niedziela, 1 kwietnia 2012

Game 52 vs. Los Angeles Lakers



Na start wielkie podziękowania dla Zdzisia, za to, że pomógł mi w tworzeniu bannera i buttona na stronę! Wielkie dzięki!

A więc Prima Aprilis. A więc Hornets przegrali, to nie jest żart niestety... Chociaż mecz przebiegał tak, jakby miałby być wielkim żartem. Kobe za wszelką cenę chciał przejść do historii. Chciał, ale mu się nie udało. W konsekwencji został bohaterem drużyny. BEKA PRZEWIECZNA. TEN MECZ TO JEDNA WIELKA BEKA. Ale po kolei. Mecz zaczął się o magicznej godzinie 21.30. Po raz 2 w tym sezonie grali tak wcześnie. Usiadłem pełny nadziei na jakiś dobry mecz. I w sumie się doczekałem, Hornets początkowo ładnie wtapiali, ale z biegiem czasu cisnęli już ostrzej i przejęli kontrolę nad meczem w 3/4 kwarcie. Znów potwierdziła się prawda z tego sezonu, że z dobrymi drużynami grają dobrze, ze słabymi słabo. Podziwiam ich, za to, że z tak okrojonym składem (znów było ich 8) jadą bez skrupułów! Ciekawostka jest taka, że była to już piąta inna piątka z rzędu. 21 w sezonie! 21!!! Na 52 mecze! Monty ładnie rozpracował operację 'TANK'. Na ten mecz wykurował się już Jarret Jack, ale wypadł z kolei Carl Landry z powodu kontuzji kostki... Ehh taka szkoda, Landry by zmiażdżył lamę Gasola... Żona Ayona chyba rodzi już 5 dni. Może taki zwyczaj w Meksyku? Kaman już zdrowieje, Ariza wciąż poza grą. Zbliża się powrót Gordona! Wracając już do meczu, to Nowy Orlean zostawił tam kawał serca. Szkoda tylko, że Jack nie potrafi trafiać w samej końcówce, a Hornets panikują, jeżeli mają doprowadzić do remisu... Lance Thomas rozpoczął po raz kolejny w podstawowym składzie i nie pozwolił Lakersom w pierwszej akcji wykonać alley-oopa! Robił co mógł w defensywie, brakowało centymetrów, ale jak na gościa który ostatnio grał jeszcze w D-Leauge było świetnie! 6 punktów i 7 zbiórek (5 w off!). Był aktywny po obu stronach parkietu. Aminu kolejny raz świetnie zastąpił Arizę, ale znów głównie w defensywie. 7 zbiórek i 4 przechwyty, a do tego 10 punktów. Jason Smith znów miał problemy z faulami, ale to musiała być taktyka Lakers, aby jak najszybciej wyfaulować wysokich z Luizjany. 17 punktów i 10 zbiórek, a więc kolejne double-double w karierze od Jasona. Wygląda nieźle na parkiecie po tej nieszczęsnej kontuzji, zaliczył dwa kozackie bloki, znów bez odzewu w top10. Pytanie jest jedno, czemu to on dostał piłkę na 3 sekundy do końca meczu i musiał 'rzucać' za 3? Gasol zablokował go bez problemu, a Jason wyglądał na bardzo zdziwionego... Belinelli po dwóch magicznych poprzednich meczach zagrał kaszanę fest. Nie wiem, czy to nazwisko Kobasa tak na niego działało, czy może po prostu nie lubi grać w Los Angeles. Nie trafiał nawet z czystych pozycji i zaliczył efektownego air-balla. 8 punktów, 3 zbiórki i asysty. Skuteczność 3/12, a więc to nie był ten sam Marco. A może był? JACUNIO Jack, jak już wiadomo, to miała być odpowiedź na Bryanta :). Jak trafia, to seriami, jak pali głupa też seriami. 7/20, ale wyglądał dobrze rzutowo, a tak przynajmniej wynikało z przebiegu spotkania. Niestety, najłatwiejszy rzut był spudłowany. Specjalnie? Może. Może Kobe ustalił to z nim przed zagrywką. 18 punktów i 10 asyst, a więc solidna partia STATYSTYCZNA. Wie, kiedy przejąć grę, ale często mu to nie wychodzi. Mimo wszystko go kocham. Z ławki tłumy. Vasquez z tym floaterem niedługo będzie rządził w lidze. 12 punktów, 4 zbiórki i 3 asysty. KONKRETNIE. Ten trade to złoto, choć nadal tęsknie za Kuponkiem. Henry póki wbija pod kosz to jest spoko. I tej nocy wbijał. 8 punktów (4/6) i 5 zbiórek. O to chodzi, jeśli nie idzie dystans trzeba kombinować. Chris Johnson dostanie więcej szans do gry, a dziś wyglądał nieźle, choć nadal jest bezproduktywny w ofensywie. 6 punktów, 8 zbiórek i 4 przechwyty. NAJS! Po stronie Lakers nie wyróżnił się Kobe. Gość jest niesamowity. Był 0/15, a np. na 0/12 rzucił konkretnego airballa. Forsował, choć mecz zaczął od 4 szybkich asyst (LOL BEKA) i wydawało się, że to może być jego noc. Ta noc, kiedy gra z drużyną. Skończył jako bohater, ze skutecznością 3/21. JAKO BOHATER! Gdy rzucał osobiste było MVP, ale to chyba dla nieobecnego Ayona. 3/21, rzucał wszystko! Trafił w sumie najważniejszy rzut w meczu za 3 i został bohaterem. WIWAT KOBE! Andrew Bynum i Pau Gasol powinni zniszczyć Hornets pod koszem. Nie zrobili tego, a wiec BEKA. Wykręcili przyzwoite cyferki, ale powinni mieć ich 4 razy więcej. Andrew miał 19 punktów i 10 zbiórek, a na dobrą sprawę wykorzystywany był dopiero od 3 kwarty. Potencjał olbrzymi, ale przy takim towarzystwie będzie lipa. Gasol zamiast grać to żalił się sędziom, że ENDŁAN ENDŁAN miast zbierać piłki. 21 punktów (jeden kozak airball KOZAK MÓWIĘ) i 11 zbiórek oraz głośny śpiew... Ehh, gdyby tylko Landry grał... World Peace coś tam trafił, ale po prostu mam awersję na niego kiedy biega. Wiem, że to dziwne, ale tak jakoś już jest... Nie to, że go nie lubię, ale coś mam do niego... LOL. 8 punktów i 4 zbiórki. Ramon Session był bardzo aktywny na początku, gdzie zdobył większość ze swoich 10 punktów. Później był już stłumiony przez Kobasa, ale dołożył bardzo przyzwoite, jak na organizacje Lakers double-double z 10 asystami. DD od PG Lakers! Okazja do picia! Ławka to w sumie tylko Blake Steve. Trafił 3 trójki z rzędu i był KRULEM przez chwilkę. Wtedy to Kobe na czasie powiedział znamienne słowa.
"Już wystarczy". I tak Blake wylądował na ławce. Do 9 punktów dodał 3 zbiórki. Barnes przez większość spotkania zastępował MWP i robił to poprawnie. Trafił kilka dalekich dwójek. 8 punktów, 6 zbiórek i 4 asysty, a więc jak na ławkę Lakers to MAGIA. Grał jeszcze McRoberts, a więc w sumie zagrało ich 8. Co z tego, skoro Murphy i Ebanks byli na ławce? Josh dobrze zbierał, w ofensywie się nie udzielał. 8 zbiórek i 2 punkty. Szkoda tylko, że ma dziurawe ręce i puszcza piłki między nogami :) DWUKROTNIE. Cóż, zaczął się kwiecień, a więc ostatni miesiąc RS. 14 gier do końca, już tej nocy back-2-back w Phoenix. Na Denver wraca Gordon, ale mam nadzieję znacząco nie podskoczymy w tabeli. Wizards i Bobcats przegrywają wygrane mecze, Hornets też to zrobili (+10 początek 4q...). Mimo wszystko jestem zadowolony z przebiegu spotkania.

MVP: Bryant. Nie będę się narażał kibicom Lakers. HISTORIA TWORZYŁA SIĘ NA NASZYCH OCZACH! Chociaż był on fire z osobistych LOL. AHAHAHAHAHHAHAHAHAHAHAHAHAHHAHAHAHAHEHEHEHEHEHEHHEHEHEHEHEIHIHIHIHIHIHIHIHIHIHHIHIH LOL.
Najlepszy występ z ławki: Generał Greivis! Mistrzowski rzut!
Najsłabszy występ: AHAHAHAHAHHAHAHAHAHAHAHAHAHHAHAHAHAHEHEHEHEHEHEHHEHEHEHEHEIHIHIHIHIHIHIHIHIHIHHIHIH LOL. No i KRUL MAKARON.
Gwizdki: AHAHAHAHAHHAHAHAHAHAHAHAHAHHAHAHAHAHEHEHEHEHEHEHHEHEHEHEHEIHIHIHIHIHIHIHIHIHIHHIHIH LOL. No słabo, większość kontaktów dla Lakers, wszystko im uchodziło na sucho. PO CO?
Krajobraz po CP3: Mam nadzieję, że w pierwszej rundzie pomści Hornets i rozjedzie się po Lakers.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz