No i stało się, tragedia się stała... Jestem tym wstrząśnięty, zszokowany, po prostu mnie to przerasta. Nie wiem jak to powiedzieć, ale... It's official... Hornets poza play-offami. Nie mają już ŻADNYCH szans... Tak tak, jestem tak samo zdziwiony jak Wy. Marzenia o mistrzostwie odchodzą na następny rok. Jakoś to przeboleję, zostało w końcu tylko 13 meczy. W końcu ozdrowiał Kaman, choć na parkiecie wyglądał tak, jakby miał za chwilę się przewrócić. Wrócił też EL TITAN, który skończył fetowanie narodzin swojego dziecka. Co dziwniejsze, to wrócił w dzień SWOICH urodzin. I nie wystąpił w pierwszym składzie! Karygodne zachowanie Monty'ego! :). Mam nadzieję, że drużyna kupiła jakąś tequilę i łoili ostro w drodze powrotnej. W końcu urodziny są tylko raz do roku! STO LAT GOOSE! Życzę Ci abyś został tym samym koszykarzem jakim jesteś, a nawet lepszym, jeśli to w ogóle możliwe. Życzę także nagrody MVP, tak bardzo zasłużonej. WIWAT GUSTAVO! Jedynym pozytywem jaki wyniosłem z tego meczu był fakt, że wystąpiło aż 5 zawodników z ławki rezerwowych. AŻ PIĘCIU! Niestety Chris Johnson nabawił się kontuzji bańki i zagrał tylko 4 minuty. Phoenix od początku miało przewagę oscylującą w okolicy 15 punktów, kontrolowali grę, pozwalali grać rezerwowym. Cieszę się jednak, że wciąż zachowują szansę na play-offy. Alvin Gentry ma u mnie szacunek, za słowa, że Hornets pracują na parkiecie najciężej ze wszystkich drużyn w NBA. WIECZNA BEKA ZGODA Z PHOENIX. Po stronie Hornets raczej żaden z zawodników się nie wyróżniał. Thomas jako starter zagrał tylko 11 minut. 2 punkty i 2 zbiórki to mało, ale ukradł za to prezent Ayonowi, może być z siebie dumny :(. Aminu pracował OSTRO i robił standardowo czarną robotę Arizy. Punktował (9), zbierał (8, po 4 z każdej strony parkietu) i przechwytywał (3). Tracił także, bo aż 4 piłki. Mimo wszystko, czekam, aż zacznie również podawać jak Trevorek, bo przyszłość będzie miał świetną. Jason Smith musiał cały czas dogrzewać się na stacjonarnym rowerku, bo nękały go drobniutkie urazy. 14 punktów i TYLKO 2 zbiórki. Nad tym ostatnim elementem musi ciężko, bardzo ciężko, najciężej na świecie pracować, bo jego rekord kariery to 10 (na wf zbierałem w najlepszych latach po 10.5 na mecz przyp.red.). Belinelli popisał się obok Nasha najładniejszą akcją w meczu, a raczej wykończeniem. 14 punktów i 7 zbiórek to niezłe statystyki, widać, że seria trwa jako tako dalej, a mecz z Lakers był wypadkiem przy pracy. A może nie był? Przyszłość Marco widzę, jako świetnego backupa z ławki. Da radę. Jarret Jack dał na wstrzymanie, nie palił się do rzucania. 13 punktów, 5 asyst i 4 zbiórki od niego. Vasquez zaliczył toporny w ofensywie mecz i do 7 punktów (2/8) dołożył 6 asyst. Mimo to z nim na parkiecie Hornets byli, z jako jedynym na plusie, plus 10. Ayon odwalał jak zwykle kawał dobrej roboty, choć centymetrów nie wyhoduje, musi więc się wzmacniać z dnia na dzień. 4 punkty (2 reversy A JAKŻE), 6 zbiórek, 3 asysty (widzi dużo!) i 2 przechwyty. Słaniający się na nogach Kaman zebrał 5 piłek i rzucił 8 punktów (4/11). Cieszymy się jednak głównie, że ozdrowiał i nie wywołał w drużynie epidemii. Henry z kolei musi ćwiczyć i ćwiczyć na linii rzutów osobistych. Kolejny raz 50%, a to na pozycji SG źle wygląda. W Phoenix zatrzymany został Marcin Gortat. Już palił się na rekord swojej kariery, 5 mecz z rzędu z co najmniej 20 zdobytymi punktami. ALE NIE. ALE NIEEE. Tylko 13 punktów (zaczął ładnym reverse dunkiem) i 7 zbiórek od polskiej dumy numer 1. Sporo czasu przesiedział na ławce oglądając w akcji Robina 'szybkiego' Lopeza. Shannon Brown znalazł już swoje miejsce w składzie Suns i dobrze zastępuje Granta Hilla. 16 punktów i 4 zbiórki. Frye za dużo zbierał. Taki gość jak on nie może mieć aż 11 zbiórek, chyba, że stałby jak kołek pod swoim koszem. Do tego dołożył 14 punktów, 2 asysty, przechwyty i bloki. Dudley świetnie wygląda rzutowo, a tym razem zdobył 21 punktów i zebrał 7 piłek. Nash robił co do niego należało. Nie musiał nawet wysilać się ofensywnie. Rzucał w meczu tylko 4 razy, z czego wpadły 2 rzuty. Jedna jego akcja zostanie przeze mnie zapamiętana i aż dziw, że nie było jej w top10. Tak czarował w fastbreaku Vasqueza, że ten nie wiedział co się dzieje. Do tego 14 asyst, które nie robią przy nim wrażenia. Czekamy na jakieś 40! 14? CO to jest... :). Childress w tym sezonie gra ogony, a jak już gra, to przeciwko Hornets i trafia farciarskie buzzer beatery... 5 punktów i 6 zbiórek. Redd wróci i ja w to wierzę. Kiedyś zrobi to na pewno. Już jakieś przebłyski widać. Poskładają go. Gdzie, jak nie w Phoenix? 7 punktów od pechowca. Robin Lopez rozegrał nawet niezłą partię. Kolejny, który spina się na Nowy Orlean. Przynajmniej bekę z niego mieli tradycyjnie z CST i nazwali go Sideshow Bobem :). 10 punktów, 3 zbiórki, 2 asysty i 2 bloki oraz nawet niezły defence... Telfair i Warrick dupy nie urwali, zresztą tak jak całe spotkanie. Obie drużyny miały po 19 strat (Hornets czasem po 3, 4 z rzędu...), a co jest bardziej karygodne to fakt, że Hornets tylko 9 razy rzucali osobiste. Suns robili to 21 razy... Czemu tak trudno im wymusić faule wjazdem pod kosz? Czas na przerwę, na finał NCAA, a Hornets po kolejnej serii wyjazdowej wracają na swoje śmieci i razem z Gordonem powinni przywitać Denver. Wracając do NCAA, to nie wyśpię się PO RAZ SETNY... No, ale trzeba to zobaczyć. Po prostu trzeba, a zapowiada się świetne widowisko i jestem prawie pewien, że jeden, góra dwóch zawodników z Kentucky lub Kansas w przyszłości zagra w Hornets. Prawda, panie Robinson?
MVP: Napisałbym, że Dudley Dursley spoko, ale to Ayon miał urodziny! Do tego, świętował również Robin Lopez. Nie widziano ich na szczęście razem po meczu... :)
Najlepszy występ z ławki: STO LAT, STO LAT.
Najsłabszy występ: Ogólnie jednak, Hornets rozczarowali. Zasada słabo ze słabymi, dobrze z lepszymi się potwierdza. Gwizdki: Ja widziałem gwizdane same faule ofensywne i same kopnięcia piłek... ILE MOŻNA? Krajobraz po CP3: Paul vs. Nash to były pojedynki nawet na poziomie, nie powiem. Wtedy chociaż Steve rzucał cokolwiek mając konkurencję.
Śmiesznie się czyta ten "ból" w wypowiedzi, że Hornetsi nie wejdą do PO. Przecież to najgorszy zespół na Zachodzie więc w co Ty wierzyłeś?
OdpowiedzUsuńcieszę się, że to się czyta! widać, że jesteś (chyba?) tu nowy, bo często piszę z przymrużeniem oka :) dzięki za komentarz! zapraszam dalej.
OdpowiedzUsuńnie ma akapitow = nie czytam notki ;(
OdpowiedzUsuń