czwartek, 8 listopada 2012

Game 4 vs. Philadelphia 76ers



Jawna kpina, bo z tylu meczy do wyboru o tej porze, ESPN puściło akurat ten. Przecież to była katorga, najokrutniejsza kara, zmusić kogoś do oglądania tego meczu. Powinni za to chłostać. Tego się nie dało oglądać. Mecz paskudny, absolutny kandydat do najsłabszego meczu w historii galaktyki. Hornets upadli tak nisko, że w rankingu NBA spadli już za Liberię i reprezentacje województwa Świętokrzyskiego. Pozycja 75 jest adekwatna! I można dziękować Niebiosom, że nie zagrał Kwame Brown. Nie wiedziałbym co się dzieje..

62 punkty, to niedorzeczne. Nie wyjść z 50 po trzech kwartach, BEKA. Jak już zdobyli ten upragniony 50 punkt byłem bliski otwierania szampana... W NBA Live 2003 rzucałem swoim zawodnikiem 107 punktów. STO SIEDEM. Ich rzucało jedenastu, ja jeden. Ich overall meczowy to chyba 45. Wstyd. SZEŚĆDZIESIĄT DWA PUNKTY. Najniżej w historii... akurat tej nocy... Mogłem to zrzucić na jeden czynnik, ale rano wynik jest ten sam! Niedowierzanie.

Na przyszłość już wiem, że do meczu tych dwóch drużyn trzeba podejść z dużym dystansem, bo co spotkanie jest to samo... Fajna defensywa (76ers kosili w D ładnie), ale mecze odbywają się bez ofensywy (Sixers bez osobistych przez dwie pierwsze kwarty :D). Jeszcze pierwsza kwarta tego nie zapowiadała, bo wszystko w miarę wyglądało przyzwoicie. Nowy Orlean rzucił nawet 19 punktów (przez pierwsze cztery minuty rzucili 2 punkty - wtedy sędzia mógł już śmiało kończyć mecz)! Przez cały mecz procent rzutów wyniósł 33. Czyli nie najniżej! Ale skoro strat naliczono 24 (ja widziałem tych strat z 216, w tym 140 w samej 3 i 4 kwarcie), a trafionych rzutów z gry 23 to coś jest nie tak. Przecież to GRUBA przesada. Oddać przez cały mecz 69 rzutów... I tylko cud, że 76ers to również ogórki, bo mogło się to skończyć przewagą stupunktową. Monty kombinował jak koń pod górę (po co te czasy w końcówce przedłużające katorgę...), Hornets grali nawet lineupem Roberts, Mason, Henry, Warrick i Lopez. Za słabo nawet na DE-League. LOL :D. No i ch*j mnie strzelał, jak nie wiedzieć czemu, czekali z oddawaniem rzutów do ostatniej sekundy...

W meczu nie zagrał Davis i nie zagrał również Rivers. Austin doznał kontuzji na treningu, albo po prostu wyczuwał kompromitacje. Szkoda, bo to mógłby być jego przełomowy mecz. Żartowałem hahahaha. Na jego miejsce wskoczył Darius Miller i w NBA zalicza więcej startów w S5 niż w NCAA... Davis dalej boryka się z problemami z głową. Gdyby to od niego zależało, to zagrałby w tym meczu, ale nowe zasady NBA tego zabraniają. Przez to Monty zapłacił ok 25 tys. dolarów, bo zebrał się na krytykę tego zwalonego przepisu...

Komentarz to tak przysypiał, że na Nowy Orlean wołali Orlando. Wcale się im nie dziwie, też tęsknie za Ayonem.

PRZEJŚCIE

AMINU - Niestety, jemu rzucać z dystansu nie kazano. Spod kosza jak najbardziej, jest przekozakiem, ale widząc, że nie idzie chciał coś ruszyć. Niestety zupełnie mu nie szło i chyba nigdy nie pójdzie tak, żeby seriami rzucał z dystansu. I tak chyba Aminu to największy pozytyw, bo jako jedyny rzucił dwucyfrową liczbę punktów (całe dziesięć), ale przy okazji zebrał 16 piłek! I nie byłby sobą, gdyby nie spudłował dunka, który spokojnie znalazłby się w TOP5.
ANDERSON - Fajnie, że trafia pod presją czasu, fajnie, że to ogarnia. Ale tyle in n outów to nikt chyba nie ma co on. Poza tym cegłówkami też potrafi straszyć...
LOPEZ - Komediant. No nie wierzyłem w te jego rzuty, po gwizdku, kiedy był faulowany. Zgrywus, tak mnie bawił :D. I ta panika z piłką, co mecz to samo...
MILLER - Początek bardzo przekonujący, bo trafił swój pierwszy rzut. Grał z poświęceniem, ale tego dnia po prostu się nie dało. Chyba nawet Jordan w prime nie dałby rady. 
VASQUEZ - Bez Generała na boisku Hornets nie istnieją. Przykre. Początek, tak jak Miller, bardzo fajny, bo ładnie rozdawał asysty, widział wszystko, ale do czasu, bo im dalej w las... Vasquez zdecydowanie za dużo podaje do Lopeza. Chyba dalej tęskni za takim centrem jak Ayon i podaje z przyzwyczajenia. 
SMITH - Koncertowo z ławki (początek tylko :D), bo w pierwszej kwarcie miał już osiem punktów. Niestety, nie mam pojęcia, czemu Monty nie trzymał go dłużej. Tylko 14 minut! I gdzie się uchowało tych pięć bloków? Widziałem ze 3, ale żeby aż 5?
MASON - To jego spodziewałem się w S5, a nie Millera. Jako jedyny nie dorzucił cegiełki do tego, aby nie było kompromitacji. Za to kompromitujące zero punktów...
HENRY - Rzut z dystansu wygląda bardzo fajnie, ale ma fajnie wpadać. Tego jeszcze nie ma, a rzuty z bliskiej odległości wyglądają jednak marnie...
ROBERTS - To nie jest jeszcze rozgrywający na miarę NBA (na kontrze 3 na 2 oddaje niezrozumiały zupełnie rzut - nietrafiony). W RFN sobie radził, ale tam grał z Aryjczykami, a tutaj nie radzi sobie ze swoimi braćmi. Ostatnia akcja pierwszej kwarty to czysta panika... Ale gra z czystą głową i jest największym optymistą drużyny. Ten rzut, gdy chciał zdobyć punkty na Hawesie najlepiej to oddaje. 
THOMAS - Energia jest, bo u niego być musi. Jego główny walor. Poza tym ten sezon bardzo marny. 
WARRICK - Zagrał! I tylko to można odnotować. 

Wright ceglił calutki mecz, wreszcie trafił w końcówce dwie trójki z rzędu, a ja pomyślałem że rozstrzela Hornets już do końca. Na szczęście popisał się wtedy przepięknym niedolotem. Kompletnie bez formy. Teddy Young na kompletnym luzaku osiągnął double double. Robił co chciał. Allen trafiał mid-range. Trafiał nawet Turner, ten marniak, który w tym sezonie rzucał tylko 28%! Czemu pobudka akurat w tym meczu? Holiday pięknie asystował swoim koleżkom. Razem z Youngiem najlepsi zawodnicy. Hawesa nie liczę, bo ma paskudną fryzurę LOL :D :D :D. Beka na zawsze z tego :D. Nick Young niestety rano nie włożył chyba mózgu... a szkoda, bo ode mnie miał zawsze propsy. Te akcje, kiedy robił kroki, a do końca kwarty było 16 sekund... Niezrozumiała jest jego bania. Skoro punkty zdobył nawet Wilkins, to po prostu nie dało się tego wygrać. 

Gwizdki przeciw NO, ale to nie dziwie się sędziom, gwizdali za karę. Sam bym gwizdał, a trzeba przyznać, że nagwizdali się chyba za wszystkie czasy. Tylu ofensywnych to dawno nie widziałem, jakieś głupiutkie bloki... Kroki wszechobecne. 

Mecz do zapomnienia, błagam niech już ucieka z tej głowy. Wstyd. Teraz czas na Charlotte Bobcats i tego meczu już nie można przegrać. Bo pojawią się memy... Davis, Rivers (LOL, nawet Ty) WRACAJCIE i RATUJCIE HORNETS Z TONONCEGO STATKÓ.

Oglądacie na własną odpowiedzialność:


I coś do posłuchania:



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz