piątek, 18 stycznia 2013

Game 39 vs. Boston Celtics




Tak jest! Kto inny, jak nie Ornety, mógł przerwać serię sześciu kolejnych zwycięstw drużyny z Celtics. Kto inny, jak nie Hornety jest najgorętszą drużyną w lidze? Od powrotu Gordona na prawdę grają jak z nut, a w tym meczu Komisarz nie był nawet potrzebny! Dlatego nie rozumiem jego powrotu, skoro nie chcą forsować jego kolanek, to trzeba było pozwolić się mu dalej kurować, a nie odstawiać takie szopki... Albo lecimy na 100%, albo na 0 ziomek!

Początek nie zapowiadał tak 'gładkiego' zwycięstwa. Boston uzyskał przewagę i wydawało się, że nie da wyrwać sobie zwycięstwa, bo po prostu wyglądali za solidnie. Do tego Hornets tracili piłkę i głowę przy każdym posiadaniu. Generał w dniu swoich urodzin nie mógł wejść na właściwe tory, a ja zastanawiałem się jak spojrzę po porażce w oczy brata.

Nic z tych rzeczy! Hornets znów pokazali charakter, odrabiając część strat już w końcówce 1q, żeby na połowę schodzić z punktowym prowadzeniem. Druga połowa to już spokojniejszy okres gry, mniej błędów, więcej egzekucji. I jako tako kontrolowali przebieg spotkania, po tym, jak ustawili sobie wszystko na początku 3q runem 11-0. Nie pozwalali Bostonom stać się gorącymi, choć znów miałem czarne wizje w 4q, podobnie jak zeszłej nocy z 76ers. Tu katem mógł zostać Barbosa.

Szkoda, że mecz został zdominowany przez pojedynek syna z ojcem. Ckliwe wstawki były zupełnie niepotrzebne, a do tego nie mogłem znaleźć żadnego zdjęcia, na którym nie było Riversa, tylko był Aminu. No, ale młody na szczęście pojedynek wygrał, za co dostał szlaban!

PRZEJŚCIE

AMINU - CHIEF i wszystko jasne. Tak to on może grać, rzucając nawet 33 procent z gry, razem z jumpshotami (do ideału zabrakło właśnie tego...). Agresywny jak mało kiedy, dwa przechwyty z rzędu, trafione 12 z 13 osobistych (LOL JAK DUŻO), a było blisko double double, bo miał 9 zbiórek. W defensywie bardzo ładnie grał na Szczurze. Pięknie gra po tym powrocie!
DAVIS - Mewa Kochana przyzwoicie, choć znów wydawałoby się, że za krótko. Mimo to zdążył uzyskać double double (10 i 10), trafiał ważne dobitki, bo czaił się na nie jak pies potrójny. 
LOPEZ - No Lopcio znów chwalony przez obcych komentatorów. Trafiał pięknie, miał swoje akcje, po niektórych spin movach mówili, że nauczył go tego Brook. HAHAHAHAHAH dobra kpina. Chyba nie wiedzą który z braci jest lepszy... Miewałem też chwilę grozy, gdy Lopez musiał wyprowadzać piłkę spod własnego kosza. SCARY!
MASON - Coś nie halo, jeśli nie wchodzi z ławki. Pierwsze punkty dopiero w drugiej połowie, nie trafił żadnej trójki. Stracił moce bez Gordona. 
VASQUEZ - Chyba po melanżu urodzinowym się zaziębił, bo nie był w pełnej sprawności. Widać to po procencie rzutów z gry. Z drugiej strony jednak często rzucał, kiedy kończył się czas, więc były to dalekie trójki. Mimo wszystko, mimo nawet tej słabszej trochę gry musiał siedzieć długo na parkiecie. Aż 41 minut i znów 'otarł' się o triple double. Otarł się, bo miał 15 punktów, rekordowe 11 zbiórek (!!!) oraz 4 asysty. Właśnie te 4 asysty mocno mnie zdziwiły, bo wydaje się, że bliżej niż tej nocy tripla nie będzie... + jednej mu nie zaliczyli, czy to była kpina, że w ostatniej akcji nie zaliczono jego podania do Andersona? Jakaś marna prowokacja...
HENRY - Gra sporo, więc dobrze, ale niestety cały czas zmaga się z wahaniami formy, co nie pomaga w jej ustabilizowaniu i znacząco wpłynie na przyszłą redukcje minut.
RIVERS - No nie spodziewałem się po nim, że zagra na takim, przyzwoitym, jak na niego poziomie. Nie spalił się, wbijał śmiało pod kosz, unikał bloków, wymuszał faule (a może 2/2 z FT? A GDZIE TAM...). Gdyby tak wchodził z ławki i nie irytował, to dałoby się go oglądać. Props za ten mecz. 
ANDERSON - Cegli ostatnio na potęgę. Tylko ja zawsze mam te same pytania, czemu on tak długo gra jak tak marnie rzuca... Montana ma szczęście, że wygrali. 
SMITH - No nawet starał się bronić Garnetta. A za jakiekolwiek próby obrony ma wielkie propsy. Do tego trafił szalonego turnaroundera i ogólnie ogarniał w ofensywie
ROBERTS - Niestety, po kolejnym agresywnym wjeździe na kosz spadł niefortunnie na kostkę i coś sobie z nią zrobił. Poszedł do szatni, nie rzucał nawet osobistych. Oby nic poważnego, bo z Riversem na PG wróżę spadek z ligi. 
THOMAS - Coś tam było na rzeczy, że nie zagrał z 76ers, ale już tej nocy Montana wpuścił go na chwilkę. Niestety za mało, żeby coś mógł pokazać. 
SLOAN - A więc to po to Sloan został sprowadzony... Przewidzieli kontuzję Robertsa? Oby nic poważnego! On sam chyba liczył na więcej czasu antenowego, niż tylko minutę. 

Pierce miewał przebłyski, ale na szczęście nie dobił do swoich 20 punktów. Do tego został wyfaulowany, co mi zupełnie umknęło! Najs! Bass jak zwykle na bardzo dobrym procencie z gry, raz dał z góry na Andersonie. Ale widać że swój chłopak, z Luizjany, nie szalał! KG starał się jak mógł, swoje rzuty trafiał, 
ale młodzież nie dotrzymywała mu kroku. No i ten stary lis ładnie wymuszał faule bez piłki. Sędziowie dawali się nabierać. Bradley bardzo agresywnie bronił Vasqueza, raz z lepszym skutkiem raz z gorszym. Nadal nie rozumiem tego zamieszania wokół tego człowieczka. Rondo jak zwykle sęp, mając otwarte layupy oddawał na obwód. Nie wiem kiedy uciułał te 11 asyst (sęp), ale matko, jak on źle rzuca z gry (wyrwał się przed szereg z jumperem w 4q LOL). Serio można go nie kryć, bo mecz kiedy trafia zdarza mu się rzadko! UFOK! Do tego osobiste to jakaś parodia, zresztą jak całego Bostonu tego dnia (38%). Sully ostatnio gorący na szczęście ostygł widząc groźne Szerszenie. Jet Terry był Jetem Terrym, który rzuca wszystko co może z ławki. Na szczęście nie był ani przez chwilę gorący. Jeff Green oszczędził plakatowanie któregoś z wysokich Hornetów. Courtney Lee przemarnie. Nie jest wartościowa pomocą z ławki. Barbosa na szczęście grał tylko 3 minuty. I tak zaje*ał 7 punktów rozluźnionej obronie. Collins wchodził niby bronić wysokich, ale zbytnio się nie wykazał w tym aspekcie. 

Na horyzoncie mecz z Golden State. Wróci Gordon, co jest pewne i mam też nadzieję, że nie zobaczę Sloana. Hornets muszą pozostać najgorętszą drużyną w lidze! JAZDA!


I coś do posłuchania:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz