sobota, 14 kwietnia 2012

Game 59 vs. Utah Jazz



ZWYCIĘSTWO! WIWAT! HIP HIP HURRA! W sumie, można odebrać to jako niespodziankę, bo Utah wciąż walczą o PO. Albo walczyli. Mieli bardzo mały margines błędu, a Hornets zaskoczyli po raz kolejny, tym razem ze zdrowym Gordonem. Zdrowy Eric = (prawie pewne) zwycięstwo. Akurat forma dopisała w znakomitym momencie. TOM BENSON wykupił Hornets od NBA za 338 milionów. Jest okazja do świętowania, do picia, do CZAPY W WEEKEND! Czyżby początek nowych, wielkich rzeczy? Co z Monty'm i Dellem? Zmiana nazwy już jest pewna? Powstało wiele pytań, ale ulga jest olbrzymia. Wreszcie można zacząć działać. Benson, dotychczasowy właściciel drużyny futbolowej, New Orleans Saints zrobił świetny ruch, a Stern również zaciera rączki na pieniążki i fakt, że Benson jest długo związany z Nowym Orleanem. ZWYCIĘSTWO! WIWAT! HIP HIP HURRA!

Sam mecz był nawet ciekawy i bardzo zacięty, a zwycięstwo rozstrzygnęło się dopiero pod koniec 4q. Nowy Orlean niebezpiecznie zbliżył się do Sacramento i Cleveland, już na 2 mecze. Pozostało 7.Jestem jednak pewien, że do 20 nie dobiją. Nie są aż tak głupi. 5 meczy z drużynami, które na pewno będą w PO i dwa mecze z ogórkami. GS od dłuższego czasu tankuje, a Bobcats, to Bobcats. Nie można z nimi przegrać, bo będzie tragedia. Jakieś morale trzeba zachować, a zostały już tylko dwa mecze w Nowym Orleanie. Trzeba się jakoś z kibicami pożegnać GODNIE!

Piątek trzynastego nie był taki zły, dużo dobrych wiadomości się skumulowało, skoro Gordon przeżył i pojawił się BONSON (prawie jak JIMSON hehe). Ja jednak miałem pecha, bo nigdzie nie mogłem znaleźć streamu z CST. Nawet z odtworzenia nie ma... Chciałem sobie posłuchać, jak nigdy, co mają do powiedzenia o przejęciu klubu. W zamian jednak za to dostałem dwóch ogórków, o tak mizernym komentarzu, że chciało mi się spać. NIE POLECAM! BolerJACK i Harping chyba...

PRZEJŚCIE

AMINU - Świetna koszykówka, Monty miał jednak łeb, że zdecydował się na odsunięcie Arizy i granie CHIEFEM. Sprawdza się w każdym aspekcie i atletyzmem rozjeżdża wszystko. Ma świetnego nauczyciela i wiele dały mu treningi z nim. Wszystkie rubryki zapełnione. 11 punktów (wsady a jakże!), 7 zbiórek, 2 asysty, przechwyty i bloki.
SMITH - Tym razem miał na przeciw siebie prawdziwą armię podkoszowych co było widać. Był raczej przygaszony, starał się nie pchać pod kosz, bo po prostu nie miał warunków i żadnego asa w rękawie. 8 punktów, 8 zbiórek i 4 asysty. Atletyzm jak zwykle mile widziany, a był szczególnie w jednej akcji gdy zebrał dwie piłki w ataku dając sporo radości kibicom. Ewidentnie ulubieniec pikników. 
KAMAN - On z kolei przeciwko takim przeciwnikom czuł się jak ryba w wodzie. Starał się jak najczęściej wchodzić pod kosz, używając do rzutów tablicy. Półhaki, jakieś rzuty z odchylenia. Dawał radę, szczególnie w 3q, gdy w 4 minuty rzucił 10 ze swoich 19 punktów. Niestety, za dużo sobie nie pozbierał (4), ale i tak spisał się przyzwoicie.
GORDON - Wiedziałem, że to czy zagra, to game-time decision, ale jednak podchodziłem do tego sceptycznie. Na szczęście miłe zaskoczenie, szóste w tym sezonie. Jak gra to gra, bez oszczędzania, bez taryfy ulgowej dla przeciwników. Tyrone Corbin, coach Jazz, głowił się jak go zatrzymać, ale mu się nie udało. Daje GM dużo do myślenia. Łapał wszystkich na wykroku, mijał jak tyczki, pakował się pod kosz wymuszając faule (osobiste lipa, 1/4 HEHE) i kilka akcji kończył and1. W końcówce przejął piłkę i wcielał się w role PG, zastępując Vasqueza. Trzymał piłę, dryblował, a pod koniec czasu oddawał rzuty. Wpadały. 25 punktów (co ławka żyła w końcówce po jego rzutach!), raz zapakował z góry, pierwszy raz w sezonie! BEZ KONTUZJI! Do tego 6 asyst, gdy uwaga przeciwnika skupiała się na nim ten sprytnie oddawał piłki do lepiej ustawionych kolegów. Bez sępienia. GORDON MORDERCA ZABIERA NADZIEJE NA PLAYOFFY JAK ZABAWKI DZIECIOM.
VASQUEZ - Trafia te rzuty po zasłonach, to się chwali, rzadko kiedy się myli. Jednak jakoś w tym meczu był nieobecny, 11 punktów i 6 asyst.
LANDRY - Miał strasznie ciężkich przeciwników i zagrał kolejny przeciętny mecz z rzędu. Tym razem nie udało mu się ukryć deficytu wzrostu.
BELINELLI - Mała zdobycz z ławki (7), ale i tak do wielu aspektów nie da się przyczepić. Grał najdłużej z ławki i taka musi być jego rola, z którą musi się pogodzić. I tak zyskał ten cały sezon na kontuzji Gordona i raczej na pewno udowodnił swoją przydatność.
HENRY - On i Belinelli. Ciekawa koncepcja, którą Monty będzie musiał rozwiązać. Podobno Xavier jest przymierzany do pozycji SF. Oby tak było, bo musi grać. Tej nocy świetny występ, gra bardzo agresywnie. 6 punktów w 12 minut, a grałby jeszcze dłużej, gdyby nie te szybkie faule.
DYSON - Krótko, bez szału, jeszcze Monty nie ma odpowiedniego zaufania do niego, dlatego wolał grać z Belinellim i Gordonem na przemian na pozycji PG. Przez chwile grał jako plaster.
AYON - Znów dziwne i niezrozumiałe decyzje trenera dla mnie. Grał tylko w pierwszej połowie i to aż całą kwartę. Grał na poziomie, starał się bardzo w defensywie. Do swojego książkowego zagrania dodał już drugie, tym razem jest to po prostu dobitka. 2 punkty i 6 zbiórek i wielka szkoda, że nie grał w drugiej połowie przy tak przeciętnej postawie Landrynki.
CARROLL - Corbin ma problemy z obsadzeniem pozycji niskiego skrzydłowego. Carroll nie pomaga mu ich rozwiązać. Evans, Howard i Miles są kontuzjowani i raczej nieprędko wrócą. Watson i Bell wypadli na dłużej i też nie pomogą w upychaniu tej pozycji. Przeciętne zawody zapchajdziury. W dwa lata zaliczył już 4 kluby. Idzie na rekord?
MILLSAP - Gość potrafi zadziwić, z jaką łatwością umie zdobywać punkty. Żaden wysoki nie sprawiał mu problemu. Już w pierwszej kwarcie miał 13 punktów, a zmagał się z jakąś kontuzją nadgarstka i na ławce ciągle siedział z okładem. Rzuty lewą ręką nie stanowiły dla niego problemu. Z sezonu na sezon powinien być coraz lepszy i powinien zadziwiać coraz bardziej. Cud, że nie zechciał odrobić straty 10 punktów na minute przed końcem. Ostatecznie 27 punktów i 8 zbiórek. Do tego 3 asysty i przechwyty.
JEFFERSON - Miał przebłyski fajnej gry, pojedynek z Kamanem w 3q na przykład. 19 punktów, ale wciąż wyglądał, jakby miał spory zapas dobrej gry, którego nie użył.
HAYWARD - Mój ulubieniec ma olbrzymi kredyt zaufania u tego trenera. Gra najdłużej w drużynie, mimo iż jego statystyki nie powalają. Tym razem rzucał jednak na słabym procencie i zaliczył kilka strat. Jego smutna mina na koniec spotkania mnie dobiła... :( :(. W sumie Hornets mogli przegrać, ale nie smutaj już Gordonku... To nic, że nie udało Ci się bronić Gordonka. To nic...
HARRIS - Sporo czasu podzielił z Tinsley'em. Nie trafiał już tak mega farciarskich rzutów jak ostatnio, więc zdobył tylko 3 punkty dodając 8 asyst.
ŁAWKA - Burks ma kolorową przyszłość, jest świetnie przygotowany pod względem atletycznym i wydaje się bardzo pewny w swoich poczynania. Jego akcja, z podwójną dobitką robi wrażenie. Favors to bestia. Corbin tak uwierzył w moc podkoszowych, że Favors grał na boisku razem z Millsapem i Jeffersonem. Była moc! Derrick zaliczył potężne double double z ławki (13-12), a jeden jego wsad z top10 pokazuje, jak wielkie możliwości ma ten chłopak. Tinsley mimo tego, że jest coraz starszy to stara się jak umie maskować swoje braki. Świetny przegląd pola! Daje rade pod nieobecność Watsona. Kanter to melodia przyszłości, powoli, ale jednak, adaptuje się do NBA. 


Teraz czas na jeden z dwóch pozostałych meczy z Memphis, przedostatni przed własną publicznością. Grizzlies wciąż mają okazje uzyskać przewagę parkietu w pojedynku raczej przesądzonym, z Clippersami. Komu pomogą Hornets?

MVP: Gordon ERIC. Jak jest zdrowy, to zadziwia.
Najlepszy występ z ławki: Favors, który w jakiejś, choć minimalnej, cząstce daje kibicom podobną radość jaką dawał Deron. Wooooo to odważne stwierdzenie.
Najsłabszy występ: Carroll raczej miernie, jako podstawowy SF, choć z przymusu, drużyny która wciąż walczy o PO.
Gwizdki: Hmmm... gwizdali szczerze co im się podobało, raz lepiej, raz gorzej.
Krajobraz po CP3: Mecz z Memphis Nowego Orleanu, który bardzo by pomógł Clippersom. Jak odpłaci się Chris?

3 komentarze:

  1. Nevil, Ty draniu, jak mogłeś w takim momencie;-)
    Rozczaruję Cię, Carroll będzie naszym nowym Millsapem :-D

    OdpowiedzUsuń
  2. A niech będzie :) nie moje Utah, nie mój problem ;) bardziej jednak na Gordona liczę Haywarda, że nowym Jordanem będzie :)

    OdpowiedzUsuń