niedziela, 18 listopada 2012

Game 8 vs. Milwaukee Bucks




3-5. Taki start sezonu. Kilka lat temu po takim starcie poleciała głowa Byrona Scotta, co było wielką głupotą i niekompetencją ówczesnych władz Hornets. Gdyby w tej sytuacji zwolnili Monty'ego to chyba podziękowałbym tej drużynie :). Mimo iż porażka z tej nocy była z przeciętnymi Bucks (każdy przeciwnik ma dzień konia z NOH, pewnie jakby chcieli to by trafiali rzuty z połowy...), którym jednak trzeba przyznać, że wychodzi sam początek sezonu. Spokojnie, Hornets niedawno byli 8-0 i nikt im pomników nie stawiał. Zaraz wróci ceglenie BJ i Monciaka, a biali (wiadomo kto jest biały, a kto czarny) nie będą potrafili skakać.

Bo jak można przegrać z Bucks to raz, ale rzucając 53% z gry? Kurna, ekstra procent, co mogło pójść nie tak? No, ale nie da się wygrać nie zbierając przez większość meczu w ofensywie i pozwalając na miliard takowych przeciwnikom (dwie siatkarskie akcje pod koszem Hornets, co najmniej z 7 czy nawet 8 w ofensywie...). Fajnie że pozbierali pod koniec 4 kwarty, ale to nie wystarczy. No i 20 strat, Monty po tych początkowych był w szoku. To jest już chyba wystarczająca odpowiedź na niepowodzenie. Plus olbrzymi fart graczy z Milwaukee. Trójki rzucane seriami i po prostu nie pozwolili zbliżyć się zawodnikom z Nowego Orleanu na bliską odległość.

Mimo wszystko cieszy to, że Hornets nie zapomnieli jak się rzuca 100 punktów w meczu. W zeszłym sezonie takie mecze były totalną rzadkością, a w tym wygląda to już dużo lepiej jeśli chodzi o ofensywę. Szkoda, że tej nocy w parze nie szła z tym defensywa (asysty pod kosz Bucksów JAK W MASŁO). Zabrakło w tym elemencie trochę Davisa i co ciekawe Riversa. Nie mówię już o samej końcówce, w której NIE MIAŁ PRAWA grać (i nie grał), ale spodziewałem się, że pokaże choć trochę umiejętności defensywnych na Monciaku. Został jednak przeszkolony jak taniutka dziwka i nic dziwnego, że jest na razie 'tylko' starterem, człowiekiem pierwszym do zmiany.

PRZEJŚCIE

AMINU - Po co biegasz do kontr sam jak palec? Nie gonią cię lwy na sawannie. Ani psiarnia na blokowisku. Ogar! Głupie straty niestety są bardzo na minus w tym spotkaniu. Pojedynek Chief vs. Harris dupy nie urwał, bo nie miał prawa. Zastanawiam się, jak można nie było wygrać tego meczu, bo Aminu trafił pierwszą trójkę w sezonie (cały dzień chodzę na galowo, w końcu takie święto)! Tego najbardziej u niego brakuje, bo paczki jak zwykle full opcja. Do tego ta czapa na Dalembercie. HAHAHA zjadł go i wypluł, a i tak nie otarł się o TOP65 akcji danej nocy. 
DAVIS - Ogarnij się Davis. Jak można takie słabe mecze przeplatać z tak świetnymi? Wreszcie poprawiona selekcja rzutowa, fajnie dostawał się na linie rzutów osobistych. Te dwie akcje and1 w samej końcówce poderwały mnie z fotela, no ale w defensywie trochę nie ogarniał. Do tego +/- najniższy z całej drużyny nie świadczy dobrze. Nadal zdarzają się mu głupie podania, więc o triple-double z asystami może pomarzyć. To podanie do jednej z reklam było mistrzowskie! Aaa i te 11 zbiórek, to ma być co mecz a nie od święta. 
LOPEZ - Przedostatnio jedna zbiórka, ostatnio dwie zbiórki. Proste, że tej nocy musiały być trzy. Strach pomyśleć co będzie, jak ta seria będzie kontynuowana. Drżyjcie rekordy NBA, Lopez the Rebound nadchodzi! Batman już go woła żeby wsiadał! TRZY JE*ANE ZBIÓRKI NA PROPSIE ROBIN. Wstyd taki sam na tablicach jaki przynosi Brook. A mecz zaczął tak fajnie... W końcu 2/2 po indywidualnych piruetach to nie przelewki. 
RIVERS - Dobrze, że nie jestem człowiekiem nerwowym i nie obudziłem swoich ziomków podczas tego meczu. RIVERS MARNIAKU. Z jakiej paki Monty pozwolił ci grać w tym meczu jakiś czas na rozegraniu... Ta panika, gdy nie wiesz co zrobić z piłką... Musisz robić kroki w każdym meczu...? Pewnie jesteś sabotażystą w drużynie i tylko marzysz o grze dla tatusia... Ch*j strzela już czasem na to jak on gra... POBÓTKA ZIOMÓŹ. 
VASQUEZ - Sędziowie szybciutko zwietrzyli to, że Generał będzie bronił fest na BJ. Bo jak inaczej nazwać faul na akcje 3+1? Potem jeszcze jeden faul znaleźli i do boksu. Dobrze jednak, że ci gracze się ziomkują i Jennings jakiś czas później pozwolił Vasquezowi na tę samą akcje. Najpierw Miller, teraz Vasquez. Czy to znak, że akcje 3+1 będą już co mecz? No i do tego mistrzowskie 11 asyst. Asysty - produkcja dystrybucja masturbacja! 
ROBERTS - Już nie ten sam Niemiaszek co na początku sezonu. Coraz fajniej zastępuje Greivisa i coraz mniej się martwię o to, co zrobi z piłką. 
MASON - Nie czai się. Ma piłkę i rzuca, bo czuje się dobrze. Pokazuje środkowego palca (mamy tam staw międzypaliczkowy wzmocniony więzadłami pobocznymi, które zapobiegają ruchom odwodzenia i przywodzenia oraz przeprostom - KOLOKWIUM Z ANATOMII) tym gagatkom z ESPN co go nie dali do ESPN500. Piz*y z Los Angeles...
ANDERSON - Nic na siłę, a na prawdę będzie dobrze! Cel osiągnięty, bo jest najczęściej rzucającym (rzucającym, nie trafiającym) graczem za 3 w lidze. Dramatyczną czapę dostał w samej końcówce i co by nie mówić, tym i jeszcze jednym rzutem zepsuł CAŁY MISTERNY PLAN. Gdyby tylko był w tym miejscu Ayon... To na pewno nie miałby piłki w tak ważnym momencie meczu i nie rzucałby trójek jak głupi. No, ale też nie dorzuciłby chyba 20 punktów... I nie miałby miliarda in n outów... W NBA TAK TYLKO ANDERSON. 
SMITH - No, nawet często dostaje się na linie, jest w tym systematyczny. Szkoda, że gdy wyskakuje, to nie potrafi wpakować alleya z góry. Tu potrzebny jest Chris Paul, który nauczyłby tego nawet Davida Wesleya. 
MILLER - Jakie miasto taki Leszek Reggie Miller. 100% za trzy. Mam nadzieję, że będzie pewniejszy i będzie częściej rzucał w meczu. Wyleczył Henry'ego z grania. 

Tobiasz Harris nie może trafiać w takim meczu. Ersan marny Turek wymuszał szarże... Sammy start przyzwoity, ale jak go zgasił Aminu to już nie wrócił do świata żywych. Ellis czarował tymi swoimi głupkowatymi rzutami. Raz skręcił się o 360 stopni, zaraz potem 720. Słyszałem, że idzie na rekord i żachnie 7800 stopni. No i wygrał w końcówce tymi rzutami z jednej nogi (w nodze znajdziemy staw krzyżowo-biodrowy, staw biodrowy, staw kolanowy, staw piszczelowo-strzałkowy, staw skokowy górny i staw skokowy dolny). SZLAG. Jennings wygląda zupełnie inaczej niż w zeszłym sezonie, czyli lepiej. Nie cegli już masakrycznie i potrafi podać. No i żeby wygrać, musiał być na parkiecie aż 40 minut. Dunleavy'ego chyba przemilczę... Czy nade mną wisi jakieś fatum, że ZAWSZE jakiś marniak musi zacząć rzucać? CO ROBIĘ NIE TAK? CZEMUUUUUUUUUUUUU. Do tego przed meczem przepowiedziałem Udriha jako kata Nowego Orleanu. I jak sam początek miał mierny, tak w czwartej kwarcie musiał odpalić trójki... Sandersowi muszę podziękować za osobiste, ale zganić za te bloki... Daniels ma najlepsze zdjęcie na TV Companion, bo to zdjęcie jego siostry bliźniaczki. Nawet ten ćpun dorzucił trójkę... Udoh mógł zostać bohaterem i przyznać sporną piłkę dla Hornets. Nie zrobił tego i zostanie potępiony... A Henson na razie mało gra, jak na pick w pierwszej dziesiątce draftu. 

Gwizdki oczywiście dla gospodarzy... W czwartej kwarcie myślałem, że nie zobaczę ŻADNEGO faulu ze strony Milwaukee. No i w sumie Bucks rzucali osobiste 24 razy, a Hornets tylko 22. Przypadek? I piłka sporna jak zwykle do Bucks. Trzeci raz w tym sezonie poszła już do przeciwników w takim samym momencie meczu. No nic, czas zbierać hajs na wtorkową kopertę. Ligi fair play nie da się wygrać, trzeba robić machloje. 

Bucks druga drużyna wschodu, to teraz czas na pierwszą, Nowy Jork Niks. Będzie ciężko, ale nie ma rzeczy niemożliwych. Koperta gotowa, a ja czekam na pojedynek Carroll Davis vs. Anthony. Czy Melo nauczy czegoś Mewę?


I coś do posłuchania:


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz