środa, 3 kwietnia 2013

Game 74 vs. Cleveland Cavaliers


Z meczu drużyn walczących o pierwszy pick górą Hornets. A więc w pojedynku tankujących górą Cavaliers. No i było to zwycięstwo dość wyraźne. 20 punktów przewagi w meczach z udziałem Nowego Orleanu to rzadki widok. I zazwyczaj te 20 punktów jest w drugą stronę... Tutaj jednak niespodzianka i powolna rehabilitacja przed podsumowaniami sezonu. Choć start niczego fajnego nie zapowiadał, bo znów nie obyło się bez miliarda strat... Dobra drużyna zaraz by ich ukarała...

Na mecz wrócił Irving. A byłem przekonany, że ta sztuka mu się nie uda. To była niespodzianka in plus, bo bez niego byłby to jeszcze bardziej jednostronny pojedynek. A wszystko za sprawą koncertowej gry graczy z Luizjany w drugiej połowie. Do przerwy przegrywali z Cleveland jeszcze jednym punktem, żeby potem odpalić działa. Wrócił Generał i wreszcie można było to odczuć.

Hornets zdobyli w tym meczu aż 112 punktów, co jest drugim najlepszym wynikiem w sezonie. Raz zdobyli 113, ale w przegranym spotkaniu z Bucks. Świadczy to o defensywie trenera Scotta... Który powinien być teraz w Nowym Orleanie... Z Paulem, Westem i Chandlerem... I Mo-Petem!

I taki ten wpis będzie smutny i wybrakowany, bo piszę to z wielkim opóźnieniem... To przez arcybiskupa Gregory'ego Aymonda, który był obecny na tym meczu. Gadka o papieżu w Stanach Zjednoczonych zawsze na propsie!

PRZEJŚCIE

AMINU - Mógł przejść obok meczu zupełnie niezauważony. Nic nie musiał, mógł wszystko. 
DAVIS - Żerował na asystach przyjaciół, ale robił to na tyle przyzwoicie, że spokojnie ze 3 razy mógłby się pojawić w top10. Pojawił się tylko raz, ale z konkretną paczką. Znów potężne double double i boli to, że nie grał tak od początku sezonu...
LOPEZ - Ewenement z tymi zbiórkami w ofensywie przy jednoczesnym graniu gówna w niej właśnie... 
GORDON - Eric takie mecze lubi. Wcześnie wygrany, to może udać się delikatnie w cień i stamtąd odpalić raz na jakiś czas rzut. Raczej w cieniu. 
VASQUEZ - Z deczka obsrany, skoro nie zagrał z Miami, ale przynajmniej wrócił po kontuzji z tarczą. No i tym meczem udowodnił, że jest głównym kandydatem do MIPa. Wreszcie. 25 punktów i 9 asyst (większość do Mewy Kochanej, wrzucał mu aż ZA dużo). Zabrakło tej jednej, ale znów brakuje wykończenia akcji ze strony ziomków... Wbijał pod kosz, że aż było mi miło. 
ANDERSON - Andy w meczach o pietruszkę potrafi odpalić. Więc wychodzi na jedno, że po prostu nie radzi sobie z presją... Z drugiej jednak strony zapamiętam go dobrze, bo tymi lepszymi meczami skończy sezon. 9/14 i 5/7 za 3. 
HARRIS - Czy ten gość trafił jakiś rzut z gry? No przysięgam, że nie pamiętam (przyp. red. trafił 2 razy z Memphis, a w sumie z Nowym Orleanem grał już ich 9). ŻENADA... 
MILLER - LET HIM SHOOT! Miller 'wreszcie' 3/7 z gry, w tym trafione dwie trójki i buzzer na Izraelcu. Start meczu niemrawy, zupełnie niepodobne do niego dwie straty. I znów cierpi na tym, że Gordon gra w pewnie wygranym meczu...
ROBERTS - Największa beka z tego, że kiedy pojawił się w Rookie Ladder, to nie zagrał słabszego meczu, a i tak z Laddera wypadł... 15 punktów, 3 asysty i bardzo solidna gra! Będę tęsknił... 
AMUNDSON - Pozwolił Livingstonowi na sobie zapakować. Ma serce do gry! I za często zbija piłki miast je łapać...
HENRY - Morale idą w dół, jeśli w taki meczu grasz 26 sekund...
THOMAS - -||-

Gee wpadł w jakiś dołek formy. Thompson swoje zrobił, cichutkie double double. NAJCICHSZE! Zeller raczej ograniczany. Ellington na początku leciał pięknie, ale się opanował z czasem. Kyrie robił cuda niewidy, dwoił się i troił, żeby trzymać drużynę w ryzach. A może chciał po prostu pokazać, że wciąż jest i nawet po kontuzji Uncle potrafi grać? Może. Na pewno Cavs przegrali. Walton potrafi zaskoczyć fajną asystą... A gra w tej masce, bo chyba myśli, że go nie poznają LOL. Livingston co miał jedną paczkę na Amundsonie, to GŁOWA MAŁA. A i tak nie było tego w topce... Przecież to była MIAZGA! Do tego już na zawsze każdy komentator w meczu przypomni o jego kontuzji. Tak jak będą to robili Kevinowi Ware, o ile ziomek się podniesie. Miles ceglonko na poziomie. Cycuszek Gibson niewidoczny. Speights na wielkim propsie. Granie po weterańsku. Lwia część tej drużyny jeszcze wiele się od niego nauczy. Casspi wszedł i grał gówno. Żyd już się chyba skończył w tej lidze. Kevin Jones nieodnotowany. 

Czas na mecz z GSW i trzeba ten mecz wygrać. NIE MA INNEGO WYJŚCIA. Idąc za wpisem z MVP, GSW nie wygrało jeszcze całej serii w sezonie z Nowym Orleanem NIGDY!


I coś do posłuchania: 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz