnie zrobić TOP20 sezonu. To była masakra, było wszystko. Efektowne wjazdy pod kosz, alleye, świetne bloki. I o dziwo nie było to jednostronne, a raz jak Young 'podawał' na alleya to aż się przeraziłem, że można zrobić coś takiego. Nick prawie przerzucił tablicę. WIECZNA BEKA. Klątwa wiecznie żywa! Do pierwszej piątki wrócił jeden z bohaterów tego meczu Jason Smith. ILE ON ZOSTAWIŁ ENERGII to szok! Można byłoby zasilić dzisiejszego dnia mój blok, gdzie była godzinna awaria. Nie na jeden dzień, a na cały rok. Szkoda, że skończyło się wykluczeniem go z boiska. W sumie słusznym, ale uważam, że powinien uniknąć długiego wykluczenia. To nie był faul w stylu Bynuma. To po prostu bark w bark. A, że wyszło jak wyszło to już nie moja wina. Bohater jest bohaterem. Do tego ciary mnie przeszły, gdy schodził z boiska i nawoływał kibiców do jeszcze większego dopingu. PIĘKNIE! Widać jak żyje z widownią. Te wsady i czapy! Nieoceniona pomoc! 17 punktów (season high), 8 zbiórek i 2 bloki. Nie wyobrażam sobie, aby był teraz wykluczony (do końca sezonu?) na kilka meczy. Kaman zaliczył dobre spotkanie w ofensywie, robił też co mógł, aby nie znaleźć się na plakacie, bo byli koledzy z drużyny robili wszystko, by ośmieszyć Chrisa, który się z nimi nie patyczkował i blokował aż miło (4), szczególnie Blejka. Do tego 20 punktów, 10 zbiórek, ale też SIEDEM strat. SIEDEM. Cała drużyna miała ich 20, a Clippersi tylko 11. Jak więc można było wygrać? SIEDEM LOL. Ariza zagrał tylko 19 minut, gdyż nabawił się jakiejś kontuzji kostki. 2 punkty, 2 asysty i 2 zbiórki. Belinelli nawet trafiał, trzeba przyznać, a może raczej rzucał tylko z przygotowanych pozycji. Ważne, że wpadało. 15 punktów, 5 zbiórek i 4 asysty. Taki powinien zostać. JACUNIO Jack zagrał kolejny kozacki mecz, bez forsowania niepotrzebnego. Nie dał się zdominować Paulowi, co się chwali. Świetnie wykorzystywał błędy w defensywie Clipps i pakował się na linie osobistych (szczególnie łatwo wymuszał faule na CP3). 17 punktów i 9 asysty od zawodnika, który był tylko backupem w poprzednim sezonie. Ayon zagrał tylko 11 minut, co smuci bardzo. Nawet po tym, jak został wyrzucony Smith to Lance wszedł, a nie EL TITAN. Na dzień dobry popełnił dwa szybkie faule, ale potem nawet przydawał się defensywnie, choć musiał uważać, by nie łapać kolejnych przewinień. Chris Johnson (kolejny z rodu Johnsonów w tym sezonie) zadebiutował tym spotkaniem, ale zagrał tylko 5 minut. Dorzucił 2 punkty. Aminu bardzo krótko przeciw byłym ziomkom, co także smuci. W 8 minut 6 punktów i 3 zbiórki. Thomas kończył spotkanie, ale zdobył tylko 1 punkt. O dziwo świetnie jednak bronił przeciw wysokim Clippersów i mimo swojego niskiego wzrostu na tej pozycji dawał radę. Do tego z nim na boisku Hornets byli aż +14. NAJS. Vasquez popisał się jedną magiczną asystą której zabrakło w TOP10. Gość jest mistrzem w tej kategorii. 5 punktów i 2 asysty. Najdłużej z ławki zagrał jednak najmłodszy, Xavier Henry. Świetny mecz, świetna trójka w samej końcówce. Szkoda chimeryczności, ale będą z niego ludzie. 12 punktów i 3 zbiórki. Drużyna Hornets ograniczyła Clippers w 4q na TYLKO 11 punktów. JEDENAŚCIE. BEKA WIĘKSZA! Z Los Angeles cała pompa zeszła po pierwszej kwarcie/połowie, gdy się wystrzelali. Swoje pięć trójek trafili właśnie w pierwszej kwarcie. 5 z 27. BEKA PRZEOKRUTNA, JAK MOŻNA? CP3 tego spotkania nie zaliczy do udanych. 16 punktów (5/14), 9 asyst (połowa całej drużyny, czyli BEKA) i 2 przechwyty. Bardzo szybko łapał także faule i dlatego część 4q przesiedział. BEKA DZIWNA! Szkoda, że inny uniform jednak :( NIE TEJ NOCY! Blake Griffin często wizytował linię rzutów osobistych. Trafiał swoje procenty (7/13). Do tego 21 punktów (7/19) i 11 zbiórek. Wiele razy dostał też po głowie. 5 razy. Widać wielką sympatią w lidze go nie darzą.  DeAndre grał bardzo przyzwoicie, trafiał co miał do trafienia (7/8). Skończył z 14 punktami i 9 zbiórkami. BEZ BLOKU, za to z BEKĄ Z CLIPPERSÓW KOLEJNĄ! 0 bloków przez cały mecz! CAŁA DRUŻYNA! BEKA! Hornets mieli ich aż 8! Caron Butler rozegrał przeciętne spotkanie, zdobywając 9 punktów i 8 zbiórek. Ariza się przez jakiś czas sprawdził. Nick Young szału nie robi w LAC, choć czekam, aż się obudzi (fantasy i te sprawy hehe).Tylko 7 punktów w 30 minut. Widać jak Paul wpływa na rzuty kolegów. Szkoda jednak, że nie grał 48 minut, bo miałby wpływ na Randy'ego Foye'a. Z NIEGO BEKA PRZEWIECZNA! 1/14 z ławki, w tym 1/8 za trzy. Del Negro trzymał go na koniec 4q. On rzucał decydujące trójki. 3 punkty i 3 asysty. Wiecie co napiszę, ŻE BEKA NA GŁOS! Kenyon Martin dobrze wpasowuje się z ławki, zaliczył MONSTER PUTBACK DUNKA, ale nie znalazł od uznania BEKI SMUTNEJ, czyli top10... 6 punktów i 5 zbiórek. Mo Williams zrobił sobie coś z palcem u stopy, a znosili go z boiska, jakby został postrzelony. 7 punktów w 17 minut. Bledsoe gra ZA MAŁO! Dlatego ja już żegnam Del Negro i zaciera rączki na dalszy rozwój tego kota. Reggie Evans to maszyna z klejem w łapach. Wchodzi i robi rzeź! W 12 minut 7 punktów i 4 zbiórki ofensywne. Mistrz! Szkoda, że bez przekładu. 22 zbiórki (przy 20 w defensywie) w ofensywie to BEKA NAD BEKI. Jak im się nie udało? Aaa już wiem, 39% do 58%. Królewski procent Hornets! Tak można grać! Do tego, częste wizyty na linii osobistych (34 i 24) spowodowały, że ta uczta trwała aż 3 godziny. WARTO BYŁO CZEKAĆ NA BECZKĘ OLBRZYMIĄ! Cud, że dorwałem stream CST, bo nie mógłbym słuchać non stop BINGO BINGO BINGO BINGO BINGO BINGO  BINGO BINGO BINGO BINGO BINGO BINGO  BINGO BINGO BINGO BINGO BINGO BINGO  BINGO BINGO BINGO BINGO BINGO BINGO  BINGO BINGO BINGO BINGO BINGO BINGO  BINGO BINGO BINGO BINGO BINGO BINGO  BINGO BINGO BINGO BINGO BINGO BINGO  BINGO BINGO BINGO BINGO BINGO BINGO  BINGO BINGO BINGO BINGO BINGO BINGO  BINGO BINGO BINGO BINGO BINGO BINGO  BINGO BINGO BINGO BINGO BINGO BINGO  BINGO BINGO BINGO BINGO BINGO BINGO. BEKA Z TEGO GŁOŚNA. Komentarz tej stacji odradzany! BINGO!  

MVP: CAŁA DRUŻYNA!
Najlepszy występ z ławki: Henry za zimną krew w końcówce! Czekam na jakiś hajlajt z jego line violation, bo to także BEKA NIEZŁA.
Najsłabszy występ: Del Negro za całokształt i Randy 'BEKA Z WIEPRZA' Foye.
Gwizdki: Sporo roboty mieli, raczej bez kontrowersji. Choć to, co krzyczał w danej chwili Paul było gwizdane... Szkoda jedynie Smitha.
Krajobraz po CP3: KRUL JEST NAGI HEHE!

1 komentarz:

  1. Skończyło sie gwiazdożenie, teraz trzeba zap...ać. Lob city przeniesiony do SLC :-)

    OdpowiedzUsuń