sobota, 20 kwietnia 2013

Game 82 vs. Dallas Mavericks


Nastał czas na wypowiedzenie tych słów. To oficjalny koniec... 82 mecze za mną, kolejny w pełni zaliczony sezon. Kolejny sezon wielkiego niedosytu, ale na rozliczenia jeszcze przyjdzie(?) czas. Ostatni mecz sezonu rozegrany w Dallas, a więc już bez żadnego ciśnienia odniesiona kolejna porażka. Mecz był tak nudny, że udało mi się przysnąć w 4q.

Dallas chcieli (za wszelką cenę?) uniknąć ujemnego bilansu, a gracze z Nowego Orleanu im w tym nie przeszkadzali. No bo jak by wyglądało, jeśli Dallas mieliby ujemny bilans? Czegoś takiego nie było bodajże od 13 lat. A do tego Mavericks coś tam jeszcze narobili szumu, że z gównianego bilansu wyszli nawet tak wysoko. Także w meczu 'o nic' górą przeciwnicy.

Vasquez dobrze wszystko przemyślał, bo nie chciał spaść tym meczem poniżej 9 asyst na mecz. Więc znów odezwała się 'kontuzja' kostki i nie musiałem oglądać kolejnego marnego meczu z jego strony. Co ciekawe, na początku w wyjściowej piątce widniał Anthony Davis, a ja miałem nadzieję. Niestety, to był ŻART. Najmarniejszy z marnych, albo po prostu zwykła pomyłka. Tak czy siak, w s5 zagrał Andy...

I w porównaniu do poprzedniego meczu nie było aż tak ohydnej różnicy, a Hornets w 4q zeszli nawet do 6 punktów straty. Odechciało im się. Głowami byli już na wakacjach, a ja się im nie dziwie, choć wypadałoby te stroje uhonorować w jakiś sposób, a tak pozostał mały niesmak z tak słabego bilansu. 27-55. DRAFT! Ale mnie to już zbytnio nie interesuje, choć póki będą grały tam znajome mordki, zawsze będzie fajnie na nich spojrzeć od czasu do czasu.

I w trakcie meczu, miast grać i komentować to Fox Sports zaczęli nawijać o szansach draftu... AMATORKA.

PRZEJŚCIE

AMINU - Dziękuję mu za tą końcówkę sezonu i po cichu liczyłem, że uda mu się dobić do 20/20 w tym meczu. Dwadzieścia zbiórek! CZAICIE? Zebrał chyba każdą piłkę, jaka była w jego zasięgu i szkoda, że grał tak krótko, bo mógł się żachnąć na 50 reboundsów. W zbiórkach właśnie Hornets wygrali aż o 21, ale niestety nie miało to żadnego przełożenia na wynik. Ale Aminu robił to z taką łatwością, że głowa mała. W 7 minut miał ich 11, ale potem powoli wyhamowywał. Do tego był najlepszym punktującym w drużynie i do 20 punktów zabrakło 4 oczek. Atakował kosz, rzucał z mid-range. Do pełni szczęścia brakowało trójki. Poprzedni rekord w ilości zbiórek w kwarcie należał do Rambisa i wynosił 13. KLASA AMINU! Dallas po połowie 15 zbiórek, Aminu 17! Ale za to w stratach było 12-0 dla Hornets LOL! 
ANDERSON - 4/13 z gry to takie małe podsumowanie sezonu przez Andersona. Tribute dla niego samego. Zadziwiające 6 zbiórek w ofensywie, ale gdy blokowali już Lopeza i Aminu, to ktoś musiał. W ogóle, Hornets zebrali 25 piłek na atakowanej tablicy! 
LOPEZ - Co tu dużo mówić. Zagrał w 82 kolejnym meczu. Tytan. On też obudził się dopiero w końcówce sezonu, jeśli chodzi o zbiórki. Bo double double u Robina to niezwykła rzadkość, a 14-13 w tym meczu pozytywnie nastraja w przyszłość. Mógł mieć tego dużo więcej, ale Brand potem ogarnął jak nie dawać zbierać mu w ofensywie. Poczuł też, że już koniec sezonu i rzucił piłkę prawie za 3. 
GORDON - Ścigał się z Andersonem i gdyby nie to, że narzucał trochę osobistych to byłaby kolejna kompromitacja z jego strony. A tak dociułał do 16 punktów, czyli swoją średnią wyrobił. 4/17 z gry, ciekawe czy to jego ostatni mecz w tym stroju. Tzn. w tej drużynie ma się rozumieć. Dziwne było też, że z 4 czy 5 razy bronił na Nowitzkim. To nie mogło być tyle pomyłek... 
ROBERTS - Gordon ścigał się z Andersonem, a z Gordonem ścigał się Roberts. Trzej panowie, których skuteczność przegrała ten mecz. Niemiec 5/17 (dlatego tak mało asyst, każdy grał pod siebie, a Roberts na otarcie łez wrzucił 3+1!), ale i tak się go nie czepiam. Dołożone 6 asyst i jedyne co mógł jeszcze zrobić, to lepiej chronić piłkę. 
AMUNDSON - Hahaha, doprosiłem się na koniec sezonu, żeby Amundson wreszcie zagrał jakieś przyzwoite minuty. Monty zamknął mi tym mordę, bo dał mu 22 minuty. Szkoda, że Lou to gówno z osobistych, bo to akurat gracz na 6 i 6 z ławki i to właśnie zrobił. 
HENRY - ... Gra bez pomyślunku. Ale nadal rzuca więcej osobistych niż ktokolwiek w tej drużynie ostatnimi czasy. 
HARRIS - Wszedł rozgrywać. I tak się skompromitował dwoma stratami, że głowa mała. W dwie minuty całe Dallas tak na nim siadło, że ten poszedł do boksu. Trochę chłopa szkoda, bo za gówno szybko zszedł, ale on na NBA się nie nadaje. 
MILLER - W 7 minut najlepszy +/- drużyny. W 7 minut, przy 20 Henry'ego. Któregoś w przyszłym sezonie pewnie nie będzie. I DON'T CARE. 
MASON - Wreszcie udało mu się coś trafić, bo w ostatnich meczach było z tym słabo, żeby nie powiedzieć źle. 

Zakochałem się w grze Mariona ostatnimi czasy. Szkoda, że tak późno. Cuda panie, cuda wianki to co ten gość robi z piłką. Kocham te jego haki, kocham wszystko! MATRIX! Schodząc dostał owacje na stojąco! Ode mnie nie, bo spałem wtedy LOL! Nowitzki spokojnie, nie forsował nic, żeby nie zrobić głupoty na koniec sezonu. Kaman króciutko i na szczęście nie zjadł Lopeza. OJ Mayo znów poza meczem kompletnie. Mike James klasa, ciekawe który ze starych rozgrywających zagra w przyszłym roku w Mavs. Na to nie chce się zgodzić Collison, któremu nie będzie odpowiadał rola zmiennika, chyba, że będzie grał za CP3. Zdenerwowany Darren rzucił 25 punktów na luzie, karcąc byłego kolegę (tylko Jason Smith z prawdziwych!). Vince też jakoś z boku się trzymał. Nie rzucał już za 3 jak natchniony wiedząc, że nie dogoni Stepha Curry'ego LOL. Wright też spokojnie, już bez tego obsługiwania od koleżków stracił swój błysk. Jae największa klasa, w defensywie co ten gość wyprawiał, to główka mała. Bronić wyższych, niższych, w takim meczu nurkować po piłkę. NAJSYS. Morrow i Żołnierz krótko, a Brand klasycznie ciałem zastawiał Lopeza przydając się w sumie tylko w tym aspekcie.

I to by było na tyle drodzy czytelnicy, dzięki za ten cały sezon i trzymajcie kciuki, aby wena naszła i żebym napisał jakieś podsumowanko sezonu!


I coś do posłuchania: 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz