sobota, 10 marca 2012

Game 40 vs. Denver Nuggets



(Ehh... nie mogłem znaleźć porządnego zdjęcia z Fariedem i Ayonem [WRÓCIŁ!] jednocześnie, szkoda szkoda... PRAWIE NAJLEPSZY POJEDYNEK W DZIEJACH ORGANIZACJI, na myśl o tym pojedynku konkretny namiot, no ale troszkę zawiedli) Smuciła łatwość Denver w zdobywaniu punktów, po prostu pstrykali palcami, a piłka wpadała. Kaman był oszczędzany(?), Landry powoli szykuję się do powrotu (byłem pewien że Okafor czy Smith wrócą wcześniej), Solomon Jones nie został podpisany, gdyż pod koszem byłby tłok, gdyby wszyscy wrócili. Podpisano za to białego olbrzyma, Jeff'a Foote'a. No ale ten sam scenariusz co z Hanem Solo, chyba że nagle zacznie wykręcać quadruple-double cztery razy w ciągu dnia. Wtedy poważnie się zastanowią, czy nie podpisać z nim jeszcze jednego 10-dniowego kontraktu. Plus jest taki, że gość grał nawet w Polsce. Plus, a może minus jednak. Sporo się nie nagrał w Polsce, no ale był, skosztował naszej kuchni. Kuchennymi drzwiami wszedł także do NBA, ale dupy nie urwał. Ot, takie zabezpieczenie, żeby było komu grać. W klubie od 12 godzin, godzinę rzucał z drużyną, a i tak grał dłużej od Ayona i Kamana. Też mogę iść na coś takiego, dzwońcie! W swoim debiucie w NBA miał 4 punkty i 4 zbiórki w 23 minuty. Ariza mecz zaczął wspaniale, nie stracił piłki, gdy wznawiał akcję z boku. 8 punktów i 4 asysty. Goose zaliczył cichutki powrót, 6 punktów w 18 minut. Czyli żyje jednak, wrócił cały i zdrowy z tej jednodniowej akcji na granicy, ale pewnie nadal jest wyczerpany. Cieszę się, że Monty jest taki wspaniałomyślny. Kaman tylko 21 minut, a 15 marca się zbliża! 10 punków i 5 zbiórek. Belinelli był acrydobrze kryty przez Afflalo i wiele dobrego nie robił. 12 punktów przy 12 rzutach i 3 asysty. Jednak Włoch>Makaroniarz tej nocy ;). Jarret Jack był gorący szczególnie w pierwszej kwarcie gdzie trafiał rzut za rzutem. Potem dzielił się grą z Vasquezem. 17 punktów i 4 asysty. Ławka imponuje i potrafi grać jak kolektyw. Aminu pojawił się ze swoim SLAM DUNKIEM w top10 tuż po spudłowaniu dwóch osobistych. TO JEST REHABILITACJA. W 22 minuty 8 punktów (3/3 SZOK, szkoda że osobiste kaszana) i 5 zbiórek od zblazowanego gościa. Wenezuelczyk punkty zdobywał tylko po rzutach osobistych, ale ładnie prowadził grę rozdając 8 kluczowych podań. Henry miał gorszą skuteczność od Belinelliego nawet! A jego gra o dziwo źle nie wyglądała, to jednak znów można mówić do niego Cegiełka. 4/14, ale 12 punktów, 5 zbiórek i 2 przechwyty. Będzie dobrze, musi być. Raz miał okazje zabić z góry Birdmana, ale jednak go oszczędził. Nie chciał robić sobie wrogów. Najlepsze spotkanie ze wszystkich zawodników Nowego Orleanu zagrał jednak Lance Thomas! Najlepszy uczeń Ayona (te reversy) zagrał najwięcej minut w karierze (30) i spisał się świetnie! Dogłębnie poznał linię rzutów osobistych, na której stawał aż 14 razy (12 trafionych). Podobno po meczu widziano ich w jakiejś knajpie. Ewidentna career night! 18 punktów (rekord kariery) i 5 zbiórek. Chce się spłacić, albo czuje po prostu uciekające minuty i chce wykorzystać każdą szansę. Oby tak dalej. Po stronie Denver najlepsi byli Afflalo i z ławki Harrington. Aaron ostatnimi czasy gra nieziemsko i poza świetną defensywą ciągnie drużynę w ofensywie. 28 punktów (9/13!!!) i 4 asysty od niekwestionowanego lidera Nuggets tej nocy. Al z kolei dawał drużynie świeżość z ławki, dokładając 20 punktów i 10 zbiórek. Trafiał z każdego miejsca. Faried cały mecz musiał uważać na faule, ale jak już skupiał się na grze to fruwał ponad koszami. Atletyczny ewenement! Wreszcie dostaje swoje szanse od Karla i je wykorzystuje! 9 punktów, 5 zbiórek i 2 przechwyty. Brewer w pierwszym składzie gra tak sobie. Niczym nie zaskoczył, nie zrobił DUNKA WSZECHCZASÓW na Fisherze. Nene powoli po kontuzji. Jak mawiał Leo Beenhakker 'krok po kroku'.12 punktów, 5 zbiórek i 4 asysty. Ty Lawson zaliczył double-double. Gallinari ceglił na potęgę (3/10, start 0/5), a trafiał najbardziej farciarskie rzuty w ostatnich sekundach... Birdman robił to co do niego należało. Ładnie wyglądał, rozgrzewał do czerwoności publikę swoimi akcjami. Ulubieniec. 6 punktów i 3 bloki. Hamilton grał ogony, Miller rzucał tylko wtedy kiedy musiał (7 punktów i 8 asyst od weterana). Hornets przegrali, bo byli słabsi. Teraz w back-2-back czas na mecz z Timberwolves. ARCYWAŻNY! Trzeba wygrać koniecznie i sprawić że Minny spadnie do drugiej ligi hehe! Co ciekawe nie wiadomo czy zagrają kontuzjowani Rubio i Love. Bez nich będzie duuuuuużo ciężej wygrać zawodnikom Hornets. Tak, tak, HORNETS! Na koniec znów o CST. Beka grana z Lawsona była. Łacha cisnęli z jego zabawnych butów cały mecz. O dziwo zmienił je po pierwszej kwarcie :) Twierdzili, że Karl mu kazał! PROPSY PANOWIE!

MVP: Afflalo KOZAK!
Najlepszy występ z ławki: LANCE LIN(IA)SANITY THOMAS, będą z niego ludzie!
Najsłabszy występ: A niech będzie, że Belli, choć na prawdę zadziwia, to skuteczność mogłaby być lepsza. Do towarzystwa dam tutaj drugiego włoskiego murarza. GALLINARI!
Gwizdki: Parę fauli mogli gwizdnąć, nie gwizdnęli. Niepotrzebnie gwizdali wszystko MANIMALOWI...
Krajobraz po CP3: Paul gra jak z nut, gdy JA od niego tego nie wymagam... No ale propsy pełne za mecz z San Antonio!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz