wtorek, 14 lutego 2012

Game 28 vs. Utah Jazz





 Wiwat Król kochany!
 Wiwat Sejm, wiwat Naród, wiwat wszystkie Stany!


WIWAT HORNETS! Wreszcie się doczekałem, po ośmiu porażkach z rzędu Nowy Orlean wygrał. Zwycięstwo tym ważniejsze, że zdolnych zawodników do gry było tylko dziewięciu! W tym takie tuzy jak Donald Sloan czy Lance Thomas. Miał nie grać także bohater tego meczu, Chris Kaman, ale ze względu na to, że Emeka wypadł po raz pierwszy w tym sezonie (kolanko, wiadomo hehe... / Williams said he was unsure how Okafor injured his knee. / BEKA STRASZNA), Sasquach musiał zagrać. Bez niego pierwsza piątka wyglądałaby niezwykle imponująco: Vasquez, Belinelli, Ariza, Aminu, Ayon. MOC! Zwycięstwa nie umniejsza nawet fakt, że Nowy Orlean był środkowym przystankiem serii back-to-back-to-back dla Utah. Z pierwszej piątki ekipy z Salt Lake City dłużej niż 26 minut grał tylko mój ulubieniec, Gordon Hayward. To właśnie ławka, a nie podstawowy skład narobiła tyle problemów Hornets w końcówce. Bałem się, że przewaga 20 punktowa to tylko mydlenie oczu, bo i tak zatankują także ten mecz. Na szczęście udało się zwyciężyć sześcioma punktami. WIWAT! Jak już mówiłem, bohaterem został Kaman. Zdobył 27 punktów (12/22, nawet nieźle), zebrał 13 piłek (6 off) w 42 minuty. Udawało mu się trafiać seriami, dzięki czemu Hornets mogli odskoczyć O DZIWO w trzeciej kwarcie (przecierałem oczy ze zdumienia, czy to NA PEWNO jest 3q? +20 nawet). Ariza standardowo cichutkie liczby, bo dzielił się czasem z Al'em. 9 punktów, 5 asyst (ahh te penetracje z oddaniem piłki), 5 zbiórek i 2 przechwyty. Wiadomo, był WSZĘDZIE! Ayon kolejne wielkie spotkanie. Pojawił się nawet w TOP10 (piękny blok!), choć z jego zagrań można by stworzyć małe TOP100 z tego spotkania.  13 punktów (6/7), 9 zbiórek i 3 bloki. MOC! Wchodził pod kosz, nie oddawał kretyńskich rzutów, grał dobrze w obronie. Zawsze MVP. Belinelli w SUMIE nieźle. W sumie, to miał zrytą skuteczność, bo tylko 3/13, ale trafiał osobiste, zawitał w TOP10 i w sumie wyszło nieźle, z konieczności chwilowo grał na PG, ZGROZA! Vasquez ciut lepsza skuteczność od Włocha, 4/12, ale dołożył do tego 10 asyst i przechwycił 3 piłki. Ogólnie cała drużyna świetnie wywierała presje na graczach Jazz (liczne podwojenia) i z ich 20 strat mieli aż 14 steali! Z ławki najdłużej Aminu. Tylko cztery punkty, ale MONSTER DUNK (czemu Belli był w top10, a to nie?) i świetny defence, wiadomo! Henry kompromitacja na linii rzutów osobistych, tylko 2/7. Nie wypada zawodnikowi z pozycji SG... Także 4 punkty od niego i nowa ksywa, CEGIEŁKA. Henry świrus dwa razy niebezpiecznie wylądował na plecach i bałem się, że może sobie uszkodzić kolano (hehe czarny humor). Thomas wszedł, pozbierał w ofensywie, zszedł. 11 minut i świetna akcja z Ayon'em zakończona przez Thomas'a pięknym revers'em. Pracuje ciężko na kolejne 10 dni kontraktu, w przeciwieństwie do Donald'a. Sloan (nie, to nie były trener Utah DŻERY) przez 8 minut zdążył oddać 4 rzuty, rozdać 2 piłki i stracić 2 piłki. Po stronie Utah wyróżnił się głównie z ławki Derrick Favors. 14 punktów (kilka ładnych wsadów) i 5 zbiórek. Devin Harris zagrał tylko 19 minut przez które rozdał 4 asysty. Raja Bell na początku trzymał swoją drużynę rzutami z dystansu. W sumie 11 punktów i płacz po tym, jak obciął go Trevor :). Millsap rozegrał fatalne spotkanie. 4 punkty (2/9) i 5 zbiórek w 22 minuty. Ewidentnie nie jego dzień. Bałem się OLBRZYMIEJ dominacji Utah pod koszem, na szczęście pomyłka. Jefferson starał się wykorzystać tą przewagę wysokich Utah, ale mu się nie udało. 14 punktów i 12 zbiórek oraz po 2 bloki i przechwyty. Kanter z ławki zabawny mecz, bo nie trafił z pod kosza dwóch dziecinnie łatwych rzutów. W sumie tylko 6 punktów przy 12 zbiórkach (5 w off). WIDZĘ POTENCJAŁ, zaskakująco łatwo piłka lądowała w jego rękach pod koszem Hornets. Hayward najdłużej w drużynie, 8 punktów, 2 asysty i 2 bloki. Watson z ławki popisał się farciarskim rzutem za trzy, który poprowadził do nerwowej końcówki. Miles ceglił na potęgę (1/8), a Burks wszedł w 4q i chodził tylko na linię osobistych. NUDA! 9 punktów (7/10 osobiste) i 4 zbiórki. Nastroje już lepsze, wiadomo, jedno zwycięstwo bardzo pomaga uwierzyć w siebie, szkoda, że ich ławka tak Hornets'ów pogoniła... Będzie lepiej, ale czy już teraz? Gordon w tym sezonie raczej już nie zagra i powątpiewam czy zagra KIEDYKOLWIEK (wyplute trzy razy przez lewe ramie). Można kwestionować wymianę Kaman'a, a może to CELOWY ZABIEG i gra tak aby skusić CHRIS'A DO POWROTU! Kto wie. I ogólny smutek, bez komentatorów z Nowego Orleanu. GDZIE JEST CST :( Te pajace z Utah rzucały jedzeniem sobie do buzi...  


MVP: Duet Kaman - Ayon, DEBEŚCIAKI!
Najlepszy występ z ławki: Favorek ofensywa, Kanter zbiórki. Dobry duet się kroi.
Najsłabszy występ: Millfap chyba, razem z Harris'em. Mierniutko jak na takie talenty. I osobiste Cegiełki, WIADOMO!
Gwizdki: Nie mam pretensji o nic, szkoda, że widowisko zepsute faulami w 4q...
Krajobraz po CP3: Paul mecz przegrał, Vasquez wygrał :) Choć nie wahałbym się przed wymianą tych graczy. CP notuje sporo strat w LA...

1 komentarz:

  1. Nevil, nie wiedziałem, że podkochujesz się w Gordonku :p
    urek

    OdpowiedzUsuń