środa, 29 lutego 2012

Game 34 vs. Chicago Bulls



Było tak blisko, tak blisko, aby użądlić kolejną ekipę. Końcówka (właściwie ostatnia minuta) spieprzona totalnie, gorzej tego zrobić się nie dało! Nie wiem czy to było zamierzone, pewnie tak. Wszystko się powoli zazębia, maszyna zaczyna trybić, ale jeszcze sporo czasu na JAKIEKOLWIEK sukcesy :) Kaman na wylocie, podobno na wylocie i Gordon. Zobaczymy, już bliżej niż dalej końca sezonu, a na pewno bliżej 15 marca. Wracając do tej ostatniej partii spotkania, to była to komedia pomyłek ze strony Hornets. 4 kwarta to  szalone gonitwy Hornets, bo przegrywali już -11, a potrafili zrobić z TAKĄ defensywą run 13-0. PROPSY. Ayon trafił na 1.26 przed końcem i Nowy Orlean miał 4 punkty przewagi. Rose został sfaulowany i po dwóch osobistych zostały 2 punkty. Wtedy Jack musiał się popisać i stracił piłkę... Rose nie trafił rzutu, ale dobił piłkę Noah. Monty wziął czas, a jedne z końcowych punktów zdecydował się zdobyć Ayon swoim popisowym zagraniem. Niestety Taj Gibson się nie nabrał i zablokował ten rzut. Rose trafił farciarski rzut, ale po dobrym uwolnieniu, Jack nie trafił w obręcz i zaczęło się faulowanie... Szkoda wielka, można było wygrać z jednym z kandydatów do mistrzostwa (Bulls grali w pełnym składzie) i to na obcym terenie. Seria wyjazdowa zakończona, czas wrócić do domu. I tak jestem BAAARDZO zadowolony z postawy Hornets podczas tournée. Do drużyny Chicago wrócił po miesięcznej przerwie spowodowanej  kontuzją Rip Hamilton. Thibodeau ograniczył mu minuty, a Rip w 17 minut zdobył 5 punktów (na dzień dobry and1) i rozdał 5 asyst. Carlos Boozer pewnych nawyków nie zmieni, obrony u niego nie uświadczymy, jest plackiem WCIĄŻ. 14 punktów i 7 zbiórek oraz techniczny faul (jak Noah - za bycie plackami). Deng jak zwykle najdłużej w drużynie, ale rozegrał słaby mecz w ofensywie, ozdobiony pięknymi cegłami. Rozkręcał się jednak z biegiem czasu, a mecz skończył z 14 punktami (6/16) i 11 zbiórkami (początkowo zdobywał punkty tylko po dobitkach). Noah staje się klasowym all-arounderem. Gdyby partnerzy z drużyny wykorzystywali wszystkie jego podania to spokojnie zaliczyłby triple-double. Nie przepadam za nim, ale jego gra robi wrażenie, a jego zasłony wywołują uśmiech na twarzy! 15 punktów, 16 zbiórek (kluczowa dobitka), 5 asyst, 2 przechwyty i 2 bloki. Rose szczerze dupy nie urwał, jak na emvipi przystało. Co prawda kibice krzyczeli swoje i tak gdy rzucał osobiste, ale myślę, że to było akurat 'MVP' dla Ayon'a a nie dla Rose'a. 32 punkty (11/24) i 9 asyst. Ławka szczerze tak sobie, jeśli dalej będzie tak grała, to Chicago może mieć ciężko w PO. Najlepszy był Gibson. 7 zbiórek, 5 punktów i 5 bloków. Korver raczej ceglił za 3 (jak cała drużyna, 3/18), a jak już trafił ten jeden rzut, to na trybunach było wielkie poruszenie. WOW. Szacunek Kyle! Asik był Asikiem, nie Asem z poprzedniego spotkania obu drużyn. Watson długo się nie nagrał, Brewer także krótko, a teraz po powrocie Hamilton'a będzie jeszcze krócej. Do drużyny Hornets wciąż nie wrócili ani Okafor, ani Smith, więc skład pozostał niezmienny, z Jacusiem na ławce. Chris Kaman brylował w aż 3 statystykach pozytywnych (17pts, 11reb, 5ast), ale pozytywny obraz musiał SPLAMIĆ stratami. Wartość rynkowa Caveman'a waha się po każdym meczu. Oby była jak najwyższa, w pakiecie Kaman+Gordon można zyskać POŁOWĘ LIGI ZAWODOWEJ NBA! Ariza solidnie AS OLŁEJS! 16 punktów, 8 zbiórek, 4 asysty i 3 przechwyty. Do pełni szczęścia zabrakło mi tylko lepszego przykrycia Rose'a. Ayon średniawka szczerze. Poza tym, że to niekwestionowany MVP tej ligi, to dziś dał się wykazać kolegom. 5 punktów (znów 2 FG w kluczowym fragmencie spotkania, na sam koniec 4q, nerwy ze stali!), 4 zbiórki, 3 bloki (co zatrzymał Rose'a raz to szok, szkoda że potem Gibson zatrzymał jego) i 2 przechwyty. Belinelli był zbyt dobrze kryty by rozwinąć skrzydła, trafiał tylko czyste rzuty. Vasquez oddaje powoli minuty Jarret'owi. 21 do 28 na rzecz Jack'a. Wenezuelczyk 12 punktów i 3 asysty, jego zmiennik 10 punktów i 4 asysty. Boli ta strata w końcówce strasznie, STRASZNIE. Pozostali z ławki bez szału, acz stworzyli niezły kolektyw. Każdy coś dołożył i dzięki temu Hornets byli dalej w grze. Lance Thomas podjarany tym, że podpisał z NOH kontrakt do końca roku zdobył 5 punktów. Solomon Jones ewidentnie mu pozazdrościł. 10 punktów i 4 zbiórki. Donald Sloan pozazdrościł im dwóm, ale mecz przesiedział na dupie i raczej już tak zostanie. Henry wszedł, rozgrzał się do czerwoności, rzucał wszystkim, ale z mało wymiernym skutkiem. Przynajmniej osobiste wychodziły. 12 punktów (3/10, osobiste WRESZCIE 6/7) i 6 zbiórek (piła go szukała ewidentnie). Aminu 2 punkty, 3 asysty, 4 zbiórki, szkoda, że rzuty mu nie siedzą. Mimo wszystko jestem zadowolony, a byłbym bardziej gdyby nie ten KRETYŃSKI komentarz ludzi z nba.tv komentujących ten mecz. Jak znacie nazwiska to podajcie. MASAKRA jedna wielka. Nie dało się słuchać tych placków kompletnie. Początek meczu: rzuca Ayon, u nich Vasquez, Vasquez trafia, mówią Belinelli, Aminu dla nich ma na nazwisko Henry. Debile! Śmiali się z Arizy gdy nie trafił z pozycji wide-open, zapomnieli o TRZECH air-ball'ach Deng'a. BEKA Z WIEPRZY PRZEOKRUTNA. Nazwali nawet Derrick'a Rose'a MVP. Phi... DROGA LIGO, JEŚLI TO CZYTASZ, TO DO KOŃCA ŻYCIA ZAPAMIĘTAM JAK NAGRODA MVP ZOSTAŁA ODEBRANA OD CHRIS'A PAUL'A KUTASIE!

MVP: Aaaaayyyyyooooooooooooo......  Jednak Noah... :( Dobry mecz bardzo nawet spoko mi się podobały jego zasłony w ogóle pozdrawiam też!
Najlepszy występ z ławki: Cała ławka NO. Wygrali z ławką Chicago 39-19.
Najsłabszy występ: Eee.... Ashton Kutcher? Ławka CHI? KOMENTATORZY PADALCE!
Gwizdki: Ooo i tu sporo zastrzeżeń, a raczej wątpliwości. Niestety darmowe ILP nie działa i nijak mogę obejrzeć te sytuacje od nowa.
Po 1 wydawało mi się, ze gdy Boozer kończył akcje z góry, to pomagał sobie ewidentnie lewą dłonią odpychając obrońce Hornets.
Po 2 wydawało mi się, że gdy Noah zebrał kluczową piłkę i oddał Rose'owi, aby ten rzucał osobiste, w momencie podania Rose był poza boiskiem i szybko wskoczył. I tu moje pytanie, czy to jest prawidłowe zagranie?
Gwizdki dla Chicago, takie odniosłem wrażenie.
Krajobraz po CP3: Chris ewidentnie tęskni za Nowym Orleanem. Nie podaje tak dużo, nie przechwytuje tak dużo. Szkoda, ze nie pomaga NO w zdobyciu picku w drafcie. Dziś LAC przegrali u siebie z Minnesotą. WSTYD!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz