środa, 21 listopada 2012

Game 9 vs. New York Knicks




Pojedynek najstarszych (wszyscy rozpoczynają swój setny sezon poza Copelandem) z najmłodszymi! Tak to było zapowiadane! Do tego wszyscy ostrzyli sobie ząbki na pojedynek Camby'ego i Davisa ( :D ), bo Mewa jest często porównywany do wybitnego Marcusa, ale...

Blałałty, wszędzie blałałty... W pojedynku Nowych drużyn lepsi ci z Jorku. Gdzie ci Hornets, którzy w tak fatalnym poprzednim sezonie potrafili tak fajnie bronić? Ten wcale nie jest lepszy, bo już z 3-6 nie da rady się wygrzebać (NOEL PRZYBYWAJ), a do tego obrona pozostawia wiele do życzenia. Gdyby tylko Knicks dłużej pograli swoim pierwszym składem na pewno rzuciliby z miliard punktów więcej. Na szczęście był Novak, który okazał się przyjacielem, nie wrogiem i rzucił tylko dwie z czternastu trójek.

Jeszcze raz zapytam, gdzie ta słynna obrona, gdzie obrona z zaangażowaniem? Wrzucili 14 trójek. No dobra, raz na rok to nawet kura... Problem jest taki, że w poprzednim meczu, CO CIEKAWE PRZEGRANYM, z Bucks, przeciwnicy wrzucili 13 trójek. I dalej, Thunder sypnęli ich 14 w meczu przed Milwaukee. Co będzie teraz? Indiana zarzuca Hornets trójkami? Taka defensywa to rzecz niedopuszczalna dla drużyny, która NIE MA ofensywy. Gordon raz wiadomo, Larry Johnson też nie zagrał, ale znów wypadła Mewa. Chyba grał w kręgle z Bynumem, ale on z kolei zrobił sobie coś z kostką. Monty ma szczęście do takich zawodników, nie ma to tamto.

Mecz jeszcze jako tako wyglądał do końca drugiej kwarty (pierwsza kwarta MELO vs. Hornets TRAGEDIA, ale 2q to ładny powrót już, poza samym startem, bo jak można na samym początku stracić piłkę nie wychodząc z własnej połowy?). Potem była brutalna rzeczywistość, bo Nowy Orlean nie miał żadnych argumentów. ŻADNYCH. Nawet Matt Carroll nigdy nie pomoże, BO JEGO KONTRAKT ZOSTAŁ WYKUPIONY HURRA!!!!!!!!!!! Jedyna dobra wiadomość tego spotkania!

Wesley próbuje żartować na majku, ale mu to nie wychodzi. Bo kto by się zaśmiał z żartu, że Camby ma 75 lat... Ehh Davidzie Wesley'u jesteś przykrym człowiekiem. Kent Brockman za to przyznał mi rację, co do tego, że Hornets przegrali ten mecz głównie prostymi pudłami z pod kosza. No przecież tak marnie nie można...

PRZEJŚCIE

AMINU - Regres WIELKI w porównaniu z początkiem sezonu. Nie dał rady Anthony'emu w obronie, a w ataku nie istniał. Oczywiście zaliczył dwie magiczne kontry, jedna ze stratą (Kidd złodziejaszek), a drugą z faulem w ataku...
ANDERSON - Anderson w S5 to chybiony pomysł... Rzuca tam te trójki na siłę, swoje punkty zawsze chyba dołoży, ale to jest zawodnik na drugie garnitury. Pozbiera piłki, bo jest olbrzymem, ale w takich meczach na nic się zdaje jego pomoc. No i z drugiej strony dziś musiał forsować strasznie, więc chyba można mu wybaczyć. Oby na Pacers wrócił Davis. 
LOPEZ - NA CH*J TEN PAJAC? Czemu Monty chciał go ściągnąć? Oddać go czym prędzej do D-Leauge, albo wymienić na kilku graczy z Polski. Mam olbrzymią awersję na jego grę, na jego ruchy, na jego fryzurę, którą tak pielęgnuje w trakcie meczu. Do tego zepsuł swoją serię, bo zebrał pięć piłek zamiast czterech. Ręce mi opadają, ale wygląda na to, że będą opadały jeszcze długo. I co z tych 4 zbiórek ofensywnych, co z tego 5/7 jak to jest największy MARNIAK w tej lidze? Zjadł go nawet 100 lat starszy i 98 lat lepszy Sheed. Pokuszę się o stwierdzenie, że i ja bym go zjadł, a nawet zjadłby go Czarek Trybański. Dobrze, że chyba sam to zrozumiał i zrzucił się szybko za faule...
RIVERS - Woooow najlepszy mecz punktowy w karierze, to chyba zasługa tego, że biegał za nim Kidd (i tak 3 razy szybszy, ale dawał mu fory)! KOZAK! Fajnie że wreszcie nie rzuca z gry 5%, a 50, no ale jak z taką kupą chodził na linię osobistych to byłem przerażony. Zastanawia się teraz przed każdym (rzutem, nie FT), ale nie może się bać! No i oczywiście kto jak nie on, skończył serię trójek w drugiej kwarcie. MUSIAŁ.
VASQUEZ - Na plus tylko to, że rzuca już na trochę wyższym procencie. Tym razem nie dowodził grą tak, jak to ma w zwyczaju. Czy grubasek tak na niego zadziałał?
SMITH - Lopez szybko leciał za faule, ale Smith to chyba już w ogóle nie chciał grać. Jak zwykle osobiste na plus, ale nie trafił żadnego ze swoich rzutów. Czas zacząć się martwić?
HENRY - Tak biednie roster już wygląda, że Henry musiał wbijać już w pierwszej kwarcie. Niestety, przez te 19 minut nie dał żadnych podstaw do tego, aby dłużej grać. 
MASON - Chyba chciałby zagrać w Knicks, bo tam bardziej pasuje wiekiem. Widać nie chciał im przeszkadzać w zwycięstwie. 
MILLER - Monty bał się go poczęstować większą ilością minut. W sumie się mu nie dziwie, ale mógł go dać na SG, a nie od razu do bronienia Melo. Efekt - w 1.54 na boisku Hornets byli -8.
ROBERTS - Ależ dał popis w drugiej kwarcie. Trzy trafione trójki z rzędu, no i dał prowadzenie. Niedługie, ale było, a to już coś. Ale on tak dobrze gra tylko wtedy, kiedy nie ma na boju Vasqueza. Jak już spada na SG to nie to samo. No i te spudłowane rzuty na CZYSTY kosz. Coś nieprawdopodobnego.
THOMAS - Też młodziutko wbił, ale za to JAKO TAKO bronił na Anthonym. Jeśli można to było nazwać bronieniem na nim, ale na pewno wypadł najlepiej ze wszystkich defensorów na Meloszu tego dnia. W przeciwieństwie do Henry'ego pokazał zaangażowanie i chyba będzie bronił częściej tych najlepszych SF. No i raz chciał ładnie przyflopować, aby wyrzucić z boja Chandlera :D. 

Brewer, to jest tylko jeden i nie jest to Ronnie (Ronnie też jest tylko jeden). Melo rozjechał wszystko w pierwszej kwarcie, a bronili na nim wszyscy zawodnicy Nowego Orleanu włącznie z Montym. Nie poskutkowało. Zdarzyła mu się masakryczna cegła, ale kto mu zabroni? Nie było sposobu, a Melo mógł sobie wypoczywać z uśmiechem na twarzy po pierwszej połowie. Chandler wrócił na swoje stare śmieci i pozabierał wszystkim te piłki, które należały do niego. Nawet grubcio Felton skarcił Hornets... Te pięć trójek... jakim cudem? AAA no tak, jak pięciu na boisku broniło na Anthonym... Kidd tą swoją opaską ROZPIER*ALA SYSTEM! Sheedowi zdarza się jeszcze forsować jakiś rzut, ale jemu to akurat bym nie zabraniał. Fajny powrót lubianego zawodnika. Smith zaczął cegłami, ale potem pociągnął drugi garnitur trafiając jakieś przypadkowe rzuty. Z Novaka to już beka, rzucał na siłę, ale w końcu coś tam wrzucił. Wraz z Linem coś z niego odeszło. Camby powinien wylądować z Heat, a nie w Knicks... Prigioni w tym wieku nie powinien lądować nawet w NBA, no ale to Knicks. Średnia wieku 48 lat. A może to recepta? Taki fajny start... Paczuszka White'a palce lizać, a Copelanda trzeba zabrać do fryzjera. Razem z Lopezem pajacują. Stern powinien jasno określić jakieś zasady fryzjerskie.

Czekam także na powrót do gry Barona NAJLEPSZEGO JEDYNEGO SŁUSZNEGO DAVISA. Iman też niech się kuruje, ale czy znajdzie się jeszcze miejsce dla Stata? Nie popsuje im chemii? Na te i inne pytania NIE ODPOWIEM!

Gwizdki oczywiście przeciw Hornets, szczególnie sam początek. Serio... Potem sędziowie nawet nie musieli nic gwizdać, bo nie było żadnej potrzeby. Walec sam dokonał dzieła zniszczenia.

No i czas w back2back na Indianę. Mecz o paskudnej porze, bo o 1. CO JA NIBY ZROBIĘ... Nie spodziewam się fajerwerków, a obawiam się meczu o stanie punktowym 53-51 dla Hornets. To może być katorga, a Mewunia może nie zagrać. 


I coś do posłuchania:




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz