wtorek, 13 marca 2012

Game 42 vs. Charlotte Bobcats



Wreszcie doczekałem się jednego z najbardziej elektryzujących spotkań NBA w czasie ostatnich kilkunastu lat. Mecz, na który wszyscy kibice ostrzyli zęby od chwili, kiedy ogłoszono terminarz na ten sezon. PO PROSTU MUST SEE! Już po samym wyniku można stwierdzić, że był to pojedynek na szczycie NBA. 73-71. 73-71. Koniec beki. Czwarta kwarta była właściwie grana? I jak, jak, JAK można było ten mecz przegrać. Kibiców na ekranie widziałem jak na lekarstwo (tak, kłamałem z tym elektryzującym spotkaniem, pierwsze 3 minuty masakra...). Czuli chyba, że nie będzie dane wygrać tego spotkania. Skoro Bobcats i tak nie opuszczą już ostatniego miejsca w lidze, to po co było się kompromitować? Zdobywając TYLKO 71 punktów. Aaa, rozumiem. To takie uśpienie przeciwnika, bo już jutro mecz z Lakers! WYBACZAM... Parę sezonów temu, kiedy nie oglądałem WSZYSTKICH meczy Hornets, to ten pojedynek raczej umknąłby mojej uwadze. Skusiłem się, chcę sumiennie prowadzić bloga, ale to była pułapka. Ciężko oglądało się ten mecz. Ciężki był wynik (zwycięskiej) 4q. 16-12! To świadczy o klasie i o aspiracjach tych drużyn w tym sezonie. Pozytyw był taki, że zobaczyłem ten ostatni blok Bismacka. MAGIA! Gość jest tak młody, a zachował się jak weteran (cały mecz w takim stylu) blokując i NIE FAULUJĄC Arizy. Po meczu jego uśmiech sprawił, że zakręciła mi się łezka w oku. Jesteśmy świadkami samego początku wielkiej kariery. Zgrało się to w czasie, z dzisiejszym podcastem na zp1, gdzie Maciek Kwiatkowski mówił o Evanie Turnerze, że także miał podobną sytuację. Co dziwne (powinienem czuć hejt na każdego, kto staje na drodze Hornets po misia) byłem zadowolony, że to właśnie ON, a nie jakiś inny ogórek zablokował Arizę. I na koniec, mój ulubiony tekst z ust samego zawodnika: BISMAK BIJOMBO REPABLIK DEMOKRATIK OF KONGO PAŁA FOŁARD (bez beki, po prostu uwielbiam jego akcent). Cud, że nie doznał kontuzji kostki w jednym momencie, bo wyglądało to  bardzo groźnie i przez to nie zostałby bohaterem. Ayon powinien zapisać się do niego na lekcje angielskiego, a nie cykać sobie fotki przedmeczowe z takim PRO playerem jak Eduardo Najera, który niestety nie mógł zagrać i nie obejrzeliśmy meksykańskiego pojedynku na parkiecie NBA, który pretendowałby do tytułu POJEDYNKU WSZECH CZASÓW. Wspominany Gustavo miał raczej słabszy dzień, trafił tylko 1 rzut (reverse A JAKŻEBY INACZEJ) na 6 prób. Zbiera naprawdę mało piłek jak na swoją pozycję (4), no ale zawsze robi olbrzymią ilość pozytywnych rzeczy. Tym razem przechwycił aż 4 piłki, ale w crunch timie się nie przydał. Kaman zaliczył solidne double-double, ale bawił się w Midasa. Tuż przed trade deadlinem! 6/19, a i tak dawali mu rzucać WCIĄŻ I WCIĄŻ. 12 punktów, ale też 16 zbiórek i 3 bloki. WRACAĆ LANDRYNKI EMEKI I SMITHY! Miejmy to już za sobą! Ariza ograniczał kogo się dało, szkoda, że nie ograniczył Bismacka przed tamtym blokiem. Chciał tą akcją zabawić się w Jamesa Posey'a, który kilka sezonów temu w ten sposób wygrał dla Hornets dwa mecze w niewielkim odstępie czasowym. Pięknie wywiódł obrońców i GDYBY TYLKO skończył akcję i zrobił sobie plakat na młodym Kongijczyku to byłby KRULEM. Zaliczyłby jedną z piękniejszych akcji w sezonie. Niestety. 12 punktów i 9 zbiórek. Belinelliemu solidność odbiła do głowy i znów staje się tym samym miernym zawodnikiem. Po tłustych meczach przyszły te chude... 4/15 i 12 punktów. A początek był tak piękny, bo trafił 2 trójki. Jarret Jack przyzwoicie, na solidnej skuteczności, z solidnym przeglądem pola. Niestety, skoro przegrali, to czegoś zabrakło. 15 punktów i 9 asyst. Dobrze, że trafiał te rzuty w crunch i przedłużył moje nadzieje. Z ławki Henry, Thomas i Foote zbytnio się nie popisali. Vasquez asystował (5), a Aminu punktował i to on był najlepszy z ławki, zastępując w końcówce Ayona. 10 punktów po kilku na prawdę ładnych akcjach, a ten dunk oraz spin move to były naprawdę ładne akcje. NAJSYS A NIE WORST! Po stronie Bobcats na wyróżnienie zasłużył głównie Bismack. Ten blok to póki co chyba najlepszy blok w sezonie, bo blokujący tak ważną akcję w tak ważnym momencie i w tak pięknym stylu. W tym miejscy karny kutas dla nba.com za top10. Wieczna beka z tych notowań w tym sezonie... 12 punktów (6/7), 7 zbiórek i 4 bloki! Maggette nabawił się jakiejś kontuzji pleców i zagrał tylko 10 minut. Tyrus Thomas za dużo chciał się angażować w ofensywę, co wychodziło z miernym skutkiem. Defensywa już w porządku, ale stać go na dużo więcej. 4 punkty, 7 zbiórek i 2 bloki. Gerald Henderson był najlepiej punktującym zawodnikiem w drużynie (15). DJ Augustin zagrał mierne spotkanie (4pts, 5ast i reb), ze sporą ilością strat (5) i nie wiem czemu to on, a nie Kemba Walker grał w końcówce. Były zawodnik UConn (wieczny smutek za ten mecz z Butler...) był on fire, szczególnie na przełomie 3 i 4 kwarty, kiedy to Charlotte zdecydowało się na run 18-3. Tej przewagi Hornets już nie odrobili. Walker miał 14 punktów i zagrał najlepiej z ławki. Reggie Williams zastąpił Corey'a Maggette'go, ale miał fatalną skuteczność 3/13. Drugi z DJ grających tego dnia miał ważną dobitkę. Skończył mecz z 4 punktami i 6 zbiórkami. Boris Diaw został zepchnięty już totalnie, na margines, a szkoda, bo początek sezonu miał naprawdę oszałamiający. Byron Mullens dalej wygląda najlepiej z całego NBA i cieszę się, że nie dusi się już w Thunder, a może grać w Bobcats to, co potrafi. 6 punktów i 4 zbiórki. Derrick Brown miał najlepsze +/- z całej drużyny (10), ale szału nie robił. Po meczu długi szok, nie mogłem spać :), no ale jak gra się na tak słabej, 39%  skuteczności to nic dziwnego. Straty też nie pomagają, serio. Cud, że mecz nie obfitował w rzuty osobiste (dzięki Corey), bo pewnie bym umarł przed ekranem... Czas zapomnieć o porażce, i szykować się na Lakers. Oby Landry był już zdrowy i oby przypomniał Gasol'owi jak się gra w koszykówkę. I na koniec trzeba życzyć wszystkiego najlepszego Bobowi Lichtowi, który wczoraj obchodził urodziny. NIECH KOMENTUJE NAJDŁUŻEJ NA ŚWIECIE. CST DEBEŚCIAKI! Tej nocy podjudzali Kamana, gdy ten był blisko ich stanowiska, aby zniszczył Biyombo (hehe) oraz mieli bekę z maski Kobasa. Nie mogę doczekać się już meczu!

MVP: BISMAK BIJOMBO PAŁA FOŁARD! Szacunek pełen, TWARDZIEL!
Najlepszy występ z ławki: Chyba Walker jednak, bo nie ceglił na potęgę. Z ławki dobrze grał też Licht, cały mecz, całe życie!
Najsłabszy występ: Belinelli/Augustin mierniutko.
Gwizdki: Jack musi zapamiętać, że nie jest gwiazdą tej ligi i nie będą gwizdali mu wielu OCZYWISTYCH kontaktów... Ostatni offence na DJ-u A. był, ale aktorstwo ładne też było.
Krajobraz po CP3: Chris Paul ładnie wtapia, jak leci, ale nie traci tylu piłek co Jarret... WRACAJ, marnujesz się tam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz